Statek Steve'a Jobsa to lodołamacz. Teraz zaczyna tonąć

Statek Steve'a Jobsa to lodołamacz. Teraz zaczyna tonąć

Statek Steve'a Jobsa to lodołamacz. Teraz zaczyna tonąć
Łukasz Skałba
23.08.2016 07:54, aktualizacja: 23.08.2016 09:54

Tim Cook objął stanowisko Steve’a Jobsa dokładnie 24 sierpnia 2011 roku. Co zmieniło się w ciągu tych 5 lat? Czy statek z jabłkami pozostał na obranym przez wizjonera kursie? Czy może już dawno z niego zboczył i dryfuje w nieznane?

Steve Jobs nagrodzony

Kilka dni temu Jobs oficjalnie dołączył do międzynarodowej fotograficznej galerii sław (The Photography Hall of Fame w St. Louis). Został doceniony za swój wkład w rozwój fotografii i jej popularyzację. Cóż, biorąc pod uwagę, że najpopularniejszymi aparatami świata są iPhone’y - nie sposób się z tym nie zgodzić.

Apple był zawsze na przedzie...

Za koncernem, który myślał inaczej podążali nie tylko klienci, ale także inne firmy. Steve Jobs zrewolucjonizował branżę telekomunikacyjną oraz w pewnym stopniu - muzyczną. Gdy w 2007 roku zadebiutował pierwszy iPhone, konkurencja również pokazała duże telefony z dotykowymi ekranami. Gdy zadebiutował iPad, wszyscy zainteresowali się tabletami.

Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że prawie 10 lat temu nikt nie potrzebował smartfona. Tak samo jak kilka lat później tabletu. Steve Jobs wykreował nową potrzebę. Wmówił ludzkości, że z nowymi produktami ich życie będzie bogatsze i łatwiejsze. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia bez tych urządzeń. Często jesteśmy od nich wręcz uzależnieni.

Dzisiaj Apple płynie przez ocean innowacji już znacznie wolniej

Nie zmienia to jednak faktu, że firma nadal wyznacza trendy. Czytnik linii papilarnych Touch ID, który teraz mają nawet budżetowce, działał od początku bardzo dobrze i precyzyjnie. Nie można jednak nazwać tego rewolucją.

Podobnie 3D Touch z którego korzystam na co dzień. Od strony technicznej działa to po prostu perfekcyjnie. Ciężko na razie powiedzieć o zapoczątkowaniu nowego trendu, bo konkurencja nie była na to przygotowana i jeszcze nie pokazała własnych rozwiązań. Jestem jednak praktycznie pewny, że za rok każdy szanujący się gigant będzie miał w swojej ofercie smartfona z ekranem obsługującym trójwymiarowy dotyk.

Obraz

Ile można ciągnąć na kolorach?

Niestety, Apple osiągnął obecnie taką pozycję, że prezentując coś “nowego”, wcale nie musi być innowacyjny. Najlepszym przykładem są iPhone’y w nowych wersjach kolorystycznych. Model 5s zadebiutował na przykład w złocie. Po kilku miesiącach, praktycznie wszyscy wprowadzili dodatkowy, złoty wariant swojego urządzenia. Złoto stało się wręcz najmodniejszym kolorem jesieni 2013 roku. Tak - dzięki Apple’owi.

Analogicznie było w 2015 roku. Będąc w Berlinie (gdy iPhone 6S wchodził do sprzedaży), na własne oczy widziałem jak ludzie kupowali różowego iPhone’a za kwoty przekraczające 1000 euro. Mówię tu oczywiście o kolejkowiczach, którzy nie załapali się na kupno urządzenia w oficjalnym sklepie.

Sytuacja się odwraca

Kilka lat temu, Steve Jobs kreował potrzeby i wyznaczał trendy. Jakiś czas temu sytuacja zaczęła się jednak odwracać. Dlaczego iPhone miał 3,5-calowy ekran? Bo kciuk człowieka ma taką długość, że dosięgnie do każdego rogu takiego wyświetlacza. Tak tłumaczył to pamiętny CEO.

