Mam serdecznie dość NAJ w telefonach
Element NAJ w specyfikacji może oznaczać, że coś innego będzie działać gorzej.
25.01.2014 | aktual.: 25.01.2014 17:48
W zeszłym tygodniu byłem na konferencji w Krakowie. Chciałem podesłać Bartkowi z Gadżetomanii zdjęcie z prezentacji, na którym prelegent powoływał się na jego tekst. Niestety, okazało się, że źródło na zdjęciu jest kompletnie nieczytelne. Powód? Matryca aparatu mojego HTC ma wielkie piksele, ale ich niewielka liczba sprawia, że nie ma możliwości przybliżenia i wykadrowania szczegółu na zdjęciu.
Matryce w urządzeniach z rodziny One to skrajność, ale przeginanie w drugą stronę również jest na porządku dziennym. Zbyt duże zagęszczenie pikseli sprawia, że w każde zdjęcie mocno ingeruje oprogramowanie negatywnie wpływając na jakość. Algorytmy odszumiające, filtry wygładzające i podbijające kolory miałyby zdecydowanie mniej pracy, gdyby producenci zamiast walki o tymczasowe NAJ zachowali zdrowy rozsądek.
Chcę, by aparat w telefonie umożliwiał wygodne dzielenie się ze znajomymi wszystkimi fajnymi rzeczami i żeby w każdych warunkach robił nieźle wyglądające zdjęcia. To wystarczy. Nie potrzebuję NAJ.
Piksele na ekranie
Gdy pojawiły się pierwsze telefony z ekranami Full HD sam dałem się ponieść wow-atmosferze. Niemal z lupą w ręku szukałem pikseli i zachwycałem się ostrością i szczegółowością obrazu. Dłuższą chwilę używam smartfona z Full HD i wiecie co? Różnica jest widoczna, ale w codziennym użytkowaniu niższa rozdzielczość w ogóle nie przeszkadza. Najważniejsze, by jakość obrazu była dobra oraz by ekran miał duże kąty widoczności i wysoką jasność. Nie potrzebuję więcej niż 250 PPI.
Nie chcę telefonów z 4,5 calowymi matrycami Full HD Sharpa, o których pisał Mateusz. Rozdzielczość HD w zupełności wystarcza na ekranie tej wielkości. Wystarcza zresztą także na większych. Niedawno przez chwilę bawiłem się LG G Flex i, mimo rozdzielczości 1280 x 720 na 6 calach, jakość wyświetlanego obrazu okazała się więcej niż satysfakcjonująca. Najważniejsze jednak, że HD zamiast Full HD realnie wpływa na poprawę wydajności telefonu i wydłuża czas pracy baterii. Dobrze widać to na przykładzie Xperii Z1 Compact. Pierwsze benchmarki pokazują, że realna wydajność w grach może być nawet o kilkadziesiąt procent wyższa, niż Xperii Z1, która ma identyczny układ, ale jest wyposażona w ekran Full HD.
Na rosnącej popularności ekranów Full HD najgorzej wychodzą ci, którzy nie mogą pozwolić sobie na sprzęt z górnej półki. Wyświetlacze są na tyle tanie, że nic nie stoi na przeszkodzie, by Full HD było w urządzeniach za kilkaset złotych. Nabywcy takich smartfonów będą cieszyć oko świetną jakością obrazu równocześnie przeklinając lagujące oprogramowanie.
Lepsze jest wrogiem dobrego
Zaskakująco często w reklamach smartfonów mówi się o bezkompromisowych rozwiązaniach, a bezkompromisowy dobór podzespołów zwykle oznacza kompromisy w użytkowaniu sprzętu. Nie o to przecież chodzi.
Motorola pokazała, że można zbudować urządzenie, które działa świetnie, mimo że nie bazuje na topowych podzespołach. Zdrowy rozsądek zachowuje także Apple. Racjonalnie dobrany i sprawdzony hardware oraz dobre oprogramowanie dają lepszy efekt, niż ładowanie do telefonu wyłącznie najnowszych rozwiązań. Niestety NAJ świetnie sprzedaje a my niestety oczekujemy najszybszych procesorów, największych ekranów i największej liczby funkcji, zamiast - po prostu - najlepiej działających urządzeń.