Sony Xperia T - jaki jest telefon Bonda? [test]
Xperia T to nowy flagowy model Sony, który ma pomóc firmie w nawiązaniu walki z Samsungiem i HTC. W nowym high-endzie producent zdecydował się wyeliminować największe wady poprzednich modeli, czyli oparcie na starszych układach ARM. Czy to wystarczy aby Xperia T odniosła sukces?
04.10.2012 | aktual.: 04.10.2012 19:00
Specyfikacja, zawartość zestawu, wykonanieSpecyfikacja
Smartfon został oparty na dwurdzeniowym układzie Qualcomm Snapdragon S4 MSM8260A o taktowaniu 1,5 GHz, wspieranym przez grafikę Adreno 225 i 1 GB pamięci RAM. Idąc w ślady konkurencji, japoński producent wyposażył komórkę w duży, 4,55-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Został on wykonany w technologii Reality Display i wykorzystuje autorskie rozwiązania Sony – ContrastOpt i Bravia Engine Mobile.
Na pokładzie jest wiele modułów łączności. Dość wymienić: 3G z HSPA+, WiFi w standardach a, b, g i n z WiFi Direct, Bluetooth 4.0, GPS/GLNSS, NFC czy Screen Mirroring. Xperia T ma mieć 16 GB wbudowanej pamięci, którą można rozszerzyć za pomocą kart pamięci microSD. Dodano nowy moduł aparatu z matrycą 13 Mpix i sensorem Exmor R (BSI). Nie zabrakło też baterii o pojemności, która obsługuje technologię szybkiego ładowania.
Patrząc obiektywnie, Sony nie zaskoczyło. Xperia T nie oferuje innowacyjnych technologii, takich jak panel ClearPad Series 3 czy aparat z optyczną stabilizacją obrazu (dostępny w Lumii 920), ale nie ma się czego wstydzić na tle androidowej konkurencji. Szczególnie że wyjściowa cena telefonu na naszym rynku to 2099 zł.
Zawartość zestawu
Jeżeli czytaliście moje poprzednie testy topowych Xperii, pewnie wiecie, że zazwyczaj zachwalałem dbałość firmy o oferowanie w zestawie czegoś więcej niż tylko standardowe akcesoria. Tym razem jednak trochę się zawiodłem po otworzeniu skromnego pudełka. Sony w testowanym zestawie umieściło tylko najpotrzebniejsze akcesoria. Są to:
- zestaw słuchawkowy,
- ładowarka GreenHearth,
- kabel USB do ładowarki i transmisji danych.
Okazało się jednak, że w zestawach sprzedażowych i operatorskich (poza Plusem i T-Mobile) w pudełku znajdują się dodatkowo cztery SmartTagi oraz folia ochronna na ekran. Szkoda, że w komplecie nie ma przejściówki z MHL na HDMI, ale trzeba pamiętać, że telefon oferowany jest stosunkowo niskiej cenie (2099 zł). Odbiło się to zapewne na zawartości zestawu.
W ofercie Orange pojawi się ekskluzywna edycja Xperii T, która będzie zamknięta w nieco innym opakowaniu, a w pamięci smartfona użytkownicy znajdą multimedia nawiązujące do filmu "Skyfall" i starszych produkcji o Jamesie Bondzie.
Wygląd i wykonanie
Wraz z Xperią T Sony postanowiło wrócić do designu wprowadzonego w Xperii arc. Charakteryzuje się on wklęsłym tylnym panelem obudowy, co jest nie tylko zabiegiem stylistycznym. Dzięki tak wyprofilowanej obudowie telefon ma pewniej leżeć w dłoni. Mimo że trudno nie zgodzić się z tą argumentacją, mi bardziej przypadł do gusty wygląd Xperii S i P, które mają charakterystyczny przezroczysty element w dolnej części obudowy. Xperia T nie jest też tak cienka jak Xperia arc, ale za to jej przedni panel jest solidniejszy i – moim zdaniem – ładniejszy. Przy wygaszonym ekranie przód wydaje się całkowicie czarny.
Zdziwiło mnie również ułożenie przycisków funkcyjnych (włącznik, kontroler głośności i spust migawki aparatu). Znajdują się one w dolnej części prawej krawędzi telefonu. Jak już pisałem w pierwszych wrażeniach, wydaje się to mało ergonomiczne. Jednak bardzo szybko można się do tego rozwiązania przyzwyczaić. Ba, mogę nawet powiedzieć, że jest bardzo dobre. Nie trzeba sięgać do górnej krawędzi, aby odblokować komórkę, czy szukać na przeciwnej krawędzi kontrolera głośności. Wszystkie przyciski są w jednym miejscu i stawiają odpowiednio duży opór. Jedyne problemy mogą wyniknąć podczas wkładania telefonu do uniwersalnego uchwytu samochodowego.
