Xiaomi tanio skóry nie sprzeda. Firma wypowiada wojnę rządowi USA

Xiaomi twierdzi, że wyrządzone przez amerykańskie władze szkody są "trudne do oszacowania i naprawienia".

Donald Trump tuż przed końcem swojej prezydentury rozszerzył listę "komunistycznych, chińskich firm militarnych". Oskarżone o powiązanie z chińskim wojskiem zostało m.in. Xiaomi, w efekcie czego 15 marca amerykańscy obywatele stracą możliwość inwestowania w tę firmę.
Producent od razu wydał oświadczenie, w którym zaprzecza, jakoby był powiązany z władzami Chin. Na oświadczeniu się nie skończyło.
Xiaomi wypowiada amerykańskiemu rządowi wojnę sądową
Do Sądu Okręgowego w Dystrykcie Kolumbii wpłynął złożony przez Xiaomi wniosek przeciwko Departamentowi Obrony i Skarbu USA. Firma twierdzi, że nałożony przez amerykańskie władze zakaz inwestycji jest "niezgodny z prawem i konstytucją".
Zobacz również: Gdzie Lego nie może tam Minecrafta pośle
Xiaomi zaznacza, że 75 proc. akcji posiadają współzałożyciele Lin Bin oraz Lei Jun. Na liście właścicieli — według zapewnień firmy — brakuje osób i organizacji powiązanych z chińskim wojskiem, a "znaczną liczbę" akcjonariuszy mają stanowić Amerykanie. Na liście dziesięciu największych udziałowców mają się znajdować trzy amerykańskie podmioty.
Gigant twierdzi, że zawieszenie amerykańskich inwestycji może wyrządzić "natychmiastowe i nieodwracalne szkody". Już samo oskarżenie o powiązanie z wojskiem miało się przełożyć na "trudne do oszacowania i naprawienia szkody reputacyjne" i "znaczące osłabienie" jej działań biznesowych.
W dniu, w którym Xiaomi zostało dopisane do czarnej listy, akcje firmy spadły o ponad 10 proc.
Ten artykuł ma 2 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze