Samsung Galaxy Nexus - na takiego Androida czekałem! [pierwsze wrażenia]
Samsung Galaxy Nexus to jeden z najlepszych smartfonów z Androidem na rynku. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie zainstalowany w nim Android Ice Cream Sandwich i jego optymalizacja, nie byłoby tak głośno o tym smartfonie. Większość wad Nexusa przesłania niemal doskonałe oprogramowanie.
20.12.2011 | aktual.: 20.12.2011 15:15
Wygląd i wykonanie
Najnowszy Nexus prezentuje się świetnie. Jego kształty nie są może aż tak oryginalne jak Motoroli RAZR, ale wyróżnia się na tle pozostałych smartfonów. Jest podobny jedynie do swojego poprzednika, modelu Google Nexus S. Rozmieszczenie poszczególnych elementów jest niemal identyczne. Podobnie jak w Nexusie S z przodu telefonu nie ma żadnego fizycznego przycisku.
Po wyłączeniu ekranu przód telefonu staje się w całości czarny, a jedynymi widocznymi elementami są znajdujące się u góry głośnik rozmów i kamerka do wideorozmów. Takie rozwiązanie nadaje Galaxy Nexusowi klasę, podobnie było w Nexusie S. Nowy telefon, tak samo jak poprzednik, ma delikatnie zakrzywiony ekran. Zakrzywienie nie jest już tak duże, ale wciąż widoczne.
Tak wyprofilowany ekran nie wpływa na wygodę użytkowania, ale przynajmniej wygląda ciekawie. Zagięcie natomiast sprawia, że w razie upadku szanse na zetknięcie się ekranu z powierzchnią są znacznie mniejsze.
Wydawać by się mogło, że duży, 4,65-calowy ekran przełoży się na spore rozmiary samego telefonu. Nic bardziej mylnego: Galaxy Nexus jest tylko odrobinę większy od 4,3-calowgo Samsunga Galaxy S II. Różnicy w ogóle nie da się czuć, Galaxy Nexus nie sprawia wrażenia przerośniętego. Wydaje się wręcz, że jego rozmiary i kształty są optymalne. Smartfona wygodnie trzyma się w dłoni i obsługuje jedną ręką. Dodam, że przez długi czas używałem m.in. HTC Desire HD, Sensation XL czy Samsunga Galaxy Note.
Tył Galaxy Nexusa jest ukształtowany podobnie jak w Samsungu Galaxy S i Nexusie S, klapka została zrobiona z podobnego materiału co m.in. w Samsungu Galaxy S II i Note. Wygląda jednak na trwalszą i lepiej spasowaną z obudową telefonu.
Smartfon cechuje się solidnym wykonaniem, żaden element obudowy nie trzeszczy. Nie jest to co prawda szczyt możliwości konstrukcyjnych, ale trudno też do czegokolwiek się przyczepić. Galaxy Nexus trzyma po prostu wysoki poziom.
Wyświetlacz
Najnowszy Nexus został wyposażony w 4,65-calowy ekran HD Super AMOLED o rozdzielczości 1280 x 720. Nie jest on doskonały, ale z pewnością zalicza się do najlepszych na rynku. Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że HD Super AMOLED nie jest wcale taki super, jak może się wydawać. Podstawowy problem to wykorzystanie matrycy PenTile, w której subpiksele są współdzielone między pikselami: zamiast RGB jest RGBG (Red Green Blue Green). Nietrudno się domyślić, że ma to wpływ na wrażenia wizualne.
Okazuje się jednak, że w Galaxy Nexusie wpływ ten jest niemal niewidoczny. Trzeba się naprawdę postarać, by zobaczyć efekt PenTile. Większość użytkowników prawdopodobnie nie dostrzegłaby problemu, gdyby ich o nim nie poinformowano.
Wielkość wyświetlacza, 4,65 cala, niektórych może przerażać. Jak jednak wspomniałem, smartfon ma praktycznie te same rozmiary co Samsung Galaxy S II. Od powierzchni wyświetlacza należy odjąć pole dotykowych przycisków nawigacyjnych, które jest widoczne przez większość czasu. Przyciski znikają m.in. podczas oglądania filmów czy w menu aparatu. Aby je wywołać, należy dotknąć pojawiających się zamiast nich 3 kropek. Można się do tego łatwo przyzwyczaić.
System i wydajność
Słowo "Nexus" w nazwie oznacza optymalizację. Oryginalne, czyste Androidy (pozbawione nakładek systemowych) zawsze spisywały się najlepiej właśnie na Nexusach. Na Galaxy Nexusie Android 4.0 Ice Cream Sandwich działa wręcz doskonale. System pracuje bez zacięć, nie zdarzają się żadne lagi czy opóźnienia w reakcji na polecenia dotykowe. Interfejs, przeglądarka i aplikacje działają płynnie. Nie mam zastrzeżeń do oprogramowania.