W pierwszych wrażeniach zachwalałem jakość wykonania nowej Xperii. Rzeczywiście, wykonanie jest lepsze niż w poprzednich flagowych modelach, ale dopatrzyłem się pewnego niedociągnięcia. Chodzi o wykończenie szerokiej zaślepki slotów kart SIM i microSD - nie została ona najlepiej dopasowana. W efekcie nie zamyka się do końca, a przy ściśnięciu tej części obudowy lekko się ugina i trzeszczy. To jedyna wada, jaką zauważyłem. Co więcej, dotyczy tylko czarno-srebrnej wersji smartfona.
Cały przedni panel pokrywa warstwa mineralnego szkła, na które – tradycyjnie w modelach Sony – nałożona została fabrycznie warstwa folii ochronnej. Po dłuższym użytkowaniu może się ona nieco wcierać. Ekran jest odporny na uszkodzenia, szczególnie stłuczenia. Ramka dookoła górnej części jest dobrze wykonana. Tylna część w testowanym modelu jest zrobiona z lekko chropowatego tworzywa. Nie jest to gumowany materiał, jak w czarnej wersji, ale cechuje się dobrą odpornością na porysowania.
Inne drobne rzeczy, które cieszą, to przyciski funkcyjne wykonane z metalu, dobre wykończenie wystającego obiektywu aparatu (metalowa osłona) czy ulokowanie głośnika tak, aby nie był tłumiony, gdy telefon położony jest ekranem do góry. Dla przypomnienia, bateria nie jest wymienna, a telefon obsługuje karty microSIM.
Xperia T może nie jest tak dobrze wykonana jak One X czy topowe Lumie Nokii, ale jej obudowa będzie zdecydowanie bardziej wytrzymała niż ta w Huawei Ascend D quad czy Galaxy S III. Szkoda, że zabrakło fizycznych przycisków, ale chyba nastał już czas, aby przyzwyczaić się do ekranowych, wprowadzonych w Ice Cream Sandwich.
Ekran, łączność, wydajność
W telefonie Bonda nie zastosowano ekranu IPS, który jest ostatnio bardzo popularny w topowych smartfonach. Jest to podświetlana LED-ami matryca LCD, wzbogacona o technologię ContrastOpt. Zauważalnie zwiększa ona nasycenie kolorów i kontrast, dzięki czemu Reality Display to chyba najlepszy na rynku ekran LCD. Nie zabrakło też silnika Bravia Mobile, który uruchamiany jest podczas oglądania materiału wideo i zdjęć.
Świetne odwzorowanie kolorów, głęboka czerń, wysoka jasność i kontrast to jego największe zalety. Różnicę w porównaniu z IPS-ami widać dopiero pod większymi kątami. Mimo że obraz wciąż jest dobrze widoczny, to spada nasycenie kolorów i stają się one nieco wypłowiałe. Nie jest to jednak wielki problem, bo chyba nikt nie korzysta z telefonu w taki sposób.
Jakość rozmów i łączność
Smartfon został wyposażony w moduł 3G z HSPA+ i HSPA+ DC, które teoretycznie pozwalają pobierać dane z maksymalną szybkością 42 Mb/s. Podczas testów nie miałem żadnych problemów z zasięgiem, a bazując na obserwacjach w niektórych punktach model Sony wypadał lepiej niż Galaxy S III. Nie była to jednak nigdy znacząca różnica. Poza łącznością komórkową Xperia T oferuje cały szereg innych modułów - dwuzakresowe WiFi w standardach a/b/g/n z WiFi Direct, GPS, GLONASS, Bluetooth 3.1 z A2DP i NFC. WiFi działało dobrze i automatycznie natychmiast łączyło się z zapamiętanymi sieciami. Dobrze działał również Bluetooth, ale nieco rozczarował mnie brak obsługi technologii apt-X, którą oferują HTC One X i Samsung Galaxy S III.
