iOS 11 zmieni wszystko. Ten system wnosi najważniejsze nowości od lat

Nie bardzo rozumiem fali malkontenctwa, która po prezentacji iOS 11 przelała się przez serwisy technologiczne na całym świecie. Tzn. rozumiem, że narzekającym umknęła jedna rzecz - Worldwide Developers Conference to, jak sama nazwa wskazuje, impreza głównie dla deweloperów, dlatego największych nowości powinniśmy się doszukiwać w funkcjach programistycznych. Te są naprawdę przełomowe i wpłyną także na końcowych użytkowników.

iOS 11 zmieni wszystko. Ten system wnosi najważniejsze nowości od lat
Miron Nurski

06.06.2017 | aktual.: 06.06.2017 12:51

Jeśli chodzi o funkcje stricte użytkowe, iOS 11 na razie faktycznie wnosi niewiele nowego; głównie kosmetyka.

Użyłem jednak zwrotu "na razie", bo część nowych funkcji Apple tradycyjnie pokaże pewnie dopiero jesienią przy okazji premiery nowego iPhone'a. Teraz z oczywistych względów skupiono się na tym, co może zainteresować programistów. A to powinno zainteresować także użytkowników.

ARKit to przełom w rozwoju rozszerzonej rzeczywistości

Jestem przekonany, że łączenie wirtualnych obiektów z prawdziwym światem to przyszłość i prawdopodobnie ostatnia platforma komputerowa za naszego życia. Apple poczynił ogromny krok w rozwoju tej technologii.

Firma z Cupertino opracowała rozwiązanie, które wykorzystuje aparat i sensory wbudowane w iPhone'a do mapowania otoczenia. Oprogramowanie "rozumie" znajdujące się do dookoła obiekty, ich wielkość oraz odległości między nimi. Jak pokazano na scenie, działa to zaskakująco sprawnie.

Twórcom aplikacji dano gotowca. Muszą się oni martwić tylko o to, co będzie wyświetlane, a nie - jak dotychczas - w jaki sposób skanować otoczenie.

Co przy tym szalenie istotne, ARKit ma być kompatybilny nie tylko z nadchodzącym iPhone'em 8, ale już istniejącymi "setkami milionów" iPhone'ów i Padów, czyli - strzelam - od iPhone'a 6s i iPada Air 2 w górę.

Przecież Apple właśnie zamiótł konkurencją podłogę

Google też ma swoją platformę rozszerzonej rzeczywistości - Tango. Problem w tym, że do działania wymaga ona specjalnego i licencjonowanego partnerom hardware'u zbudowanego z trzech specjalnych kamer.

Tango zapowiadane było przez lata, ale oficjalna prezentacja miała miejsce dopiero w czerwcu 2016 roku. Rok po tym wydarzeniu w sklepach dostępny jest jeden kompatybilny z nią telefon - Lenovo Phab 2 Pro - natomiast drugi - Asus ZenFone AR - na półkach wylądować ma dopiero wkrótce.

Powiedzmy sobie otwarcie - w tej formie Tango nie ma przyszłości. Nikomu nie opłaca się robić aplikacji dla kilkunastu osób, które używają specjalnego telefonu. Producenci smartfonów z kolei niechętnie wypuszczają kompatybilne urządzenia, bo nie ma aplikacji. Błędne koło.

Tymczasem ARKit w jeden jesienny wieczór stanie się największą platformą AR na świecie. Jest różnica w daniu deweloperowi nowej zabawki, a daniu mu nowej zabawki z zapewnieniem, że ma kilkaset milionów potencjalnych użytkowników.

Obraz

Zobaczycie, że wkrótce każdy liczący się sklep meblowy będzie miał aplikację na iPhone'a, która pozwala wstawić wirtualne meble do prawdziwego pokoju. Pojawią się tysiące nowych gier AR i aplikacji łączących świat rzeczywisty z wirtualnym.

