iPhone trafił do sprzedaży 10 lat temu
29 czerwca 2007 roku - tego dnia, dokładnie 10 lat temu, do sprzedaży trafił pierwszy iPhone. Telefon, który na zawsze zmienił zasady gry.
09.01.2017 | aktual.: 29.06.2017 14:04
Jedni go kochają, inni nienawidzą. Chyba wszyscy są jednak zgodni co do tego, że iPhone całkowicie odmienił całą branżę.
Gdyby nie iPhone, dzisiejsze smartfony mogłyby wyglądać zupełnie inaczej
Wystarczy spojrzeć jak miał wyglądać pierwszy smartfon z Androidem. Google Sooner - bo o nim mowa - nie miał nawet ekranu dotykowego!
Po premierze smartfona Apple'a projekt Google'a został uśmiercony, a na jego miejscu pojawiła się Era G1 - telefon, któremu wizualnie i funkcjonalnie zdecydowanie bliżej było do iPhone'a.
"To nie są trzy urządzenia!"
Choć premiera iPhone'a miała miejsce w styczniu 2007 roku, do sprzedaży trafił on dopiero pół roku później. Dlaczego? W momencie prezentacji telefon nie miał jeszcze nawet stosownych certyfikatów wydanych przez organy regulacyjne. Steve Jobs powiedział wprost, że chciał uniknąć przedpremierowych wycieków.
I faktycznie Apple'owi udało się utrzymać szczegóły na temat nowego iPhone'a w tajemnicy. Nawet w dniu premiery Jobs sugerował, że zaprezentuje trzy urządzenia.
An iPod, a Phone, and an Internet Communicator
"Nikt nie kupi telefonu bez klawiatury"
Dziś wszyscy - zarówno najwięksi miłośnicy, jak i najwięksi hejterzy - doskonale zdają sobie sprawę, że każdy kolejny iPhone będzie hitem, a sprzedaż będzie liczona w milionach. Na samym początku było jednak inaczej. Nawet najwięksi wyjadacze branży IT wróżyli smartfonom Apple'a porażkę. Legendarna jest już wypowiedź ówczesnego szefa Microsoftu - Steve'a Ballmera - który w jednym z wywiadów z 2007 roku ostentacyjnie wyśmiał iPhone'a za brak klawiatury i wysoką cenę.
Trzy lata po premierze iPhone'a serwis Electronista przytoczył wypowiedzi przedstawicieli firmy Research In Motion (obecnie BlackBerry), którzy także byli sceptycznie nastawieni do nowości. Mieli nawet oskarżać Apple'a o kłamstwo twierdząc, że urządzenie z tak dużym ekranem i energożernym procesorem nie może pracować bez zewnętrznego źródła zasilania. W tym akurat było ziarno prawdy, gdyż telefon zaprezentowany przez Steve'a Jobsa 9 stycznia 2007 roku miał niewiele wspólnego z tym, który na półkach sklepowych wylądował 29 czerwca.
Prezentacja (nie)działającego iPhone'a
Jeden z inżynierów Apple'a - Andy Grignon - zdradził w rozmowie z gazetą "New York Times" kulisy prezentacji iPhone'a. Wyszło na jaw, że cały świat oglądał wtedy wysoce niestabilny prototyp. Steve Jobs kazał w nim zmodyfikować oprogramowanie w taki sposób, by przez całą prezentację wskazywało maksymalny poziom zasięgu i naładowania baterii.
Co więcej, wszystkie aplikacje trzeba było uruchamiać w ściśle określonej kolejności, a odtwarzacz muzyki działał tylko przez kilka chwil po włączeniu. Wszystko zostało zatem zaaranżowane w taki sposób, by niefunkcjonalny prototyp sprawiał wrażenie w pełni sprawnego telefonu.
Kolejki pod Apple Store'ami
Niemal równie kultowe, co same iPhone'y, są już gigantyczne kolejki, które na stałe wpisały się w jesienny krajobraz miast, w których rusza sprzedaż nowych iTelefonów. Fenomen ten został zapoczątkowany przez Grega Packera, który stanął pod Apple Store'em w poniedziałek 25 czerwca 2007 roku o godzinie 5:00 i na zakup czekał aż do piątku. Przez ten czas media chętnie relacjonowały jego pobyt pod sklepem.
Luck of Seven Episode 7: Waiting in line for the iPhone
Warto zaznaczyć, że Greg Packer nie jest zwykłym zjadaczem hamburgerów, choć za takiego ma uchodzić. W Stanach Zjednoczonych jest on znany jako "człowiek z ulicy", a amerykańskie media od 1995 cytują jego wypowiedzi na temat bieżących wydarzeń. Packer jest swoistym symbolem przeciętnego Amerykanina i materiały z jego udziałem stanowią kontrast dla komentarzy analityków i ekspertów. Pytanie, czy Greg Packer dobrowolnie ustawił się jako pierwszy w kolejce po iPhone'a, czy też to Apple świadomie wykorzystał "człowieka z ulicy" do promocji, wydaje się zasadne.
Co w środku?
Dziś wiemy, że panowie z Microsoftu i Research In Motion nie mogli się bardziej pomylić, ale w dwóch kwestiach mieli rację: iPhone był niesamowicie drogi i miał bardzo duży - jak na tamte czasy - ekran. Co ponadto otrzymali klienci, którzy zapłacili 499/599 dolarów i podpisali dwuletni kontrakt z AT&T?
W 2007 roku prawdziwym przełomem było zastosowanie technologii Multi-Touch, która pozwalała na wygodną obsługę interfejsu za pomocą kilku palców, bez konieczności korzystania z rysika. iPhone był nie tylko intuicyjny, ale i miał ponadprzeciętnie duży ekran, gdyż liczbę fizycznych przycisków zredukowano do minimum.
Nie obyło się bez krytyki
Pierwszy iPhone był bez wątpienia smartfonem przełomowym, ale rosnąca fala entuzjazmu była niemal równa z napływającą z drugiej strony falą krytyki. Wszystko dlatego, że telefon pozbawiony był wielu funkcji, które u innych producentów były standardem.
Świeżo upieczeni użytkownicy iPhone'a nie mogli odbierać i wysyłać MMS-ów ani plików przez Bluetooth (moduł służył wyłącznie do komunikacji z akcesoriami). Pliki z komputera trzeba było natomiast przenosić za pomocą oprogramowania iTunes, co było dość problematyczne.
Początkowo oprogramowanie nie pozwalało także na kopiowanie i wklejanie tekstu oraz instalację dodatkowych aplikacji (sklep App Store otwarty został dopiero kilkanaście miesięcy później przy okazji premiery iPhone'a 3G). Użytkownicy nie mogli również własnoręcznie wymienić baterii i rozszerzyć wbudowanej pamięci za pomocą kart microSD. O braku łączności 3G nie wspominając.
Z niezadowoleniem spotkało się także głębsze osadzenie gniazda słuchawkowego, co znacznie utrudniało podłączenie większości słuchawek; na aukcjach internetowych zbijano fortunę na przejściówkach. Można więc powiedzieć, że historia zatoczyła koło, a iPhone powrócił do korzeni.
Do przygotowania wpisu wykorzystany został archiwalny materiał o pierwszym iPhonie.