Weekendowy Zestaw Gier i Aplikacji [15.12.2012]
Zapraszam wszystkich na kolejny odcinek Weekendowego Zestawu Gier i Aplikacji. Dla odmiany znalazłem na dzisiaj dwie aplikacje, które nadają się głównie na tablety, ale i posiadacze smartfonów znajdą kilka ciekawych narzędzi dla siebie. Do tego oczywiście mam dla Was parę interesujących gier.
15.12.2012 | aktual.: 15.12.2012 13:00
Gra logiczna (Machinarium).
Jest to bardzo oryginalny przedstawiciel swojego gatunku, w którym gracz musi ułożyć komórki według określonego wzoru. Żeby nie było zbyt łatwo ma on ograniczoną liczbę ruchów, a cząsteczki łączą się w specyficzny sposób. Z czasem pojawiają się dodatkowe utrudnienia w postaci mutacji i innych nieschematycznych działań.
Początkowo nie za bardzo wiadomo o co chodzi. Menu łączy się bezpośrednio z planszami, wszystko zawieszone jest w przestrzeni, a zrozumienie podstaw mechaniki zajęło mi kilka poziomów. Pierwsze przeszedłem na zasadzie losowego przesuwania komórek. Gdy już jednak przewiduje się konsekwencje swoich działań, a plansze robią się coraz trudniejsze, gra zaczyna być ciekawa. Sukcesy satysfakcjonują, a porażki zmuszają do myślenia. Nie ma żadnych kar za wielokrotne powtarzanie poziomu, czy cofanie ruchów.
Grafika, gdy już zacznie się na nią zwracać uwagę, jest piękna w swojej prostocie. Elementy są trójwymiarowe, a smaczki takie jak poruszanie planszą przy pomocy czujnika położenia oraz relaksująca muzyka tworzą świetną atmosferę pustki i odizolowania.
Splice to jedna z najoryginalniejszych gier w jakie miałem przyjemność grać. Ma świetny klimat, wymagające łamigłówki oraz piękną oprawę graficzną i dźwiękową. Mogłaby by być tylko trochę tańsza.
[plus]oryginalny pomysł
[plus]grafika
[plus]klimat
[plus]trudne łamigłówki
[minus]cena
Zręcznościówka (Hyperlight HD).
Kosmiczne strzelanki raczej nigdy się nie zestarzeją, a ja miałem przyjemność zapoznać się z kolejną z nich. Zadanie jest dosyć nietypowe, bo polega na obronie dolnej krawędzi ekranu. Zaraz nad nią znajduje się statek gracza, a z góry nadlatują przeciwnicy. Uderzenie we wroga jak i przepuszczenie go owocują utratą życia, a z czasem zakończeniem zabawy.
Pojazdem można poruszać jedynie na boki oraz zmieniać kąt strzału. Służą do tego dwa suwaki umieszczone u dołu ekranu. Dla ludzi przyzwyczajonych do wirtualnych gałek jest to niefortunne rozwiązanie, ale wyjście poza obszar kontrolera dalej umożliwia sterowanie. Rozgrywka jest dynamiczna. Przeciwnicy podzieleni są na fale (najczęściej o odmiennym sposobie ich pokonywania) i nadlatują licznie, a w międzyczasie spadają bonusy, których ignorowanie często kończy się porażką. Do dalszej zabawy motywuje odblokowywanie kolejnych etapów oraz internetowa tablica wyników. Niestety, jest ona dopiero w powijakach, a po kilkunastu minutach gry można wylądować na jej szczycie.
Grafika robi wrażenie i przypomina mi znane z Xboxa 360 i PC Geometric Wars. Na ekranie cały czas coś się dzieje, przeciwnicy wyglądają przeróżnie, a od rozmaitych kolorów można dostać oczopląsu.
Hyperwave to gra idealna na chwilę relaksu. Wymaga skupienia, ale pozwala jednocześnie zapomnieć o aktualnych sprawach. Dla fanów tego typu tytułów pozycja obowiązkowa.
[plus]grafika
[plus]odmienne podejście do rozgrywki
[plus]wymagająca
[minus]trzeba się przyzwyczaić o sterowania
Symulator (The Sims Medieval).
Posiadanie i opiekowanie się koniem, to drogie hobby. Jeśli kogoś na nie nie stać, to chociaż trochę zastąpić je może smartfonem. Zabawa polega na opiece swoim zwierzęciem, rozgrywaniu turniejów i zarabianiu pieniędzy. Z czasem dokupić można kolejne konie oraz nabyć lepsze wyposażenie. Część czynności przedstawiono w postaci minigierek, a część po prostu wymaga czasu. Treningi oraz zawody polegają na naciskaniu przycisku w odpowiednim momencie, karmienie wymaga odmierzenia ilości poszczególnych składników, można też pogłaskać swojego zwierzaka, wyczyścić padok itd.