Sony dodatkowo wzbogaciło oprogramowanie telefonu o funkcję One Touch, umożliwiającą szybką wymianę plików za pomocą NFC. Można z niej korzystać tylko między urządzeniami Sony (także tablety i laptopy z Windows 8), a jej niewątpliwą zaletą jest możliwość wysyłania większych plików multimedialnych, jak w S Beam Samsunga (po sparowaniu wysyłane są po WiFi). Niestety, podczas testów pojawiały się problemy z transferem między dwoma Xperiami, nie wspominają nawet o urządzeniach innych producentów. O ile w drugim przypadku wynika to z drobnych różnic w autorskich rozwiązaniach do wysyłania multimediów, o tyle do tej pory nie wiem dlaczego czasami mimo poprawnego sparowania nie mogłem przesyłać zdjęć między Xperią S a T (w drugą stronę działało poprawnie). Oczywiście, NFC w Xperii T można również wykorzystać do odczytywania SmartTagów (działały również LG Tag+) czy szybkiego parowania z akcesoriami (np. słuchawki Nokia BH-221).
Warto zwrócić jeszcze uwagę, że w Xperii T Sony zrezygnowało z osobnego portu HDMI. Zamiast niego pojawiło się złącze MHL, które było testowane już w Xperii PLAY. Obsługuje ono zarówno funkcje USB (z OTG) oraz HDMI. W zestawie - o czym wspominałem wcześniej - nie znajduje się niestety przejściówka na zwykłe HDMI, którą należy dokupić osobno. Pliki multimedialne można transmitować do telewizora również za pomocą standardu DLNA, którego obsługa dodana jest do nowych aplikacji multimedialnych Sony. Dodatkowo, Xperia T jest pierwszym smartfonem na rynku wyposażonym w technologię Qualcomm Screen Mirroring, która jest podobna do intelowskiego WiDi, ale dostępna tylko w urządzeniach z chipsetami Snapdragon S4. Oznacza to w skrócie, że do strumieniowania danych wykorzystywane jest WiFi Direct. Póki co nie jest ona jeszcze dostępna, ale w ciągu najbliższych miesięcy ma pojawić się aktualizacja, która ją odblokuje.
Wydajność
Jedną z największych wad poprzednich flagowców Sony (w tym także jako Sony Ericsson) było oparcie telefonów na starszych układach ARM. Powodowało to, że nawet dopracowane i oferujące sporo ciekawych funkcji modele już na starcie były o generację "zacofane" względem flagowców konkurencji. Xperia T położyła kres temu trendowi. Telefon oparto na układzie Qualcomm Snapdragon S4 MSM8260A, czyli tym samym co w Asus Padfone czy zwykłych HTC One S. Wykorzystuje on nowe rdzenie Krait wykonane w technologii 28 nm oraz układ graficzny Adreno 225.
Jak widać na zamieszczonych screenshotach, w benchmarkach Xperia T z dwurdzeniowym chipsetem Qualcomma uzyskuje porównywalne lub nieco słabsze wyniki jak urządzenia z czterordzeniową Tegrą 3. Snapdargon S4 nie jest również dużo gorszy niż Exynos 4 Quad z Galaxy S III, a w niektórych testach (np. Antutu) jest nawet w stanie wyprzedzić konkurenta. Jak wyniki przekładają się na realną wydajność?
Jak wspominałem w teście Xperii S dużą zaletą modeli Sony jest dobra optymalizacja oprogramowania. Widać to również podczas korzystania z najnowszej Xperii T. UI działa bowiem płynnie i szybko, animacje nie przycinają się w żadnym momencie, a aplikacje uruchamiane są zauważalnie szybciej niż w S. Dzięki wydajnemu układowi nie ma problemu z ponownym wczytywaniem większej liczby aktywnych widżetów, o którym możecie przeczytać w testach poprzednich Xperii. Oczywiście, czasami telefon musi doczytać pewne elementy UI, ale dzieje się błyskawicznie i tylko po wyjściu z bardzo wymagających tytułów, jak Shadowgun czy Dead Trigger. Będąc przy grach od razu zaznaczę, że Xperia T radziła sobie z nimi wyśmienicie. Dotyczy to nie tylko wspomnianej dwójki, ale innych tytułów 3D, w tym: Horn, Max Payne czy GTA III. Co więcej, nowy Snapdragon podczas grania wcale nie nagrzewa się tak mocno jak się spodziewałem i robi to zauważalnie wolniej niż czterordzeniowa konkurencja.
