Polityka cenowa Apple - prawo wolnego rynku czy ingerencja w jego mechanizmy?

Polityka cenowa Apple - prawo wolnego rynku czy ingerencja w jego mechanizmy?

Apple Logo
Apple Logo
Michał Mynarski
01.04.2013 14:20, aktualizacja: 01.04.2013 16:20

Utrzymywanie cen swoich produktów na stałym poziomie przez Apple od lat jest sporną kwestią wielu dywagacji. Część narzeka na to zjawisko, argumentując to spadkiem cen elektroniki i podzespołów. Innym się to jak najbardziej podoba, ponieważ odsprzedaż iPhone'a na rynku wtórnym nie przenosi dużych strat. Jednak czy można nazwać to ingerencją w wolny rynek?

Ostanio pod jednym z artykułów na Spidersweb.pl traktującym o regulacjach narzuconych we Francji dot. gwarancji na sprzęt elektroniczny, doszło do ciekawej dyskusji, w której znany czytelnikom Komorkomanii komentator o nicku SirAdi pokusił się o bardzo odważną tezę:

Jest sporo firm, które istnieją na rzekomo wolnym rynku, ale juz ich działania z zasadami wolnorynkowej konkurencji maja niewiele wspólnego. Przykład z branży - Apple z cenami swoich produktów, które przez okrągły rok, wbrew zasadom wolnego rynku utrzymwane są przez producenta na niezmiennym poziomie. Jeśli wiec producent ingeruje w mechanizmy, to czemu nie miałoby tego robić państwo? I kolo się zamyka...

Przyjąłem to "wyzwanie", gdyż moim zdaniem jednym z głównych praw wolnego rynku, jest możliwość ustalania ceny przez producenta sprzętu takiej, jaka mu się żywnie podoba. Jeżeli produkty nawet po dziesięciu miesiącach sprzedają się i przynoszą dochód, to osobiście nie widzę powodu by z ceny schodzić. W końcu znajduje się klientela, która jest w stanie za dane urządzenie tyle pieniędzy zapłacić. Jeżeli okazałoby się, że iPhone'y wkrótce po premierze przestaną się sprzedawać to chcąc, nie chcąc Cupertino z tonu zejść by musiało (już nie raz schodziło w swojej historii). Wydaje się to logiczne, ale moje słowa spotkały się z krytyką:

Apple jak najbardziej ingeruje w wolny rynek. Firma jest jedynym kanałem dustrybucji swojego sprzętu, więc w sposób sztuczny, utrzymuje jego ceny na niezmienionym poziomie. Robi to w dwojaki sposób - umawiając się ze sprzedawcami pośrednimi na konkretne ceny (operatorzy, elektromarkety), jednocześnie samemy nie obiżajac cen. W ten sposób powstaje patologiczna sytuacja, w której iPhone sprzedawanay jest w tej samej cenie w dniu premieru, jak i 11 miesięcy po niej. To nie jest normalne, i nie ma siły, aby po 11 miesiacach ceny urządzenia elektronicznego (który to rynek pędzi) poddanego zasadom wolnego rynku nie spadły.

[…]

Mówisz, ze Apple zeszło by z tonu gdy iP się nie sprzedawały. Sęk w tym, że tylko Apple ma produkty z iOS, czyli na wewnętrzynym rynku tegoż ekosystemu nie ma konkurencji. Tym samym pozwala sobie na nieuczciwe zagrywki - gdyby miało dwóch rywali, byłoby to niemożliwe. ~ SirAdi

Problem jest w tym, że cały ekosystem Apple jest jego własnym produktem, który jest wystawiony na konkurencję Androida, Windows Phone'a czy ekosystemu Samsunga opartego na systemie Google'a. I w tym wypadku firma z Cupertino wciąż ma prawo decydować jaką cenę za te produkty i ekosystem sobie życzy. Pamiętajmy, że Apple ma bogato rozwiniętą sieć własnych sklepów (Apple Store), dystrybucję poprzez sklep internetowy oraz własnych resselerów. To infrastruktura warta wiele miliardów (szczególnie własne sklepy), które firma musiała zainwestować i teraz zbiera tej inwestycji owoce.

Nie mam również dowodów na to, że między Apple a zewnętrznymi dystrybutorami istnieje zmowa cenowa, proceder przecież karalny. Jednak są organy ścigania, które się tym zajmują i chyba musimy zdać się na nie. Myślę, że "stała" cena u sprzedawców jest również skutkiem trwardej polityki cenowej, jaką stosuje Apple wobec nich. Nieprzypakdowo wziąłem to słowo w cudzysłów. Przecież dość często zdarza się, że w sklepach typu Media Markt/Saturn ceny iUrzędzeń różnią się od tych u jakie znajdziemy w sklepie Apple, pojawiają się promocje, bądź są po prostu niższe.