Wszystkie działania związane z wykorzystanie konia wymagają energii. Ta odnawia się z czasem, lub natychmiastowo po przygotowaniu karmy. Niestety, jak to w grze freemium, kosztuje one kryształy zamiast złota. To samo tyczy się najlepszych przedmiotów, wierzchowców oraz farm. Poza tym jest jeszcze zdrowie danego zwierzaka, miłość do niego i doświadczenie. Pierwsze dwa parametry poprawiają się przy każdej czynności w grze i wymagane są w do przystąpienia w turniejach. Ostatni odblokowuje kolejne elementy tytułu.
Zabaw jest całkiem wciągająca, a mechanikę zaczerpnięto z sieciówek, jednak tutaj więcej zależy od gracza. Dodatkową motywacją jest odblokowywanie kolejnych zawodów i zarabianie pieniędzy. Obraz całości psują jednak wszędobylskie mikrotransakcje.
Grafika jest nierówna. Konie i postacie wyglądają nieźle, jednak tło i otoczenie są słabej jakości. Widać to szczególnie w trakcie głaskania konia na wybiegu.
MyHorse przypomina mi trochę The Sims i fanom (w większości kobietom) tej gry najbardziej przypadnie do gustu. W obu tytułach rozgrywka polega na doglądaniu swoich podopiecznych i zarabianiu pieniędzy. Inna sprawa, że gra po prostu wciąga i spodobać się może każdemu.
[plus]wciąga
[plus]oryginalny pomysł
[plus]minigierki
[minus]mikrotransakcje
[minus]w przypadku dzieci język angielski
Gra wyścigowa (Mini Motor Racing).
Tytuł swego czasu był dostępny tylko na urządzenia z Tegrą 2 i 3. Aktualnie może zagrać w niego każdy. Czy warto było czekać? Zdecydowanie nie. Ale po kolei.
Zabawa polega na ściganiu się po rozbudowanych torach miniaturowymi samochodzikami patrząc na nie z lotu ptaka. Do wyboru są 3 tryby zabawy. Standard, to po prostu wyścig wybranym pojazdem na wybranej planszy. Po kilku zwycięstwach odblokowuje się opcja jazdy w odwrotnym kierunku. Time attack, to próba czasowa, której nie muszę przedstawiać. Są jeszcze mistrzostwa, dzięki którym odblokowuje się nowe pojazdy i tory. Brakuje kariery, opcji ulepszania samochodów i zdobywania pieniędzy.
Sama rozgrywka polega na dojechaniu do mety przed przeciwnikami. Tych jest sporo dlatego na początku dzieje się więcej niż w F1. Cały czas ktoś się z kimś zderza, wpada na coś itd. W całym tym bałaganie nie pomaga tragiczne sterowanie, którego do wyboru jest 5 wariantów (przyciski, wirtualna gałka, dotykanie ekranu). Niestety, żaden nie sprawdza się za dobrze. Po wypróbowaniu wszystkich najbardziej przypadło mi do gustu sterowanie strzałkami z automatycznym przyspieszaniem i przyciskiem hamulca. Szkoda tylko, że elementy interfejsu są małe i wielokrotnie w nie nie trafiałem. Do tego dochodzi ociężały model jazdy, który trudno wyczuć.
Rozgrywkę względem Mini Motor Racing wzbogacono o system zniszczeń pojazdów oraz przeszkody na torze (beczki z wodą, plamy oleju itp.). Skutecznie urozmaicają one rozgrywkę i są jedną z nielicznych zalet tytułu. Na plus muszę zaliczyć też różnorodne tory, jednak ich długość powoduje, że bez co najmniej kilku minut nie ma co podchodzić do wyścigu.
Grafika na screenach prezentuje się świetnie. Gorzej jest w rzeczywistości. Tekstury są marnej jakości, obrazki w menu mają niską rozdzielczość, a całość wygląda jak z poprzedniej epoki. Do tego dochodzi tragiczna optymalizacja. Nigdy nie miałem problemów z klatkującą animacją nawet w ładniejszych tytułach, a tutaj kilka samochodów koło siebie powodowało na moim Galaxy Note pokaz slajdów, znacznie utrudniając zabawę.
Bang Bang Racing zdecydowanie nie jest warte swojej ceny. Znacznie przyjemniej grało mi się w podobnego do niego Mini Motor Racing. Jeśli jednak ktoś skończył tamten tytuł, a uwielbia tego typu wyścigówki, to może spróbować.
[plus]system zniszczeń
[plus]utrudniacze na torze
[minus]model jazdy
[minus]sterowanie
[minus]grafika
[minus]optymalizacja
[minus]brak trybu kariery
Launcher (Smart Launcher).