Niestety, układ Qualcomma ma również pewne wady. Jest to bowiem układ All-in-One, co oznacza, że na płytce zintegrowane są nie tylko CPU i GPU, ale również kontrolery pamięci, chipy DSP i moduły łączności (3G, WiFi, Bluetooth, GPS/GLNSS). Daje się to bardzo odczuć podczas częstego przeglądania ciężkich stron WWW czy dłuższego korzystania z nawigacji. Snapdragon S4 w przeglądaniu stron nie ustępuje co prawda Galaxy S III, ale dość znacznie się wtedy nagrzewa. Na szczęście w przypadku Xperii T nie wpływa to na stabilność urządzenia.
Nakładka i multimedia
W menu z aplikacjami nie pojawiły się żadne zmiany. Można więc segregować aplikacje (alfabetycznie, ze względu na datę instalacji lub ręcznie) czy szybko usuwać wybrane programy. Belka z notyfikacjami została wzbogacona o przełącznik modułów łączności, który po aktualizacji dostępny jest również w modelu S. Największe nowości w UI to jednak ekranowe przyciski funkcyjne i autorski przełącznik zadań, który ma ciekawą funkcję.
Mianowicie po przejściu do przełącznika na belce z prawej strony ekranu widoczne są ostatnio używane aplikacje, a pod nią dostępne są cztery dodatkowe przyciski, które wywołują specjalne applety Sony. Nie są to stricte widżety, ale malutkie aplikacje, które można przypiąć do ekranu głównego. Standardowo są to: kalkulator, alarm, dyktafon i notatki, ale z Google Play można będzie wkrótce pobierać inne. Czym w ogóle równią się one od zwykłych widżetów? Odpowiedź jest dość prosta. Umieszcza się je na ekranie głównym i nie są przypisane do konkretnego pulpitu. Co więcej, po przypięciu do ekranu (zminiaturyzowaniu) są one widoczne również w innych aplikacjach i można z nich natychmiastowo skorzystać. Dodatek ten to nic wielkiego, ale mnie jednak ucieszył.
W oprogramowaniu dostępne są te same aplikacje i widżety co w innych nowych Xperiach. Nie zabrakło więc kluczowych dodatków, jak:
- Timescape,
- Podłączone Urządzenia,
- TrackID,
- Oszczędzanie energii,
- Wiadomości i pogoda,
- Tworzenie i przywracanie kopii zapasowej.
Sony dodało też nową aplikację - Xperia Link. Pozwala na łączenie się z tabletem lub komputerem poprzez sieć, z której korzysta smartfon. Aplikacja działa poprawnie, a ciekawostką jest wykorzystanie kodu QR do szybkiego inicjowania połączenia. Szkoda tylko, że wymaga ona zainstalowania aplikacji Xperia Link również na tablecie lub komputerze. Inne programy Sony można pobierać z Google Play, a wśród najlepszych na Xperie jest Smart Connect, który pozwala zaprogramować czynności aktywowane po podłączeniu danego akcesorium (np. uruchomienie odtwarzacza Walkman po podpięciu słuchawek). Zmian ogólnie nie ma więc dużo, ale nowości mogą okazać się dość użyteczne.
Multimedia
W pierwszych wrażeniach wspominałem, że producent zgodnie ze strategią Sony One we wszystkich nowych smartfonach, tabletach Xperia, odtwarzaczach Walkman i urządzeniach z Windows 8 dodał własne aplikacje multimedialne. Mają być one jedną z wizytówek urządzeń japońskiej firmy. Nie to jest jednak najważniejsze. Jakkolwiek by je nazywać i cokolwiek by symbolizowały, są to po prostu świetne przygotowane programy.
Pierwsza – odtwarzacz muzyczny Walkman – to w zasadzie lekko poprawiona wersja aplikacji muzycznej znanej na przykład z Xperii S. Dostępne są dwie zakładki: Odtwarzacz i Moja muzyka. Pierwsza to dobrze zaprojektowany player, w którym poza standardowymi kontrolerami znajduje się przycisk nieskończoności. Pozwala on sprawdzić dodatkowe informacje o wykonawcach, znaleźć słowa aktualnie słuchanej piosenki, jej wersję karaoke na YouTube czy wyszukać odpowiedni tytuł w bazie sklepu PlayNow. Miłym urozmaiceniem jest automatycznie zmieniające się tło odtwarzacza. Jest ono dopasowywane do okładki albumu, z którego pochodzi słuchany utwór.
