Samsung Galaxy S6 Edge+ i Note 5 oficjalnie [pierwsze wrażenia]

Samsung Galaxy S6 Edge+ i Note 5 oficjalnie [pierwsze wrażenia]

Samsung Galaxy S6 Edge+ i Note 5 oficjalnie [pierwsze wrażenia]
Jan Blinstrub
13.08.2015 15:00, aktualizacja: 14.08.2015 11:45

Nikt nie starał się utrzymać premier Samsunga w tajemicy. Przeciek gonił przeciek, więc zainteresowani mieli wiele okazji, by nauczyć się specyfikacji Galaxy S6 Edge+ i Note 5 na pamięć. Marny byłby jednak tekst w dniu oficjalnej premiery, gdyby nie pojawiła się w nim potwierdzona lista podzespołów.

Oba urządzenia mają:

  • ośmiordzeniowe układy Exynos 7 Octa 7420 (4 x 2,1 GHz i 4 x 1,5 GHz)
  • 5,7-calowe ekrany AMOLED QuadHD (515 ppi)
  • 16 Mpix matryce aparatów głównych i stabilizowane optyki o świetle F/1.9
  • 5 Mpix matryce aparatów przednich
  • 4 GB pamięci RAM
  • 32/64 GB pamięci bez możliwości rozszerzenia kartami SD
  • baterie o pojemności 3000 mAh

Na pierwszy rzut oka urządzenia mają niemal identyczne podzespoły, jak Galaxy S6 i S6 Edge. Różnią się wyłącznie większymi ekranami i bateriami oraz dodatkowym gigabajtem pamięci RAM.

S6 Edge+ i S6 Edge
S6 Edge+ i S6 Edge

Zanim ktoś napisze w komentarzach: „Samsung się kończy!” albo „odgrzewane kotlety!” wtrącę swoje trzy grosze. Exynos 7420 to świetny układ i naprawdę nie ma potrzeby podkręcać go czy wymieniać na inny. Trochę dlatego, że inżynierowie Samsunga zrobili dobrą robotę, a trochę dlatego, że Qualcomm wypuszczając Snapdragona 810, czyli wielordzeniową jednostkę grzewczą, zrobił Koreańczykom najlepszy z możliwych prezentów. Nie ma sensu zwiększać tempa, skoro konkurencja nie dość, że jest trochę w tyle, to jeszcze potyka się o własne nogi.

Podobnie z aparatem – S6 ma opinię jednego z najlepszych smartfonów fotograficznych na rynku, więc nawet jeśli koreańscy inżynierowie mają w laboratoriach jakieś nowe, ultrafajne rozwiązanie, to trzeźwo myślący księgowi zdecydowali, że trafi ono w przyszłym roku do S7, a nie do tegorocznych phabletów.

Z rzeczy, które nie są od razu widoczne w specyfikacji warto wymienić ulepszoną technologię bezprzewodowego ładowania, dzięki której napełnienie akumulatora zajmie nie 180 minut a 120 minut (dane producenta, które wymagają potwierdzenia).

S6 Edge+ (z lewej) i S6 Edge
S6 Edge+ (z lewej) i S6 Edge

Co przemawia za zakupem S6 Edge+? Na pewno nie dodatkowy gigabajt RAM-u. Fajnie, że jest, ale bez przesady – telefon dzięki niemu radykalnie nie przyspieszy. Dużym plusem jest na pewno większa o 450 mAh bateria. Najważniejsze są jednak rozmiar i wygląd. Tylko tyle i aż tyle. Galaxy S6 Edge był strzałem w dziesiątkę. Mimo że telefon był na starcie droższy od zwykłego S6 i wciąż trzyma cenę, sprzedaje się świetnie. Osoby, które szukają oryginalnego smartfona z dużym ekranem pewnie zainteresują się Edge'em+. A że ma on specyfikację urządzenia z pierwszego półrocza? Co z tego, większość ludzi technikalia i tak ma w nosie.

