Albo Google nie ma pojęcia, jak działa internet, albo celowo wprowadza klientów w błąd, by wyciągnąć od nich pieniądze

Albo Google nie ma pojęcia, jak działa internet, albo celowo wprowadza klientów w błąd, by wyciągnąć od nich pieniądze14.06.2019 08:29
Stadia pozwoli grać w popularne gry na wielu różnych urządzeniach

Google stworzył narzędzie służące do testowania internetu, które ma pomóc w udzieleniu odpowiedzi na pytanie "czy Stadia u mnie zadziała?". Niestety idea tego narzędzia jest kompletnie oderwana od rzeczywistości.

Google Stadia, jak każda usługa grania w chmurze, wymaga do działania wysokiej jakości łącza internetowego. Google postanowił ułatwić użytkownikom sprawdzenie, czy ich łącza są wystarczająco dobre. A przynajmniej twierdzi, że taki miał cel...

Test internetu Google'a jest - w kontekście przeznaczenia - całkowicie bezużyteczny

Wspomniany test znajduje się na tej stronie. Google zamieścił na niej także dodatkowe informacje (w tym podstawowe wymagania) oraz adnotację, że podczas procesu przesłanych może zostać ponad 40 MB danych.

Po uruchomieniu testu pojawia się informacja, że całość powinna zająć mniej niż 30 sekund. I - w moim przypadku - tak faktycznie było.

Na koniec test Google'a wypluwa... jedną liczbę

Tak, cały test kończy się na sprawdzeniu jednego parametru - szybkości pobierania danych w Mb/s.

Źródło zdjęć: © projectstream.google.com/speedtest
Źródło zdjęć: © projectstream.google.com/speedtest

W moim przypadku pojawiła się informacja, że moje połączenie (72 Mbps) "jest wspaniałe". Gdyby Stadia była dostępna w Polsce, nie pozostałoby nic innego jak tylko zamawiać pakiet startowy Stadii z kontrolerem za równowartość 550 zł i ostrzyć sobie zęby na rozgrywkę w 4K. Niestety problem w tym, że robiąc tak wtopiłbym 550 zł.

Dlaczego ten test jest idiotyczny? Już wyjaśniam

Szybkość pobierania danych to - w przypadku grania w chmurze - jeden z przynajmniej trzech istotnych parametrów. W mojej ocenie najmniej istotny. O wiele ważniejszy jest ping, czyli opóźnienia w transmisji danych wyrażone w milisekundach.

Gdy wszystkie obliczenia wykonywane są na oddalonych o setki lub nawet tysiące kilometrów serwerach, opóźnienia są kluczowe. Nic mi po tym, że mój internet jest w stanie pobierać 30 klatek na sekundę w jakości 4K, jeśli te klatki będą się wyświetlały z półsekundowym opóźnieniem. To nie YouTube, w którym odtwarzacz może sobie zbuforować film z zapasem. Po każdej wykonanej akcji reakcja musi być natychmiastowa. Jeśli wyświetlona na ekranie reaguje na kliknięcia na padzie z długim opóźnieniem, gra przestaje być komfortowa. I wysoka rozdzielczość obrazu tego nie zmieni.

Jeszcze ważniejsza jest stabilność połączenia. Jeśli oglądasz YouTube'a, a transfer zwolni na pięć sekund, prawdopodobnie nawet się nie zorientujesz, bo film buforowany jest z zapasem, by uniknąć niemiłych niespodzianek. W przypadku grania w chmurze tak się nie da. Tego typu usługi wymagają niezakłóconego, stabilnego transferu danych.

Różnice między cyferkami a rzeczywistością odczułem na własnej skórze

Jakieś trzy lata temu testowałem usługę chmurową GeForce NOW. Moje łącze internetowe spełniało z nawiązką deklarowane wymagania, a i tak nie byłem w stanie ukończyć choć jednej misji w dowolnej grze.

Rozdzielczość i jakość obrazu była więcej niż wystarczająca. Opóźnienia znośne, wręcz nieodczuwalne. Ale problemem okazała się właśnie stabilność. Średnio raz na 10 minut obraz na kilka sekund zamierał, co całkowicie zabijało sens grania.

Google zrobił więc to źle

Najgorsze jest to, że link do testu łącza wyświetla się na stronie sklepu internetowego Google'a. Firma co prawda wyświetla drobnym druczkiem informację, że wynik nie gwarantuje, że Stadia będzie działała prawidłowo, ale wytłuszczone "twoje połączenie jest świetne" może być impulsem do złożenia zamówienia i uszczuplenia portfela o 130 euro.

Gdyby Google chciał podejść do tematu rzetelnie, test powinien trwać przynajmniej kilkanaście minut, a w tym czasie analizowana powinna być nie tylko prędkość pobierania, ale i opóźnienia oraz stabilność połączenia. Tymczasem jego narzędzie nie uwzględnia nawet pingu, co jest po prostu absurdalne.

Widzę więc dwie możliwości: albo Google nie ma pojęcia, jak działa internet, albo celowo stosuje uproszenia, by zachęcić większą liczbę klientów do złożenia zamówienia. Sam nie wiem, która opcja jest gorsza.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.