Nie zabrakło również tak chwalonego przeze mnie korektora. Znajduje się on w ustawieniach; oferuje zarówno gotowe schematy brzmienia (m.in. Podbicie basów, Podbicie sopranu, Sol, Jazz czy Pop), jak i możliwość dodania własnych ustawień. Program wspiera funkcję Clear Bass, technologię xLoud zwiększającą poziom dźwięku głośnika oraz ustawienia dźwięku przestrzennego, które można aktywować po podłączeniu słuchawek. Słuchane utwory da się po DLNA streamować do kompatybilnego odbiornika.
Druga zakładka to biblioteka, z której można automatycznie pobierać informacje o utworach i okładki albumów (za pośrednictwem usługi Gracenote). Ciekawostkami są: opcja podglądu słuchanych przez znajomych z Facebooka utworów oraz kanały SenseMe, gdzie po wcześniejszej analizie piosenki dopasowywane są do konkretnych kategorii (Noc, Energia, Relaks, Pobudzenie czy Ukojenie).
Podczas testów bardzo spodobał mi się nowy odtwarzacz wideo, który wprawdzie nie oferuje zbyt wielu funkcji, ale wygląda bardzo fajnie. Duże prostokątne miniatury utworów, informacje o czasie trwania materiału, udostępnianie dzięki DLNA czy automatyczne wyszukiwanie informacji o filmach w Gracenote to w zasadzie najważniejsze cechy aplikacji.
Podobnie jak w Xperii S podczas odtwarzania można zmieniać jasność ekranu i korzystać z technologii poprawiających jakość brzmienia. Jak nietrudno się domyślić, wydajny Snapdragon S4 gwarantuje płynne odtwarzanie wideo nawet w jakości Full HD, a model obsługuje w standardzie większość formatów wideo.
Odtwarzacze wideo i audio zostały starannie przygotowane, ale największe wrażenie zrobiła na mnie nowa galeria zdjęć - zarówno jej wygląd, jak i funkcje. W albumie wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane są w formie streamu, a posortowane są według daty wykonania/dodania. Najciekawsza jest funkcja zmiany wielkości zdjęć w galerii w locie za pomocą prostego gestu pinch to zoom. Dzięki temu możliwe jest zarówno przeglądanie większej liczby zdjęć, jak i podgląd wybranych fotografii bez konieczności klikania w nie.
W albumie Sony da się też przeglądać zdjęcia z usług online, czyli Facebooka i Picasa Web Albums. Co ciekawe, poza standardowymi opcjami (zdjęcia znajomych i zdjęcia z telefonu) można przeglądać fotki, na których użytkownik został oznaczony. Inną wyjątkową funkcją jest Mapa - widok map Google'a, na który naniesione są miejsca, gdzie zrobiono konkretne zdjęcia. Można wybrać widok standardowy albo satelitarny (w podglądzie prezentowane są miniatury wszystkich zdjęć) oraz korzystać z widoku całego globu. Szczególnie ta ostatnia opcja robi wrażenie.
W programie dostępny jest również standardowy edytor zdjęć. Pozwala on je przycinać, obracać oraz dodawać różne efekty, które podzielone są na kategorie (Rozjaśnienie, Cienie, Dodatkowe światło, Posteryzacja, LomoWinieta, Rybie oko, Sepia, Negatyw, Mazaje czy Czarno-białe). Do dyspozycji użytkownika oddano kilka innych wartych uwagi opcji, których próżno szukać nie tylko w standardowych aplikacjach producentów, ale też w wielu edytorach z Google Play. Wśród nich jest możliwość edycji opalenizny, ręczna redukcja efektu czerwonych oczu, wyostrzanie, efekt lustrzanego odbicia czy opcja ręcznego prostowania fotek. Ogólnie więc za przygotowanie odtwarzacza Sony ma u mnie dużego plusa.
Uzupełnieniem funkcji multimedialnych jest radio FM znane z innych modeli Sony, zintegrowane z aplikacją TrackID. Pozwala to wyszukiwać tytuły (i dodatkowe informacje) utworów puszczanych w danej chwili w radiu. Dostępne są również standardowe ulubione, automatyczne wyszukiwanie stacji oraz możliwość odtwarzania w głównym głośniku. W standardzie znajdują się programy Google'a: Movie Studio do edycji zdjęć oraz Muzyka, czyli odtwarzacz sprzężony z usługą Google Muzyka (standardowo niedostępna w Polsce).
