Alcatel One Touch Idol Alpha - pierwsze wrażenia
Czasami urządzenia mniej znanych producentów potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć. Jednym z nich jest Alcatel One Touch Idol Alpha. Wrażenie robi przede wszystkim jakość jego wykonania.
Gdy Alcatel One Touch we wrześniu ubiegłego roku zapowiedział model Idol Alpha, podchodziłem do niego obojętnie. Wyróżniał się co prawda nietypowym wyglądem, ale bardziej zainteresował mnie wówczas Idol X z 5-calowym ekranem Full HD.
Idol Alpha będzie dostępny na polskim rynku w czerwcu w cenie około 1300 zł, ale w moje ręce trafił już parę dni temu. I, muszę przyznać, robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Przede wszystkim cechuje się świetnym wykonaniem. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek zobaczę taki telefon z logo Alcatel One Touch na obudowie.
Konstrukcja urządzenia opiera się na metalowej ramie, przypominającej tę z iPhone'ów. Ma podobną wielkość i oszlifowane krawędzie. Górna i dolna część ramki są już jednak inne: ich powierzchnie nie są ułożone prostopadle do powierzchni ekranu, tylko pod lekkim skosem. Przód pokrywa hartowane szkło Dragontrail, a tył jest wykonany z tworzywa sztucznego o matowej, lekko błyszczącej powierzchni. Miłym zaskoczeniem jest obecność oleofobowej powłoki na wyświetlaczu, która ogranicza ilość zabrudzeń i ułatwia czyszczenie przedniej części.
Obudowa jest sztywna, zbita, żadna jej część się nie rusza. Sprawia wrażenie bardzo solidnej i wytrzymałej. Dotyczy to nawet tyłu zrobionego z tworzywa sztucznego. Idol Alpha jest smukły, cienki (grubość to 7,6 mm) i lekko wyprofilowany, dzięki czemu dobrze leży w dłoni. Na pewno jednak znajdą się osoby, które będą narzekać na ramkę wbijającą się w palce. Chińczycy z TCL bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli - nie obraziłbym się, gdyby takie solidne konstrukcje miały flagowce Samsunga czy LG.
Kwestia wyglądu to oczywiście rzecz gustu. Mnie nowy Idol nawet się podoba. W głównej mierze jest to zasługa symetrycznej, wyprofilowanej konstrukcji. Półprzeźroczyste elementy przywodzą na myśl Xperię SP i na żywo wyglądają dużo lepiej niż na zdjęciach. Razić mogą jedynie dość duże, prawie 1,5 cm odstępy między górną i dolną krawędzią ekranu a bokami urządzenia. Nad ekranem znajduje się głośnik, kamerka i czujniki, a pod panelem przyciski funkcyjne. Półprzeźroczyste, podświetlane elementy pełnią głównie funkcję ozdobną. Głównie, ponieważ są aktywowane na przykład podczas robienia zdjęć nocnych. To pomysł Alcatela na dodatkowe doświetlenie.
Niezły jest również 4,7-calowy panel IPS o rozdzielczości 720p. Wyświetla ładne, żywe kolory i ma dobre kąty widoczności (kolory jedynie delikatnie bledną, gdy patrzy się na ekran pod kątem około 160 stopni). Na plus należy zaliczyć również maksymalny poziom jasności, który dobija do 500 nitów. W ciągu najbliższych dni sprawdzę jeszcze dokładnie, jak sprawuje się w słońcu.
Idol Alpha został oparty na czterordzeniowym układzie MediaTeka z rdzeniami Cortex-A7 1,2 GHz (grafika to PowerVR SGX544). Powinien on bez problemu wystarczyć do obsługi urządzenia z ekranem o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Na razie smartfon działa nieźle, aplikacje uruchamiają się szybko i sprawnie. Czasami pojawiają się drobne lagi podczas przechodzenia między kartami aplikacji, ale nie są one uciążliwe. Zobaczymy, jak Idol Alpha będzie sobie radził z grami, chociaż cudów bym się nie spodziewał.
Pozostałe elementy wyposażenia telefonu to 16 GB pamięci wbudowanej, 1 GB pamięci RAM, aparat 13 Mpix, bateria o pojemności 2000 mAh, Wi-Fi b/g/n z Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.0 czy 3G z HSPA+ (do 42 Mb/s). Oczywiście, możecie liczyć na ich obszerne omówienie w kolejnych tekstach.
Na razie trudno ocenić to urządzenie i opłacalność jego zakupu. 1300 zł na starcie to dość dużo, ale model ma być też dostępny w sensownych cenach w ofertach abonamentowych Orange. W tej chwili mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem pozytywnie zaskoczony jego wykonaniem.