Tylko geek jest zainteresowany aktualizacjami?

Doświadczenia z przeszłości i kolejna już aktualizacja telefonu z Androidem (tym razem Motoroli G) skłoniła mnie do przemyśleń. Co rusz słyszymy o aktualizacjach kolejnych urządzeń z googlowym systemem. Jeśli to jest trend, to dobrze wygląda marketingowo. I tylko geek może być niezadowolony.

Zanim o aktualizacjach najpierw słów kilka o wpisie "Domorośli analitycy. Boże broń!".

To była prowokacja.

Niektórzy z Was od razu wyczuli, że jestem niekonsekwentny w tym co robię i co napisałem. To był zamierzony zabieg. Chciałem na własnej skórze sprawdzić jak bardzo hejtujący wpis zadziała na wyobraźnię czytelników. Działa! I to dość mocno. Jednocześnie apeluję: jeśli już mamy zamiar coś skomentować to warto wcześniej przemyśleć co się chce napisać. Emocje nigdy nie są dobrym doradcą. Czytanie krytycznych - nie krytykanckich - komentarzy jest o wiele przyjemniejsze i motywuje. Choć przyznam, że miałem niezły ubaw.

Jakiś już czas temu ukazał się wpis Mateusza Olenika pt. "Problem aktualizacji wiecznie aktualny" po przeczytaniu którego można było tylko przytaknąć. Jednak Mateusz wspomniał w swoim wpisie, że zazdrości swojej żonie braku zainteresowania tematem aktualizacji telefonu. Już wtedy zapaliła mi się w głowie czerwona lampka: "COŚ JEST NA RZECZY!!" Postanowiłem więc sprawdzić czy to odosobniony przypadek, czy jednak rzeczywiście jest coś na rzeczy.

Okazuje się, że moi znajomi (w większości nie zainteresowani tematami technologicznymi) w ogóle nie zwracają uwagi na to czy ich telefon jest wyposażony w najnowsze oprogramowanie. Niektórzy nawet nie są świadomi tego jakiego oprogramowania używają.

Ale nie tylko moi znajomi przejawiają taki poziom niewiedzy. Uczyłem już w podstawówce, w gimnazjum i w liceum. Czasami spotykam się ze studentami. Poziom zainteresowania posiadanym oprogramowaniem kształtuje się mniej więcej tak:

Szkoła podstawowa - "Przecież mam internet. Po co mi oprogramowanie?"

Gimnazjum -* "Ostatnio facebooka nie mogłam zaktualizować, ale działa więc jest OK."*

Szkoła średnia - "Telefon służy mi tylko do kontaktowania się ze znajomymi."

Szkoła wyższa - "Jeśli będę miał taką potrzebę to wgram custom ROMa."

Wniosek jest taki: tylko geek jest zainteresowany aktualizacjami.

Jeśli już jednak kogoś uda się namówić na dyskusję na temat aktualizacji wtedy pojawiają się ciekawe spostrzeżenia.

Ja: "Apple ma przejrzysty plan aktualizacji i wiadomo, że prędzej czy później dany model dostanie nowe oprogramowanie."

Ktoś: "Ostatni raz czytałem, że Apple zaktualizował swoje modele we wrześniu, a Google zrobił to przedwczoraj, a wcześniej miesiąc temu. I co?"

W takich sytuacjach nie mam pojęcia jak tłumaczyć, uświadamiać itp. itd. Nie ma chyba nawet sensu. Jednak postanowiłem sprawdzić skąd takie myślenie u wielu osób.

Przejrzałem wszystkie posty na androidpolice.com od 31 października tego roku do wczoraj. Szukałem informacji na temat aktualizacji oprogramowania lub jej oficjalnego zapowiedzenia (wziąłem też pod uwagę aktualizacje do wersji 4.3.). Oto wyniki:

Dane mogą zawierać błędy.

Na czerwono aktualizacja do Androida 4.4.

Na czarno aktualizacja do Androida 4.3.

W tym samym czasie poinformowano o dwóch aktualizacjach iOS 7. Warto zwrócić uwagę, że niektóre modele pojawiają się kilkukrotnie - to ze względu na branding. Większość informacji dotyczy też telefonów, które oprócz nazwy i hardware'u nie mają nic wspólnego z europejskimi wersjami.

Myśl, że Google! dba o aktualizacje pozostaje jednak w świadomości bardzo wielu [u]nieświadomych[/u] i szczerze powiedziawszy nawet [u]nie zainteresowanych[/u] tematem osób. A to działa na wyobraźnię i np. dla umiejętnego sprzedawcy będzie wielkim plusem, a dla niezorientowanego klienta pewną porażką.