Aparat, bateria i podsumowanie
Jeżeli pamiętacie mój test Xperii S wiecie, że nieco czepiałem się aparatu 12 Mpix zainstalowanego w tamtym modelu. Tym razem Sony się bardziej postarało. Xperię T wyposażono w aparat o matrycy 13 Mpix z optyką o jasności f/2.4 oraz sensorem BSI (Exmor R). Mimo że na papierze tego nie widać jest on zdecydowanie lepszy. Sony nie zdecydowało się na zmianę interfejsu aparatu, który nie różni się od tego z pozostałych tegorocznych Xperii. Dostępne są te same tryby scenerii i dodatkowe opcje, jak: wykrywanie uśmiechu, samowyzwalacz, stabilizacja obrazu czy geotagi. Można również korzystać z touchfocusa, ale w oprogramowaniu zabrakło opcji robienia panoram 3D, która były dostępna choćby w Xperii arc S i Xperii S.
Muszę przyznać, że możliwości nowego aparatu zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Telefon robi dużo jaśniejsze zdjęcia niż Galaxy S III, który ma bardzo podobną optykę. Świetnie radzi sobie z odwzorowaniem kolorów i utrzymaniem odpowiedniego kontrastu. Duża w tym zasługa sensora Exmor R oraz autorskiego oprogramowania Sony, co widać szczególnie w warunkach gorszego oświetlenia. Poniżej kilka zdjęć porównujących jakość między Xperią T, Xperią S, a Galaxy S III (wykonane na standardowych ustawieniach; około godz. 19.30; koniec wrzesień 2012).
Jakość zdjęć w porównaniu do Xperii S jest dużo lepsza. Dotyczy to głównie dużo lepiej działającego programowego odszumiania zdjęć. Nie zostawia już ono dziwnych artefaktów. Niemniej jednak, sama szczegółowość zdjęć w porównaniu np. do Galaxy S III jest mniejsza. Wynika to właśnie z zastosowanego algorytmu, który tak jak w kompaktach Sony, dość mocno redukuje szumy, przez co zdjęcie jest nieco rozmydlone.
Inną małą uwagę jest nieco wolniejsze ustawiania ostrości niż w Galaxy S III czy HTC One X oraz wolniejsze robienie zdjęć. Z jednej strony pozwala to na nieco dłuższy czas naświetlenia, z drugiej jednak przy probie zrobienia szybkiego zdjęcia czasami zdarzało mi się w ogóle nie złapać ostrości. Jako rekompensatę można za to traktować fakt, że Xperia T została wyposażona w fizyczny spust migawki aparatu. Współpracuje on z funkcją Fast Capture, która pozwala na natychmiastowe odblokowanie interfejsu aparatu i zrobienie zdjęcia. Poniżej jeszcze kilka przykładowych zdjęć zrobionych nowym smartfonem Sony:
Nowy flagowiec bez najmniejszego problemu radzi sobie z nagrywaniem wideo w jakości FullHD. Materiał charakteryzuje się dobrym odwzorowaniem kolorów i naprawdę dobrym poziomem szczegółów, a przy tym jest płynny. Poniżej próbne nagranie wykonane w dobrych warunkach oświetlenia:
Sony Xperia T może na pierwszy rzut oka prezentuje się tak dobrze jak One X czy Galaxy S III, ale z pewnością nie ustępuje im. Mimo że sam osobiście bardziej stawiam na Galaktykę Samsunga, nowa Xperia może być świetną alternatywą dla dostępnych na naszym rynku czterordzeniowców. Osobiście, smartfon spodobał mi się ze względu na postawę Sony, które (jako jeden z niewielu producentów) nie kopiuje konkurencji, a stawia na swoje własne technologie i rozwiązania. Dużą zaletą modelu może być również stosunkowo niska cena - 2099 zł, która powinna wkrótce jeszcze spaść.
Zalety:
[plus]dobra jakość wykonania
[plus]niezły ekran Reality Display
[plus]ciekawy rozbudowany interfejs
[plus]sporo przydatnych aplikacji
[plus]dobra optymalizacja i wydajny układ Snapdragon S4
[plus]aparat 13 Mpix i fizyczny spust migawki aparatu
[plus]świetne przygotowane aplikacje multimedialne (Walkman, Album, Wideo)
[plus]rozbudowane opcje łączności (w tym nowe Screen Mirroring)
Wady:
[minus]jakość wykonania zaślepki slotów kart SIM i microSD powinna być lepiej dopasowana
[minus]wersja czarna jest lepiej wykonana niż czarno[minus]srebrna
[minus]kąty widoczności wyświetlacza nie są tak dobre jak w rozwiązaniach konkurencji
[minus]długie korzystanie z przeglądarki i nawigacji odczuwalnie rozgrzewa telefon
[minus]przedni panel łatwo się brudzi