Nie zapominajmy, że Apple obniża ceny również swoich produktów i wcale nie robi tego tylko globalnie. Przykład mieliśmy niecały miesiąc temu, gdy ceny MacBooków w polskim sklepie sieciowym firmy spadły znacząco (niektórych modeli nawet o 1500 zł). Apple nigdy nie wyjaśniło skąd taki - niespodziewany trzeba dodać - ruch. Osobiście doszukuję się przyczyny w konkurencji od strony sprzedawców na portalach aukcyjnych, którzy sprzedawali po sporo niższych cenach sprzęt ściągany z zachodu. Jednak nie mogę być tego całkowicie pewien, faktem godnym odnotowania na potrzeby tego artykułu jest samo zejście z ceny. SirAdi był tu jednak innego zdania:

I co z tego, ze ceny MB spadły, kiedy nie stało się to pod wpływem naturalnego, wolnorynkowego cyklu, a za sprawą decyzji producenta? Gdyby cena spadała powoli, ale systematycznie, byłoby to normalne. Taka skokowa obniżka ceny nie ma nic wspólnego z naturalnym mechnizmem rynku. Bez urazy, ale coś Ci słabo idzie ta nauka ekonomii, skoro nie rozumiesz podstaw...

To nie jedyny taki przypadek. Pamiętacie Drodzy Czytelnicy, jak zaraz po premierze iPhone'a 5 cena w iSpotach (którzy jako jedyny dystrybutor oferowali na początku ten model) była niedorzecznie wysoka? Sam byłem świadkiem jak dwa takie egzemplarze zostały sprzedane wciągu 15 minut. Pytanie można postawić takie - skoro znalazł się klient skłonny zapłacić taką sumę za sprzęt, to dlaczego sprzedawca miałby jej tak nie wywindować? Mając parę(naście?) egzemplarzy na całą Polskę w ręcę jako jedyna sieć w kraju nie ma co się dziwić, że iSpot ustalił cenę tak wysoką. Nie powstrzymało to chętnych od kupna.

Widząc, że niestety nie przekonam mojego oponenta argumentami stwierdziłem, iż spróbuję zasięgnąć opinii kogoś, kto bez dwóch zdań ma o wolnym rynku i ekonomii pojęcie większe od nas obu. Napisałem maila do dr hab. Roberta Gwiazdowskiego, eksperta w Centrum Adama Smitha (cytując wypowiedzi SirAdiego i moje wnioski i argumenty i linkując artykuł) z zapytaniem:

Czy faktycznie stałe utrzymywanie cen swoich produktów można nazwać ingerencją w wolny rynek przez producenta danego sprzętu?

Ku mojemu zaskoczeniu szybko otrzymałem odpowiedź od dr hab. Gwiazdowskiego, w której można przeczytać:

Prawo ustalenia ceny jest podstawowym warunkiem funkcjonowania rynku. Zacznijmy od tego, co to jest „rynek”? To prawo podaży i popytu, wypadkową którego jest cena. Na rynku każdy producent może według własnego uznania zadecydować o wielkości produkcji i cenie swoich towarów. Więc pod tym względem Pana oponent oczywiście nie ma racji. Istotą konkurencji jest święte prawo Samsunga do przyjęcia innej polityki cenowej. Nota bene nie prawdą jest, że Apple utrzymuje ceny na niezmienionym poziomie. Ludzie mają krótką pamięć, ale proszę sobie przypomnieć, że po dwóch czy trzech miesiącach sprzedaży pierwszego iPada Apple go przecenił prawie o 40%. A dziś iPhone 5 kosztuje już znacznie mniej niż miesiąc temu – między innymi dlatego, że sprzedawany jest, wbrew temu co twierdzi Pana oponent – w różnych sieciach. Na przykład wczoraj w Saturnie za 2,5 tys. Ale to kwestia faktów a nie interpretacji wolnego rynku.

Apple próbuje moim zdaniem zakłócać działania rynku nie polityką cenową tylko patentową. Ale to już „inna bajka”.

Czy to ostatecznie rozwiązuje tę kwestię? Zapewne znajdą się ludzie twierdzący, że nie. Jednak moim zdaniem głos eksperta w tej sprawie jest bardzo ważny, gdyż do takiej, a nie innej polityki cenowej Apple ma pełne prawo wynikające właśnie z zasad wolnego rynku. Warto również zapamiętać, co dr Gwiazdowski słusznie wypunktował, że firma ta wbrew powszechnej opinii nie zawsze taką żelazną politykuje stosuję i jak od wszystkiego w życiu, również tutaj znajdziemy odstępstwa.

PS. Chciałbym podziękować dr hab. Robertowi Gwiazdowskiemu za szybką i precyzyjną odpowiedź, dzięki której taki artykuł mógł powstać.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)