Troskliwe Misie po dekapitacji jako podstawki pod telefon
Pamiętacie taką bajkę dla dzieci o znamiennym tytule „Troskliwe misie”? Ten koszmar z późnego dzieciństwa długo mnie prześladował...Te różowości, błękity, żółcie. Te niezwykle miłe i wiecznie zadowolone misie – zasłodzić można było się już po pięciu minutach oglądania (tak, zdecydowanie bardziej preferuję krew i pożogę). Wreszcie jednak ktoś wpadł na pomysł jak owe misie wykorzystać w najlepszy z możliwych, choć nieco niedopracowany, sposób. Należy je zdekapitować, a następnie wetknąć im w oderwany od reszty puchatego korpusiku łeb, telefon!
10.03.2009 | aktual.: 10.03.2009 17:00
Pamiętacie taką bajkę dla dzieci o znamiennym tytule „Troskliwe misie”? Ten koszmar z późnego dzieciństwa długo mnie prześladował...Te różowości, błękity, żółcie. Te niezwykle miłe i wiecznie zadowolone misie – zasłodzić można było się już po pięciu minutach oglądania (tak, zdecydowanie bardziej preferuję krew i pożogę). Wreszcie jednak ktoś wpadł na pomysł jak owe misie wykorzystać w najlepszy z możliwych, choć nieco niedopracowany, sposób. Należy je zdekapitować, a następnie wetknąć im w oderwany od reszty puchatego korpusiku łeb, telefon!
W rzeczywistości troskliwe misie jako podstawka do komórki nie mają w sobie nic z krwawej wizji hack&slash, którą Wam właśnie przedstawiłam. To po prostu zwykłe maskotki oparte na koncepcji bajki Troskliwe Misie. Jedyną innowacją jest kieszeń w środku maskotki umożliwiająca umieszczenie w niej telefonu. Podstawka, poza byciem podstawką nie ma żadnych funkcji – nie świeci jak mopod, nie ładuje telefonu. Generalnie nie robi nic, poza drażnieniem swą obecnością wszystkich, którzy mają problem z Troskliwymi Misiami*. Dzieciom jednak, na pewno by się podobały (cena 13,27$)
dzisiejszy post miał być bardziej komórkowy, ale kiedy widzę Troskliwe Misie, Smurfy lub Wuzzle nie potrafię się oprzeć...*
Źródło: gizmodiva.com