Nowelizacja prawa telekomunikacyjnego przyklepana

Wygląda na to, że Rada Ministrów wzięła sobie do serca słowa Streżyńskiej, w których zarzucała władzom stawianie UKE przeszkód w rozwoju rynku telekomunikacyjnego. W każdym razie wczoraj przyjęty został projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra infrastruktury.

Wygląda na to, że Rada Ministrów wzięła sobie do serca słowa Streżyńskiej, w których zarzucała władzom stawianie UKE przeszkód w rozwoju rynku telekomunikacyjnego. W każdym razie wczoraj przyjęty został projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra infrastruktury.

Nowelizacja podzielona jest na dwie części - tzw. "unijną", dostosowującą przepisy prawa telekomunikacyjnego do wymogów UE, oraz "nieunijną", która zawiera zapisy związane z naszym rodzimym rynkiem. Przyjęta została na razie ta pierwsza część.

Co w niej znajdziemy? Jak wyjaśnia Anna Streżyńska: Ważnym zapisem, jaki się w niej znajduje, jest prawo prezesa UKE do wyznaczania tzw. rynków, czyli obszarów, które mogą podlegać regulacji, jeśli pojawią się na nich nieprawidłowości. Pozwolić ma to na większą możliwość regulacji cen zwłaszcza tam, gdzie istnieje operator dominujący narzucający swoje stawki.

Bezpośrednio dla konsumentów ta część też jest ważna. Pozwala nam np. zwrócić tylko część ulgi udzielanej przy umowach terminowych, jeśli zdecydujemy się na ich rozwiązanie przed terminem - nie jak dotąd, całości.

Druga część nowelizacji pozwoli Urzędowi Komunikacji Elektronicznej na zmniejszanie nałożonych wcześniej kar, co w obecnym stanie prawnym nie jest możliwe. Skróci też z 36 do 4 godzin dopuszczalną przerwę w świadczeniu usługi telekomunikacyjnej (np. przy przeniesieniu numeru) - oraz, uwaga, zdefiniuje jednoznacznie spam jako przestępstwo.

Choćby z tego ostatniego powodu, czekam z niecierpliwością na przyjęcie całości nowelizacji...