Google nawet nie ma jak na ruch Apple'a odpowiedzieć

Nawet gdyby Google jakimś cudem stworzył podobne rozwiązanie, które działa z różnymi typami matryc, obiektywów i sensorów pochodzących od różnych producentów i zaimplementowałby tę technologię w nowej wersji Androida, minęłyby lata zanim ta by się przyjęła. Dość wspomnieć, że 8 miesięcy po premierze Androida Nougat korzysta z niego raptem 9,5 proc. użytkowników.

Nikomu nie opłaca się rozbić aplikacji dla garstki osób, dlatego Apple ma tu potężną przewagę.

Żeby docenić potencjał rozszerzonej rzeczywistości, trzeba sobie wyobrazić, gdzie ta technologia będzie za 5 lat

Wyświetlanie wirtualnych obiektów na ekranie smartfona to dopiero początek długiej drogi w rozwoju rozszerzonej rzeczywistości. Prawdziwy przełom nastąpi, gdy świat rzeczywisty i wirtualny scalać będą soczewki kontaktowe, a wcześniej okulary.

Nie zdziwię się jeśli w niedalekiej przyszłości (może jeszcze w tym roku) Apple pokaże gogle miksowanej rzeczywistości podobne do Occipital Bridge, które byłyby zasilane przez telefon i nakładały wirtualne obiekty na obraz pochodzący z kamery.

Gdy technologia będzie gotowa na stworzenie kompaktowych okularów o możliwościach HoloLens Microsoftu, Apple będzie miał w rękach poważny atut - dziesiątki tysięcy aplikacji, które zapewne bez problemu będzie się dało przenieść na nowe typy urządzeń.

Gdy będziemy mogli w sposób nieinwazyjny łączyć wirtualne obiekty z prawdziwymi, wszystkie inne urządzenia komputerowe staną się zbędne. Po co ci telefon, laptop czy nawet telewizor, jeśli wszystko, co sobie wymarzysz, będziesz mógł zobaczyć gdziekolwiek? Apple poczynił właśnie wielki krok w kierunku takiej przyszłości.

Na rozszerzonej rzeczywistości ważne nowości w iOS 11 się nie kończą

iPhone'y wykorzystują sztuczne sieci neuronowe w aplikacjach systemowych. Przykładowo aplikacja Zdjęcia potrafi rozpoznawać obiekty i osoby na fotografiach i dzięki temu umożliwiać ich wyszukiwanie.

Apple postanowił udostępnić część algorytmów związanych z uczeniem maszynowym twórcom zewnętrznych aplikacji. Do ich dyspozycji oddano takie funkcje jak rozpoznawanie i śledzenie twarzy, rozpoznawanie tekstu, skanowanie kodów kreskowych czy podążanie za obiektami.

Ruch ten może znacząco podnieść jakość aplikacji na iPhone'a

Załóżmy, że deweloper wymyśli aplikację, która analizuje dużą bibliotekę zdjęć i usuwa fotki, na których widoczna jest konkretna osoba (wiecie, wirtualne palenie zdjęć po zerwaniu znajomości).

Taki deweloper nie będzie musiał ani opracowywać algorytmu rozpoznającego twarz, ani szukać firmy, która sprzeda mu licencję na wykorzystywanie swojego algorytmu. Wszystko, czego potrzebuje, dostanie od Apple'a. Innymi słowy - nawet małe studio czy pojedynczy programista będzie mógł w relatywnie prosty sposób stworzyć bardzo zaawansowaną technologicznie aplikację.

Dlatego właśnie iOS 11 wnosi nowości, których nie powinniśmy bagatelizować

Malkontenci krytykujący iOS 11 przez brak nowych ikonek i innych pierdół zapominają, że system operacyjny jest tak dobry jak aplikacje, które na niego powstają. Apple dał w ręce deweloperów narzędzia, które mogą wnieść korzystanie z telefonu na zupełnie nowy poziom.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)