Note 5
Note 5

Note 5, mimo że jest bliźniaczo podobny do S6 Edge+, wymaga osobnego komentarza. Samsung przyzwyczaił nas, że Note to najbardziej wypasiona linia produktów. Każdego roku należące do niej urządzenia w mniejszym lub większym stopniu przewyższały przedstawicieli serii Galaxy S. Tymczasem najnowsza generacja od S6 Edge + różni się w zasadzie wyłącznie obecnością rysika i wspierającym go oprogramowaniem. Nawet wzornictwo zostało ujednolicone. To dobrze czy źle? Można na to spojrzeć z dwóch perspektyw:

  • jeśli założymy, że dotychczasowe Note’y były kombajnami nastawionymi na maksymalną produktywność, a linia Galaxy (zwłaszcza od modelu S6) była wybitnie lifestyle’owa, to nabywcy Note 5 otrzymają dwa w jednym. Wypasiony sprzęt do pracy w eleganckiej i modnej obudowie;
  • jeśli jednak przyjmiemy, że linia Note świetną opinię i dużą popularność zawdzięczała właśnie temu, że miała biznesowo-geekowski charakter, to może się okazać, że użytkownicy wcale nie będą skakać do góry z radości. Samsung zabrał im podrasowaną specyfikację, slot na karty SD i obudowę, która może nie była szczególnie urodziwa, ale była bardzo praktyczna, dając w zamian wyłącznie ujednolicony z linią Galaxy S wygląd. Przez wzornictwo oberwało się zresztą także baterii. Note 4 miał ogniwo o pojemności 3220 mAh. Bateria piątki jest mniejsza o 220 mAh.

Która opcja jest bardziej prawdziwa? Teraz to nieistotne. Note 5 i tak prędko do nas nie trafi, więc z szukaniem odpowiedzi możemy wstrzymać się kilka miesięcy.

Wygląd i wykonanie

Oba urządzenia po wyjęciu z pudełka wyglądają rewelacyjnie. Niby nic nowego, ale obecne wzornictwo Samsunga jest moim zdaniem bardzo udane. Złego słowa nie można też powiedzieć o jakości wykonania: to najwyższa półka. Zrobiona ze szła i aluminium obudowa jest elegancka i, podobnie jak body S6, dość odporna. Co więcej, Samsung podobno zmodyfikował aluminiową ramę w taki sposób, że jest ona bardziej odporna, niż w urządzeniach z pierwszego półrocza. Zobaczymy ile w tym prawdy, gdy trafią do nas egzemplarze testowe.

Z zewnątrz smartfony mają tylko jedną wadę, która staje się widoczna już po chwili użytkowana.

Obraz

Na szkle naniesionym na metalizowany, kolorowy podkład, widoczne są wszystkie smugi i odciski palców. Gdyby Zespół Identyfikacji Daktyloskopijnej wydawał certyfikaty, nowe samsungi otrzymałyby go w dniu rynkowego debiutu.

Od lewej: S6 Edge, Note 5, S6 Edge+
Od lewej: S6 Edge, Note 5, S6 Edge+

Samsung Galaxy Edge+ ma – a jakże – dwustronnie wygięty ekran. Do tej cechy producent nie dorabia wielkiej filozofii. Są niby jakieś funkcje, które ją wykorzystują (np. slider ze skrótami do ulubionych aplikacji), ale panel jest zakrzywiony przede wszystkim dlatego, żeby smartfon wyglądał niebanalnie. Urządzenie, ma duży ekran, ale mimo rozmiaru nieźle leży w dłoni. Jest nieco dłuższe od Note’a 4 (154,4 vs 153,5 mm), ale za to węższe (75,8 vs 78,6 mm) i smuklejsze (6,9 vs 8,5 mm).

Note 5
Note 5

Galaxy Note 5 ma jest od Edge + nieco krótszy (153,2 mm), ale szerszy (76,1 mm) i grubszy (7,6 mm). Smartfon ma płaski ekran, ale za to jego tył ma zagięte boki, co korzystnie wpływa na ergonomię. Rysik jest chowany na dole urządzenia. Wyskakuje po naciśnięciu.

Ekrany

Note 5
Note 5

Nie ma sensu się rozpisywać. Prosty czy zagięty – bez znaczenia – oba urządzenia wyświetlają świetny obraz. Oczywiście panelom trzeba będzie przyjrzeć się na spokojnie, ale nawet te kilka chwil, które spędziłem z nowymi samsungami utwierdziły mnie w przekonaniu, że AMOLED-y na tę chwilę nie mają realnej konkurencji.