Aplikacja przeznaczona na urządzenia z Androidem 4.0 lub nowszym. Warto też pamiętać, że stworzono ją głównie na tablety.
Program możliwościami i mnogością ustawień przypomina domyślny launcher ICS-a. Brakuje w nim więc opcji zmiany gęstości pól na pulpicie czy na pasku aplikacji oraz nie dostosowuje się do zmienionego DPI. Nie ma też efektownych przejść i innych bajerów graficznych, ale to akurat ma marginalne znaczenie. Wszystko jest w nim za to pod ręką. Siatka aplikacji została zmieniona w alfabetyczną listę, która wysuwa się z lewej strony ekranu. Można się po niej poruszać klasycznie lub wybierając litery, podobnie do książki kontaktowej z Samsungów.
W prawym górnym rogu zawsze dostępne są: Google Play, wyszukiwarka Google oraz opcje personalizacji. Liście aplikacji brakuje opcji kasowania programów bezpośrednio z niej, ale ułatwiono dostęp do menadżera, więc to jedynie kwestia przyzwyczajenia.
Launcher wygląda jak wyjęty z czystego Androida 4.0 i niczego nie mogę mu pod tym względem zarzucić. Irytuje za to niezmienna orientacja ekranu.
Action Launcher ma sporo zalet, ale brakuje mu opcji znanych z innych launcherów. Jeśli ktoś jednak korzysta z tego, co domyślnie oferuje Android 4.0, to ten program da mu większe możliwości, a jego braki będą nieodczuwalne. Nie rozumiem jedynie czemu kosztuje on prawie 14 zł.
[plus]lista aplikacji zamiast siatki
[plus]sporo elementów pod ręką
[plus]czysty styl Holo
[minus]brak ustawień znanych z konkurencyjnych programów
[minus]cena
Klawiatura (ETAOI Keyboard).
Wprowadzanie tekstu na ekranach dotykowych nigdy nie będzie tak komfortowe, jak na fizycznej klawiaturze. Można jednak ten proces maksymalnie uprzyjemnić. Sporo osób korzysta ze Swype'a i nie wyobrażają sobie niczego innego, ponieważ umożliwia komfortowe pisanie jedną ręką. Mnie on jednak drażnił, więc dawno temu znalazłem SwiftKeya. Miał rewelacyjny słownik i algorytm do poprawiania literówek, dodatkowo możny było w nim zmniejszyć rozmiar klawiatury, ale brakowało mu funkcji ślizgania palcem między literami. Aż do teraz.
SwiftKey flow, to nic innego jak połączenie obu powyższych programów, oferując pisanie w komfortowy sposób na oba sposoby. Przypadku "swype'owania" propozycje słów wyświetlane są w tradycyjny sposób. Poza tym aplikacja umożliwia zmianę rozmiaru klawiatury, oferuje kilka motywów i kilka pomniejszych udogodnień, np. zmienny czas długiego przytrzymania klawisza.
Jestem fanem tej klawiatury ze względu na możliwość popełnienia w trakcie pisania kilku błędów, a ta nadal będzie "wiedziała", co miałem na myśli. Jeśli jednak chodzi przesuwanie palcem między literami, to Swype jest na razie lepszy. Swiftkey często wyświetla wyrazy bez ogonków i nie pozwala na ich odmianę w trakcie ślizgania między literami. Co ciekawe, stukając w klawiaturę nie ma tego problemu, więc nie jest to wina ubogiego słownika. Brakuje też precyzji przy wybieraniu bliskich siebie znaków. Dlatego osoby, które zupełnie nie korzystają z tradycyjnego stukania w ekran raczej nie znajdą w niej niczego dla siebie.
Z drugiej jednak strony SwiftKey flow jest aktualnie w fazie beta, co oznacza, że niektóre niedociągnięcia zostaną poprawione i można ją wypróbować za darmo. Mam kilku znajomych, którzy przekonali się do klasycznej wersji, dlatego mimo wszystko polecam spróbować. Należy jednak pamiętać, żeby dać słownikowi kilka dni na dopasowanie się do użytkownika.
[plus]świetnie poprawia błędy
[plus]przesuwanie palcem między literami porównywalne do Swype
[plus]dwa style wprowadzania tekstu (szybki i dokładny)
[plus]słownik dopasowuje się do użytkownika
[minus]czasem zapomina dopisane wyrazy
[minus]brak odmiany wyrazów przy pisaniu łącząc litery
[minus]problemy z precyzją
SwiftKey reveals 'Flow Through Space'
Narzędzie diagnostyczne (Android Tuner).
Służy do zbierania danych dotyczących zużycia baterii przez różne procesy, wyliczania średniego cyklu działania na jednym ładowaniu, wykrywania wyjątkowo prądożernych aplikacji oraz wyświetlania podstawowych informacji o akumulatorze. W wersji płatnej można też aktywować alert, jeśli zużycie energii przekroczy określoną granicę.
