Sony Xperia L - nie dotykaj, bo pobrudzisz [pierwsze wrażenia]

Sony Xperia L - nie dotykaj, bo pobrudzisz [pierwsze wrażenia]

Xperia L
Xperia L
Michał Brzeziński
22.05.2013 08:00, aktualizacja: 22.05.2013 10:00

W moje ręce trafił telefon z pogranicza średniej i niższej półki cenowej - Sony Xperia L. Po krótkim użytkowaniu mogę stwierdzić, że to ciekawy smartfona, ale jego wady potrafią zaskoczyć.

W moje ręce trafił telefon z pogranicza średniej i niższej półki cenowej - Sony Xperia L. Po krótkim użytkowaniu mogę stwierdzić, że to ciekawy smartfona, ale jego wady potrafią zaskoczyć.

Niezły wygląd i bardzo dobre wykonanie

Xperia L na pierwszy rzut okaz zapowiada się interesująco - dwurdzeniowy procesor, ekran o niezłej rozdzielczości i bardzo dobry design, co jest rzadkością w tym segmencie. Smartfon naprawdę może się podobać, co potwierdzają opinie innych użytkowników. Lekko wygięty tylny panel przypomina Xperię arc, a przycisk power jest wzorowany na tym z Xperii Z. Umieszczono go wyjątkowo nisko (w połowie długości urządzenia), odznacza się.

W ciekawym miejscu ulokowano też diodę - w dolnej części telefonu, między tylnym a przednim panelem. Może wyświetlać różne kolory, co jest bardzo przydatne, ponieważ od razu wiem, jakiego typu powiadomienia na mnie czekają.

Wykonanie też jest niczego sobie, chociaż zdejmowanie klapki jest trochę za trudne. Pokrywa baterii bardzo dobrze przylega do pozostałej części konstrukcji nowej Xperii.

Do pozostałych cech wyświetlacza nie mam zastrzeżeń. Jak na niższą półkę cenową prezentuje się bardzo dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o odwzorowanie kolorów.

Reszta po staremu

Software na razie niczym mnie nie zadziwił. Sony wykorzystało nakładkę niemal taką samą jak w Xperii Z. Jest elegancka, a do tego wnosi sporo ciekawych funkcji. Bardzo spodobały mi się powiadomienia na górnej belce, o których napiszę więcej w teście.

Nieszczęsny ekran

Temat rozmów telefonicznych to rzadkość w pierwszych wrażeniach, ale wyjątkowo muszę go poruszyć. Z reguły jakość rozmów była bardzo dobra, głos drugiej osoby był głośny i wyraźny. Jednak bywało też tak, jakby software zupełnie wyciszał drugą osobę, gdy ta nic nie mówi. W efekcie musiałem się co chwilę upewniać, czy na pewno się nie rozłączyłem.

Jeśli macie jakieś pytania, możecie je śmiało zadawać w komentarzach. Postaram się na wszystkie odpowiedzieć.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)