TouchWiz

Obraz

TouchWiz nie zmienił się radykalnie względem wersji z S6. Nieco odświeżono systemowe ikony, które standardowo mają teraz kształt kwadratu z mocno zaokrąglonymi bokami. Reszta wygląda znajomo, choć oczywiście musiały pojawić się nowe funkcje. Zaktualizowano między innymi narzędzie People Edge, które umożliwia teraz wysyłanie emotów i zdjęć. Jest całkiem fajne i przejrzyste, ale będą z niego mogli skorzystać wyłącznie użytkownicy modeli z linii Edge, więc nie będę poświęcać mu więcej uwagi.

People Edge w Galaxy S6 Edge Plus

Na przedpremierowej prezentacji przedstawiciele Samsunga najwięcej mówili o nowych rozwiązaniach fotograficznych, płatnościach mobilnych oraz SideSync.

Aparat

Obraz

W aplikacji aparatu pojawiły się:

  • możliwość strumieniowania na żywo materiału wideo do YouTube'a
  • funkcja tworzenia kolaży wideo, także w zwolnionym tempie
  • wideo seryjne, czyli możliwość składania filmu z nagrywanych osobno klipów

Poprawiono także stabilizację obrazu podczas nagrywania filmów. Z mojej perspektywy najatrakcyjniejsza wydaje się pierwsza funkcja. Przyda się nie tylko vlogerom, czy dziennikarzom. Jeśli będzie działać poprawnie, każdy będzie mógł zrobić z niej użytek. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że w Google Play bez trudu można znaleźć aplikacje służące do live streamingu, więc o nowości nie może być mowy.

Samsung Pay

Obraz

Zupełnie inaczej mają się sprawy z płatnościami mobilnymi. Samsung nie jest pierwszą firmą z rynku mobile, która ostrzy pazury na ten lukratywny rynek, ale może być pierwszą, która dzięki dużej sile przebicia i kupionej z początkiem tego roku firmie LoopPay rzeczywiście wykroi dla siebie spory kawałek tortu.

Edge + i Note 5 wspierają płatności NFC. To nic nowego. Jednak urządzenia te (podobnie jak S6 i S6 Edge), dzięki technologii LoopPay, obsługują także płatności MST (magnetic secure transmission). Rozwiązanie to pozwala na płacenie w terminalach, które nie obsługują technologii zbliżeniowej. Telefonu będzie więc można użyć po prostu zamiast karty z paskiem magnetycznym. Żadne dodatkowe urządzenie nie będzie potrzebne. Hej – powiecie – ale przecież większość terminali obsługuje już płatności zbliżeniowe! To prawda, ale pod tym względem Polska jest w światowej czołówce. Za nami są chociażby Stany, gdzie infrastruktura jest zdecydowanie gorsza. W USA, a także w wielu innych miejscach na świecie, MST może okazać się największą zaletą Samsung Pay (ani Google, ani Apple nie obsługują tej technologii).

Usługa w pierwszej kolejności zadebiutuje w Korei Południowej i Stanach. W Europie najpierw zostanie wprowadzona w Wielkiej Brytanii. Kiedy trafi do Polski nie wiadomo, ale podobno trwają już rozmowy z bankami.

Samsung Pay - jak wygląda proces płacenia w sklepie?

Sam proces płacenia jest przemyślany i intuicyjny. Po wciśnięciu przycisku głównego, ruch palca w górę z dolnej krawędzi ekranu wywołuje menu wyboru dodanych wcześniej kart. Płatność zatwierdza się zeskanowaniem odcisku palca. Co ważne, żadne dane dotyczące transakcji nie są przechowywane ani w telefonie, ani na serwerach Samsunga.

SideSync

SideSync to narzędzie do synchronizacji zawartości telefonu z komputerem. Pozwala na odbieranie połączeń czy odczytywanie SMS-ów na ekranie laptopa, a także na przeglądanie ekranów telefonu w oknie aplikacji. Można nawet grać w gry mobilne używając myszki. Fajną funkcją jest możliwość przenoszenia plików z telefonu i na telefon jak z normalnego folderu. Wystarczy złapać zdjęcie w otworzonej w oknie aplikacji galerii i przeciągnąć je do klienta poczty, żeby zamieści załącznik.

