Zdecydowanie wybieram jakość ekranu, nie rozdzielczość
Jedną z najbardziej promowanych cech tegorocznych flagowych Androidów są ekrany FullHD, a producenci z dumą umieszczają na pudełkach wzmianki o obsłudze rozdzielczości 1080p. Szkoda jednak, że po raz kolejny w pogodni za cyferkami zapomina się o prawdziwej jakości.
19.05.2013 | aktual.: 19.05.2013 18:05
[solr id="komorkomania-pl-159186" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3740,czy-smartfon-moze-zastapic-czytnik-e-bookow" _mphoto="screen-shot-2013-05-17-a-25827c4.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3849[/block]
Nie jestem wrogiem postępu. Bez wprowadzenia nowych technologii nie ma szans na ich popularyzację i późniejsze dopracowanie, czego najlepszym przykładem są choćby standardy łączności obsługujące WiFi Direct czy bardziej wydajne rdzenie ARM, które jednocześnie pobierają o wiele mniej energii. Szkoda tylko, że coraz częściej umieszczając w specyfikacji dumnie prezentujące się oznaczenia podzespołów, zapomina się o kwestii kluczowej - jakości.
Dobrze widać było to choćby na przykładzie - katowanej przeze mnie - Xperii Z, która była pierwszym modelem z ekranem FullHD na naszym rynku. Sony postawiło na panel Reality Display o rozdzielczości 1080p, który rzeczywiście jest świetny pod względem ostrości, ale ustępuje znacznie jakością wyświetlanego obrazu panelom dostępnym nawet w zeszłorocznych flagowcach. LG czy Samsung, które zajmują się produkcją ekranów, także nie zaimponowały - ekrany w nowych high-endach są świetne, ale nie jest to duży skok w porównaniu do poprzednich generacji. Pozytywnie wyróżniło się jedynie HTC, czyli mała firma, która sama nie produkuje komponentów do swoich smartfonów...
W kwestii ekranów jest jeszcze wiele do zrobienia
Oczywiście pojawiało się sporo opinii, iż wyświetlacze w smartfonach są już tak dobre, że ostatnim krokiem jest po prostu zwiększanie obsługiwanej rozdzielczości. Nie jest to jednak prawdą. Choćby Nokia pokazała ostatnio dobitnie jak wiele można jeszcze zrobić, o czym miałem okazję się przekonać na premierze Lumii 925. Bawiąc się w Londynie nowym Windows Phone'em zastanawiałem się czy FullHD rzeczywiście jest tak fajne, że można przymknąć oko na dopracowywanie jakości obrazu. Do jakich doszedłem wniosków wiecie po tytule wpisu, ale spróbuję wyjaśnić co tak naprawdę boli.
Warto jednak wcześniej rzucić okiem na to co zrobiła Nokia. Na prezentacji Finowie skupiali się na wykonaniu nowej Lumii, a w kwestii ekranu zepchnęli nieco na bok. Musieli to zrobić, aby nie obniżać wartości poprzednika (Lumia 920), ale ja na ich miejscu postąpił bym inaczej. Tym bardziej, że komunikat, który trafił do milionów czytelników serwisów tematycznych był dość prosty - "Słuchajcie poprawiliśmy ekran. Teraz to AMOLED". Tylko tyle. Jeżeli ktoś nie był w Londynie, nie miał nawet okazji sprawdzić jak dobry (lub czy w ogóle dobry) wyświetlacz przygotowała Nokia. W specyfikacji ekran wygląda niemal identycznie. Nie dziwiły mnie więc opinie (nawet moich redakcyjnych kolegów), że 925 to tylko odgrzewany kotlet.
Prawda jest jednak taka, że Finom udało się zapewnić zauważalny skok jakości. Nowy wyświetlacz - jak na OLED-a przystało - gwarantuje głęboką czerń, świetne kąty widoczności, bardziej nasycone kolory i rewelacyjny kontrast, co widać na pierwszy rzut oka w porównaniu do IPS-a z Lumii 920. AMOLED dostępny w Lumii 925 to pierwszy ekran w Windows Phone'ach Nokii, który został wykonany w technologii in-cell. W połączeniu z filtrem polaryzacyjnym ClearBlack sprawia to, że panel charakteryzuje się bardzo niskim współczynnikiem refleksów (poniżej 4%!). Dzięki nowej technologii wytwarzania, Finom udało się osiągnąć jasność ekranu na poziomie 600 nitów, czyli o ponad 200 jednostek więcej niż oferuje Super AMOLED z Galaxy S 4. W praktyce przekłada się to najlepszą widoczność w "mocnych" promieniach słonecznych.
To jednak nie wszystko. Panel wspiera też funkcję Super Sensitive Touch, która została ulepszona względem poprzednich modeli (wpływ na to ma zapewne też brak warstwy powietrza między warstwami panelu). Ekran z Lumii 925 to również wyświetlacz PureMotion, co oznacza znacznie poprawiony poziom odświeżania. Na dokładkę dodano aplikację Lumia Colour Profiling, która umożliwia dostosowanie wyświetlanych kolorów do własnych preferencji. Te w zależności od upodobać mogą być bardziej naturalne lub nasycone (dostępnych jest aż 11 trybów). Można zarzucić mi, że jestem fanem Lumii, ale gdy ktoś zobaczy ekran przekona się w czym rzecz.
Patrzymy tylko na cyferki...
Sednem tego wpisu jest jednak to czy np. Samsung, będący liderem rynku smartfonów i segmentów ekranów OLED, mógł zastosować równie dobry ekran w Galaxy S 4. Odpowiedź jest dość oczywista - wbrew temu co starają się przekazać przedstawiciele, firma mogła zrobić nawet lepszy ekran. Nokia ze względu na ograniczenia Windows Phone'a nie może np. sięgnąć po panele o rozdzielczości FullHD, a więc stara się konkurować jakością. Niestety, dla Finów obecnie to rozdzielczość 1080p jest marketingowo kreślona jako wielka zaleta nowych Androidów. Samsung mógł więc pozwolić sobie na tańsze panele, które dodatkowo będzie można znacznie szybciej produkować (swoją droga to akurat to jest chyba ważniejsze ;), skoro większość osób zobaczy znaczek FullHD i zaaprobuje ekran jako dobry.
[solr id="komorkomania-pl-159178" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3742,najlepszy-fotograficzny-smartfon-nokii-wciaz-przed-nami-moze-jesienia" _mphoto="ballmer-nokia-159178-244-9832058.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3850[/block]
Zrozumcie mnie jednak dobrze, to nie zarzut w stronę Samsunga, ponieważ ekran z Galaxy S 4 to wciąż absolutna czołówka na rynku (jak zawsze w przypadku tej marki zresztą). Firma ma zarabiać, a jeżeli bez strat w sprzedaży można zaoszczędzić na podzespołach to tylko lepiej. Podobnie zresztą postępują i inni producenci. Problemem jesteśmy my, użytkownicy. Od zawsze ocena urządzeń w pierwszej chwili opiera się o dane ze specyfikacji, ale coraz częściej w wirze walki o parę megaherców/pikseli/milimetrów (niepotrzebne skreślić) więcej zapomina się, że to nie wszystko.
Ważne żeby było 13 Mpix, osiem rdzeni i co najmniej 16 GB pamięci. Skoro jest dużo musi być dobrze. Niestety, w praktyce bywa różnie, o czym mogliście wiele razy przeczytać na Komórkomanii. O ile jednak optymalizację można poprawić, a zdjęcia nie każdy robi, o tyle ekran jest najważniejszą cechą smartfona.