Sony Xperia Z5 Compact - pierwsze wrażenia
Topowy smartfon z mocnym wyposażeniem, którego nie trzeba nosić w torbie na laptopa - gatunek na wymarciu. Sony regularnie rozszerza jednak swoje portfolio o nowe Compacty, a najnowszy trafił już do moich rąk.
15.10.2015 | aktual.: 15.10.2015 18:20
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wyjęciu Xperii Z5 Compact z pudełka to wyraźnie odświeżony design. Owszem, Sony wciąż trzyma się stylistyki OmniBalance, ale zmian jest na tyle dużo, że Z-piątki to jedyne flagowe smartfony Sony z ostatnich lat, które byłbym w stanie rozpoznać bez zastanowienia obudzony w środku nocy.
Przede wszystkim Xperia Z5 Compact - mimo relatywnie niewielkich rozmiarów - sprawia wrażenie dość topornej. 8,9 mm grubości to dość sporo jak na dzisiejsze standardy, ale zostało to najpewniej wymuszone na producencie w momencie, w którym zdecydowano, że na prawej krawędzi zostanie ulokowany czytnik odcisków palców. Mimo wszystko uważam zatem to za dobry ruch, bo telefon trzymany w prawej ręce można łatwo odblokować kciukiem, a i ze skanowaniem palca wskazującego lewej ręki nie ma problemów. Osobiście wolałbym, żeby skaner znajdował się jakiś centymetr wyżej, ale to już jest uzależnione od wielkości dłoni. Moje są zresztą na tyle duże, że 4,6 cala to dla mnie za mało.
Skoro już jesteśmy przy czytniku biometrycznym - zintegrowany jest on z przyciskiem zasilania, a biorąc pod uwagę fakt, że ten stosowany dotychczas był bardzo charakterystyczny, ta zmiana także wpłynęła na odświeżenie designu. Jeśli chodzi o jego działanie, to nie mam żadnych zastrzeżeń - sprawuje się on wyśmienicie. Co prawda średnio raz na 10 razy zdarzy mi się, że telefon nie zostanie odblokowany za pierwszym razem, ale cały proces przebiega tak szybko, że nawet dwa podejścia zajmują lącznie ułamek sekundy.
Wspomniałem już, że przycisk zasilania jest moim zdaniem ulokowany nieco za nisko, ale jestem w stanie to przełknąć. Nie mogę jednak przełknąć o wieeele za nisko umieszczonego przycisku głośności. Zobaczcie zresztą sami.
Nie mam pojęcia, skąd taka decyzja, ale regulacja dźwięku jest potwornie niewygodna. Trochę niekomfortowo czuję się z myślą, że takiej gimnastyki wymaga ode mnie smartfon kompaktowy, w przypadku którego ergonomia powinna być największą zaletą.
Istotną ze względów estetycznych zmianą było pozbycie się połyskującego szkła z tylnego panelu i zastąpienie go szkłem matowym. To wygląda świetnie, bo bardzo fajnie odbija światło (choć po białej wersji widać to najmniej), ale najistotniejsze jest to, że się nie palcuje. W ogóle. Tak, Sony stworzyło szklanego smartfona, którego obudowa nie zbiera odcisków palców! Nie wiem, kto z zespołu projektantów wpadł na ten pomysł, ale mam nadzieję, że dostał awans i solidną podwyżkę.
Pod względem wizualnym Xperia Z5 Compact bardzo mi się podoba. Również jakość użytych materiałów i spasowanie wszystkich elementów stoi na wysokim poziomie, choć żałuję, że smartfon nie odziedziczył po większym bracie aluminiowej ramki. Wprawdzie zastosowane tworzywo jest bardzo dobrej jakości, ale biorąc pod uwagę fakt, że tym razem cena nie jest równie niewielka co samo urządzenie, metal byłby mile widziany.
Bałem się, że będzie gorąco, ale...
Jako że Xperia Z5 Compact napędzana jest przez osławionego Snapdragona 810, miałem spore obawy natury cieplnej. Ze smartfona korzystam już jednak kilka dni i póki co - odpukać - nic złego się nie dzieje.
Przed publikacją pełnej recenzji będę jeszcze soniacza mocno katował grami, ale podczas przeglądania sieci czy korzystania z apek obudowa pozostaje chłodna. Jedynie aktualizowanie kilku aplikacji na raz wyraźnie podnosi temperaturę, ale nie przekracza ona granicy komfortu. Na razie telefon ani razu nie wyświetlił zresztą komunikatu o zbyt wysokiej temperaturze, co zdarzało mi się w przypadku Xperii Z3+ zanim producent dopieścił oprogramowanie.
"720p?!"
Sony po raz kolejny postawiło na rozdzielczość 1280 x 720, co - z tego co zauważyłem - spotkało się z dość sporą falą krytyki. Czy faktycznie diabeł taki straszny jak go malują? I tak, i nie. Przy 4,6-calowej przekątnej taka rozdzielczość przekłada się na zagęszczenie 319 punktów na cal. To na tyle dużo, że podczas normalnego użytkowania w ogóle nie widzę pojedynczych pikseli i muszę się bardzo dokładnie przyjrzeć, by zauważyć delikatnie poszarpane krawędzie, a jednocześnie bateria - kolokwialnie mówiąc - ma luz.
Z drugiej jednak strony dość często korzystam z gogli VR, a po wsadzeniu Xperii Z5 Compact do Cardboarda piksele można liczyć z zamkniętymi oczami. Oczywiście z gogli VR nie każdy korzysta, ale wydaje mi się, że wydając ok. 2600 zł na telefon można mieć taki kaprys.
Dokładniej japońskiej nowości przyjrzę się w pełnej recenzji, która pojawi się na łamach Komórkomanii wkrótce. Póki co moja opinia sprowadza się niestety do "spoko, tylko ta cena...".