Samsung SideSync - korzystanie z telefonu w komputerze

Akcesoria

Obraz

Wraz z Galaxy S6 Edge+ i Note 5 pojawią się nowe akcesoria. Będą wśród nich oczywiście etui w różnych kolorach i formach oraz ładowarki indukcyjne. Moją uwagę zwróciła jednak przede wszystkim nakładana na ekran Note'a 5 fizyczna klawiatura. Zaczepienie jej o obudowę powoduje przeskalowanie wyświetlanego obrazu tak, by cała zawartość zmieściła się na pomniejszonej powierzchni. Można zadać pytanie, czy mając do dyspozycji współczesne, zaawansowane ekrany dotykowe takie akcesorium ma jakikolwiek sens. Myślę jednak, że Samsung ma sprawę zbadaną i wśród użytkowników są tacy, którzy zapłacą ponad 3500 zł za urządzenie z wielkim ekranem... by później dokupić gadżet, który zmniejszy go o połowę, ale zapewni wrażenia z pisania na klawiaturze jak na starym Blackberry.

Fizyczna klawiatura do Samsung Galaxy Note 5

Podsumowanie

Obraz

Proces ajfonizacji Samsunga postępuje. Z jednej strony jest on pozytywny - tegoroczne topowe urządzenia z serii Galaxy (wreszcie) bezdyskusyjnie należą do kategorii premium - z drugiej widoczne są też negatywne skutki, takie jak brak możliwości rozszerzenia pamięci nawet w lini Note czy mocno wywindowane ceny.

Najnowsze modele jasno pokazują, że Samsungowi zależy na ujednoliceniu portfolio topowych produktów. Doskonale rozumiem stojącą za tym motywację. Wszystkie mają niemal identyczne, świetne specyfikacje i działają podobnie. O wyborze między wariantami S6, S6 Edge, S6 Edge+ czy Note 5 decydować będą:

  • preferencje dotyczące wielości ekranu i pamięci wewnętrznej;
  • specyficzne potrzeby wymagające rysika;
  • w wypadku mniejszych modeli - wola, by dopłacić kilkaset złotych za efekciarski wygięty ekran.

Proste jak u Apple, prawda? Nieprawda. W wypadku iPhone'ów wybór rzeczywiście jest prosty: duży (6 Plus), mały (6), "budżetowy" (5s lub 5c). Poza tym szóstki debiutowały w tym samym czasie, a premiery topowych Galaxy tej samej generacji dzieli pół roku. Cena S6 w międzyczasie bardzo spadła. Oficjalnie wynosi obecnie 2599 zł, ale bez trudu można znaleźć oferty o 300 zł tańsze (pomijam aukcje i sklepy o wątpliwej reputacji). Także Edge jest tańszy, ale erozja ceny w jego wypadku postępuje wolniej. Oficjalnie kosztuje 2899 zł a najtańsze sklepy sprzedają go za ok. 2700 zł. Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że między Edge a Edge+ będzie ok. 800-900 zł różnicy, a między S6 a Edge+ nawet 1300 zł. Z jednej strony to dużo (różnica między podstawowymi wersjami iPhonów 6 i S Plus wynosi ok. 500 zł), z drugiej, klient, który jest gotowy zapłacić blisko 3000 zł za telefon, pewnie będzie mógł wydać trochę więcej, jeśli zależy mu na dużym ekranie. Niemniej jednak nie wierzę, by Edge+ powtórzył sukces mniejszego brata. To świetny telefon. Być może najlepszy w swojej klasie, ale, chociażby z racji rozmiaru, jest skierowany do dość specyficznego i wąskiego grona odbiorców. A ci, których kusi tylko efekciarski, wygięty ekran, pewnie wybiorą mniejszego, bardziej przystępnego Edge.

Ceny i dostępność

Galaxy S6 Edge+ trafi do sprzedaży we wrześniu i będzie kosztować 3599 zł (32 GB) i 3999 zł (64 GB). Przedsprzedaż już ruszyła w sklepie RTV Euro AGD. Wraz z telefonem otrzymacie ładowarkę indukcyjną. Data wprowadzenia Note 5 na polski rynek nie jest jeszcze znana. Jeśli urządzenie w ogóle trafi do sprzedaży nad Wisłą, prawdopodobnie będzie to w czwartym kwartale tego roku. Trochę szkoda, ale nowego Note'a i tak niewiele łączy z poprzednimi modelami należącymi do tej linii (przeczytaj dlaczego).

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)