iPhone 4S wcale nie taki wspaniały, jak go malują?
Choć dziś iPhone 4S oficjalnie trafił do sklepów, to z badań Retrevo przeprowadzonych na grupie 1300 Amerykanów wynika, że część z nich wcale nie uważa go za produkt przełomowy. Dlaczego i jakie jeszcze wyniki przynosi wspomniany raport?
14.10.2011 | aktual.: 14.10.2011 19:00
Wśród posiadaczy smartfonów, grupa niezadowolonych jest jednak stosunkowo mała - 29%. Jako powód rozczarowania, 7% podaje brak większego wyświetlacza, 11% niezmieniony wygląd, a 17% brak łączności 4G. Gorzej wygląda sprawa u osób będących aktualnie właścicielami iPhone'a 4 - nowa wersja zawiodła prawie co drugiego z nich (47%). W tej grupie, 12% spodziewało się większego ekranu, 21% nowego wyglądu, a łączność 4G była ważna dla 29% ankietowanych. Mimo to, aż 42% posiadaczy czwartej generacji smartfona Apple'a zamierza kupić nową wersję, a podobne plany ma także 44% właścicieli wersji 3G lub 3GS, 24% posiadaczy BlackBerry i 12% osób korzystających na co dzień z Androida.
Badania jednoznacznie wskazują cechy, jakie łączono z iPhone'em 5: większy ekran, nowy wygląd, łączność 4G. A że podobnie jak w przypadku premiery wersji 3GS, Apple postanowiło dokonać skoku stopniowo, na piątą, wnoszącą większe zmiany generację przyjdzie czekać do przyszłego roku. Inny wniosek z badań to to, że osoby już posiadające smartfon z Cupertino są bardziej skłonne zamienić go na najnowszy model niż osoby korzystające z konkurencyjnych rozwiązań. Lojalność to zresztą ważna cecha, o którą walczą wszyscy producenci, ale firmie Tima Cooka udaje się to wyjątkowo dobrze. Nie oznacza to jednak, że iPhone 4S jest zły, bo wyniki benchmarków świadczą o rzeczywistym wzroście wydajności. Mimo wszystko, lud spodziewał się raczej większych zmian.
Brak tych ostatnich nie spowodował jednak spadku zainteresowania nowym produktem. Wręcz przeciwnie, podczas przedsprzedaży, 4S pobił wszelkie rekordy i stał się najszybciej sprzedającym się produktem Apple'a w historii. Dodatkowo, pierwszego dnia sprzedaży w sklepach, pobity został jeszcze rekord ceny pojedynczej akcji, które zanotowały wzrost o 3,3%, osiągając wartość 422 dolarów. A pomyśleć, że jeszcze tydzień wcześniej kosztowały "zaledwie" 369,80 dolarów...
A co z biciem rekordów w Polsce? Póki co ciężko powiedzieć, bo nie wiadomo nawet, kiedy smartfon z Kalifornii oficjalnie zawita do kraju nad Wisłą ani ile będzie kosztował. Przy obecnym kursie walut pewnie będzie to niemało, choć przeglądając oferty na aukcjach internetowych widać, że nie brakuje chętnych na zakup nawet po mocno zawyżonej cenie.
Źródło: BGR