Orange vs. Gazeta Wyborcza - ciąg dalszy sporu o reklamy

Jakiś czas temu pisałam o irytacji mieszkańców Warszawy, którą wywołały kolejne wielkie reklamy zamieszczone z okazji rebrandingu sieci Orange. Dzisiaj na blogu rzecznika operatora pojawił się wpis dotyczący tej sytuacji i nowych zarzutów przedstawionych w "Gazecie Wyborczej". O co chodzi i kto ma w tym sporze rację?

Orange vs. GW - spór o reklamy w Warszawie (fot.: sxc.hu)
Orange vs. GW - spór o reklamy w Warszawie (fot.: sxc.hu)
Kira Czarczyńska

05.05.2012 | aktual.: 05.05.2012 18:30

Jakiś czas temu pisałam o irytacji mieszkańców Warszawy, którą wywołały kolejne wielkie reklamy zamieszczone z okazji rebrandingu sieci Orange. Dzisiaj na blogu rzecznika operatora pojawił się wpis dotyczący tej sytuacji i nowych zarzutów przedstawionych w "Gazecie Wyborczej". O co chodzi i kto ma w tym sporze rację?

Wojtek Jabczyński wraca do tematu z wyraźną niechęcią. Trudno się temu w zasadzie dziwić, bo tytuł artykułu w GW pt. "Orange okupuje Warszawę" wygląda faktycznie bardziej jak prywatne rozgrywki, niż jedynie informacja. Problem w tym, że wiele spraw poruszonych w tym tekście odnosi się nie tylko do Orange, ale ogólnie do wszystkich reklam wielkoformatowych. A tych jest sporo, co sama "Wyborcza" pokazuje w galerii zdjęć.

[GW:] Budząca takie emocje reklama to kolejny przykład, jak łatwo branża znajduje sposoby obejścia przepisów rozporządzeniem ministra infrastruktury zakazującego reklam na oknach budynków mieszkalnych. Wystarczy, że chętna na reklamę wspólnota czy spółdzielnia zgłosi drobny remont (jak skrobanie z rdzy balustrad) i już może wywieszać na oknach siatkę: oficjalnie "ochronną", a tak naprawdę reklamową.

Mniej więcej tak właśnie według autora artykułu, uzasadniona jest nowa reklama operatora Orange, która wisieć będzie na ul. Puławskiej przez maj i czerwiec, czyli akurat przypadkiem na Euro 2012. Remont budynku ma polegać na poprawieniu tynków i barierek na balkonach.

Co na to rzecznik prasowy Orange?

W dzisiejszym wpisie na blogu można przeczytać, że rzecznik wysłał wczoraj do GW odpowiedzi na pytania dziennikarza, żadna z nich nie znalazła się jednak w tekście. A szkoda, bo można tam przeczytać między innymi:

Firma Pearl & Grey zapewniła nas, że działa legalnie, w pełnym porozumieniu ze spółdzielnią i posiada odpowiednie zgody. Przed podjęciem decyzji, otrzymaliśmy również potwierdzenie, że spółdzielnia, która zrzesza wyłącznie mieszkańców opisywanej kamienicy przed podjęciem decyzji o wykonaniu remontu sfinansowanego przez reklamę, zapytała mieszkańców, których okna reklama miałaby zasłaniać czy wyrażają na to zgodę.

Nie są więc prawdą sugestie, że reklama jest niezgodna z prawem, ani że powieszono ją wbrew woli mieszkańców.

W czym więc problem?

Moim zdaniem w tym, że obie spółki mówią o zupełnie innych rzeczach niż to, co faktycznie bulwersuje zainteresowane tematem osoby prywatne:

  • Gazeta Wyborcza zarzuca Orange, że wykorzystuje luki prawne żeby \wytapetować\ Warszawę reklamami na czas Euro 2012.
  • Sieć Orange odcina się od zarzutów wskazując, że działania są legalne i że sieć posiada wszystkie wymagane zgody.
  • Osobom protestującym przeciwko tym reklamom natomiast chodzi zazwyczaj po prostu o to, żeby całe miasto nie wyglądało jak jedna wielka tablica reklamowa - a to, czy to legalne czy nie, najczęściej ma niewielkie znaczenie.

Może po prostu czas już zmienić metody reklamy, zamiast przerzucać się argumentami o legalności obecnie stosowanych?

Źródło: Orange • Gazeta Wyborcza

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)