Android 4.0 wnosi sporo zmian w porównaniu z wersją 2.3 Gingerbread. Największe i najłatwiej dostrzegalne są nowy wygląd systemu i nowy interfejs. Rozmieszczenie poszczególnych jego elementów może być dla użytkowników Androida nieco zaskakujące.
Charakterystyczne dla systemu Google widżety znajdują się teraz w głównym menu, za aplikacjami. Nie da się ich już ustawić poprzez przytrzymanie palca na wolnym miejscu na pulpicie. Dla często zmieniających widżety może to być nieco irytujące, ale da się do tego przywyknąć.
Kolejne nowości to m.in. Face Unlock (odblokowywanie telefonu po rozpoznaniu twarzy użytkownika) i Android Beam (wysyłanie stron WWW, kontaktów czy linków do Android Marketu po zbliżeniu do siebie dwóch smartfonów z włączonym Android Beam). Usługi te działają wyśmienicie. Tej pierwszej funkcji przyjrzę się bliżej. Ponoć da się ją złamać, chociaż Google twierdzi inaczej.
ICS to także zmiany, o których - o dziwo - nie mówi się głośno. Z nową wersją systemu użytkownicy otrzymują obsługę akcesoriów USB, możliwość całkowitego wyłączania aplikacji, edycji zdjęć czy obsługę WiFi Direct.
Te bardziej znane zmiany, takie jak usprawnione zarządzanie ostatnio otwartymi aplikacjami, zakładkami w przeglądarce czy powiadomieniami, to spory krok do przodu. Podobnie jak całkowicie zmodyfikowana aplikacja kontaktów, zwana obecnie Osoby, która łączy w sobie cechy programów znanych z systemowych nakładek producentów (m.in. HTC Sense czy TouchWiz).
Przy kontaktach wyświetlane są informacje z portali społecznościowych (ostatnie statusy) czy powiadomienia o dostępności na GTalku (komunikatorze Google). Szkoda tylko, że przez brak porozumienia między Facebookiem i Google'em nie uświadczymy synchronizacji kontaktów z portalem Zuckerberga.
Pozostałe nowości są właściwie kosmetyczne. W końcu inne umiejscowienie części funkcji nie jest znaczącą zmianą, podobnie jak lekkie usprawnienie tworzenia folderów, dowolnie modyfikowalna dolna belka systemu, ładniejsza Galeria zdjęć czy nowy ekran blokady.
Android 4.0, tak jak zapowiadano, rzeczywiście pod wieloma względami łączy Gingerbreada z tabletowym Honeycombem - wyszło to na dobre systemowi. Nie jest jednak idealny - są rzeczy, na które w czystym Androidzie narzeka się od dawna i Google do dziś nic z tym nie zrobił. Brakuje dialera z krwi i kości, takiego, który obsługiwałby T9 (wprowadzanie numeru po nazwie kontaktu). We znaki dają się też głęboko zaszyte ustawienia transmisji danych. By włączyć lub wyłączyć Internet po sieci komórkowej, potrzeba aż 4-5 klików na ekranie. A wystarczyło zrobić przełącznik taki jak z WiFi.
Ice Cream Sandwich pasuje do Galaxy Nexusa. Design telefonu i wygląd Androida 4.0, nawiązujący do motywu z filmu "TRON", sprawiają, że smartfon wywołuje pozytywne wrażenie. Opis Androida 4.0 i jego wrażeń zasługuje na osobny artykuł, który zapewne niedługo dla Was przygotujemy.
Galaxy Nexus nie sprawił mi dotąd żadnej nieprzyjemnej niespodzianki. Działa dokładnie tak, jakbym sobie tego życzył. Przyjemność korzystania z telefonu i dostarczanego wraz z nim oprogramowania jest taka, jakiej zawsze oczekiwałem od Androida.
Nigdy nie przepadałem za czystym Androidem, za każdym razem coś mi w nim przeszkadzało lub czegoś brakowało. Rozwiązania dostarczone przez HTC były w pełni satysfakcjonujące. I chociaż wciąż chciałbym zmienić coś w Ice Cream Sandwich, to mimo wszystko zamieniłem swojego HTC na Nexusa S z ICS. Teraz poważnie zastanawiam się nad Galaxy Nexusem, którego zapragnąłem mieć po raptem kilku chwilach trzymania w dłoni.
Tradycyjnie dajcie znać w komentarzach, o czym chcielibyście przeczytać w teście Galaxy Nexusa.