Poprawne działanie aplikacji wymaga kilku dni na stworzenie statystyk. Od wbudowanego w Androida zużycia energii różni się liczbą rejestrowanych parametrów, wyświetlanymi procesami oraz opcją włączenia filtrów (procesy użytkownika, systemowe itd.). Program zużywa niewielką ilość zasobów. W przypadku nadmiernego rozładowywania się ogniwa bez określonej przyczyny może się okazać nieodzowny w jej odnalezieniu. Warto jednak pamiętać, że aplikacja nie służy do bezpośredniego wydłużenia czasu pracy na baterii.
Interfejs jest ładny, schludny i pasuje do stylu Holo. Bez przeszkód mógłby zostać zaimplementowany do systemowych ustawień.
Większość użytkowników dla Battery Stats Plus nie znajdzie praktycznego zastosowania. Jednak w razie problemów z telefonem, a konkretniej baterią może okazać się niezastąpiona.
[plus]przydatna w razie problemów z baterią
[plus]ładny interfejs
[plus]wersja darmowa w zupełności wystarczy
Pulpit zdalny (Splashtop).
Na początku muszę ostrzec wszystkich entuzjastów. Aplikacja nie nadaje się na ekrany mniejsze niż 10 cali. Korzystanie z niej na pięciu było dla mnie bardzo niekomfortowe.
Program umożliwia wyświetlenie pulpitu Windowsa (Vista, 7, 8) na ekranie urządzenia z Androidem oraz sterowanie nim. Wcześniej trzeba jednak przebrnąć przez japońską stronę twórców zawierającą klienta dla PC. Wydawać można polecenia takie jak myszką oraz używać szybkie gesty. Druga funkcja okazała się w moim przypadku bezużyteczna. Jest też możliwość wprowadzania tekstu za pomocą klawiatury ekranowej oraz pisania odręcznego (tego nie miałem jak sprawdzić).
Połączyć urządzenia można za pomocą sieci lokalnej lub Bluetootha. Drugi wariant mimo moich usilnych starań nie chciał zadziałać. Wyświetlany obraz ma pewne opóźnienie, ale nie przeszkadza ono nadmierne. Gorszy jest brak płynności animacji pomimo ustawienia w programie 30 klatek na sekundę. Przez to zapomnieć można o oglądaniu filmu czy uruchomieniu jakieś gry. Obraz wyświetlany jest na całym ekranie tabletu, jednak można go zeskalować do mniejszego rozmiaru. W wersji darmowej u dołu wyświetlacza pokazana jest irytująca reklama, która dodatkowo zmniejsza obszar roboczy.
Windows Multi Touch Pad ma obecnie sporo niedociągnięć, ale jest to jednocześnie najtańsza tego typu aplikacja w Google Play, a swoje zadanie w przypadku tabletów spełnia przyzwoicie. Z tego powodu mogę ją polecić.
[plus]tania lub wręcz darmowa
[plus]w przypadku sieci lokalnej działa przyzwoicie
[plus]niezła jakość obrazu
[minus]nie nadaje się na małe ekrany
[minus]problemy z Bluetooth
[minus]klient PC znajduje się na japońskiej stronie twórców
Aplikacja modowa.
Jest to propozycja dla fanów mody, z której najbardziej zadowolone będą kobiety (chociaż i dla mężczyzn też coś się znajdzie). Program służy do wyświetlania zdjęć osób ubranych na przeróżne sposoby. Jeśli któryś styl zainteresuje użytkownika, to po dotknięciu fotografii może dowiedzieć się gdzie kupić poszczególne elementy ubiory, od jakiego stylisty pochodzi kreacja oraz sprawdzić ceny. Te ostatnie najczęściej są zaporowe, a ciuchów z popularnych sieciówek znalazłem tylko trochę. Większość to wytwory znanych projektantów, których ceny przekraczają tysiąc dolarów. Muszę też wspomnieć, że propozycje dla panów stanowią niewielki odsetek całości.
Ponadto program umożliwia dodawania kreacji do ulubionych (po zalogowaniu do FB) oraz wyświetlanie stron sklepów i projektantów bezpośrednio w aplikacji.
Interfejs składa się głównie z obrazków i wygląda ładnie. Nieliczne ikonki znikają w gąszczu postaci i kolorów, co uważam za zaletę.
Ocenę przydatności Kalejdoskopu Mody pozostawiam Wam. Sam nie interesuję się modą, chociaż zdaje sobie sprawę, że poza ciekawą inspiracją program oferuje niewiele, szczególnie w przypadku polskich realiów.
[plus]wiele kreacji
[plus]informacje o sklepach i cenach w jednym miejscu
[minus]nie na polskie realia
[minus]mało propozycji dla mężczyzn
[minus]ubogie możliwości