Wszyscy zwiększali przekątne ekranu. Było to oczywiście odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Powoli zmieniał się sposób, w jaki ludzie wykorzystywali smartfony. Oglądali na nich coraz więcej multimediów. Telefon zaczynał im zastępować komputer. Samsung to rozumiał. Apple też. Mimo wszystko, Jobs uparcie pozostawał przy swoim. iPhone’y były względem konkurencji coraz mniejsze, a mimo to, ich sprzedaż cały czas rosła.

Po śmierci Steve’a, Apple zwiększył rozmiary iPhone’ów. Dostosował się do konkurencji. Odpowiedział na potrzebę rynku. Zamiast ją zmodyfikować lub wytworzyć nową, jak to miał w zwyczaju robić Jobs. Ale to wydaje się dzisiaj oczywiste! Obraz 3,5-calowego telefonu w 2016 roku wywołałby pobłażliwy uśmiech na twarzy. A gdyby tak Apple porzucił wszystko i podszedł do tematu smartfona od zera…?

Przecież Jobs mówił, że trzeba myśleć inaczej! A nie bezmyślnie się dostosowywać do konkurencji i potrzeb rynku. Klienci Apple’a są często nazywani bezmyślnymi owieczkami. I to jest prawda, ale nie tylko w stosunku do nich... tylko do całej ludzkości. Ludzie nie wiedzą czego chcą. Trzeba ich nakierować. Jobs o tym wiedział.

Naśladownictwa ciąg dalszy

Steve twierdził, że 9,7 cali to idealna przekątna dla urządzenia reprezentującego erę “Post PC”. Czemu więc pojawił się iPad Mini? Dlaczego pojawił się iPad Pro? I w końcu - dlaczego Apple wprowadził rysik i doczepianą klawiaturę? Przecież Jobs jeszcze kilka lat wcześniej naśmiewał się z tych akcesoriów i mówił, że wszystko czego potrzebujemy to… palec.

Obraz

To, że konkurencja słucha rynku i odpowiada na potrzeby tłumu, jest oczywiste. Apple był jedyną firmą, która odważyła się realizować swoją własną wizję przyszłości - niezależnie od wszystkiego. Teraz Apple nawet nie odpowiada na potrzeby dynamicznego rynku, tylko z opóźnieniem naśladuje konkurencję. Co poszło nie tak?

Statek Jobsa to lodołamacz!

Kto ma pieniądze, ten ma władzę. Apple ma najwięcej pieniędzy ze wszystkich firm na świecie. No dobra, może więcej hajsu ma firma Kościół, ale oprócz mnie, mało kto traktuje tą instytucję w ten właśnie sposób.

Imperium stworzone przez Jobsa ma ponad 200 miliardów dolarów wolnej gotówki. Koncern jest więc bogatszy od wielu państw - również Polski. Oczywiście zarząd Apple’a nie może swobodnie dysponować całą tą kwotą. Nie zmienia to jednak faktu, że z taką górą kasy można… przenosić góry?

Uważam, że Apple mógłby zrewolucjonizować praktycznie każdą branżę. Rynek wirtualnej rzeczywistości, RTV... a nawet przemysł motoryzacyjny. Nikt jednak tego nie robi. Hajs z ajfonów płynie nieprzerwanie, więc po co kombinować. Słychać od wielu lat plotki o Apple Carze, czy o genialnym urządzeniu do rozszerzonej rzeczywistości. Obawiam się jednak, że na rewolucję już za późno.

Tesla stała się na przykład Apple’em od motoryzacji. Gdyby to Jobs pokazał podobne pojazdy, prawdopodobnie jeździłoby nimi już pół Ameryki. Ale jabłkowy koncern śpi, bo strumyczek kasy nie wysycha. Czy to się zemści? Jeśli nic się nie zmieni - kiedyś na pewno.

Tymczasem pozostaje czekać i obserwować, co Cook pokaże nam w tym roku. Niewątpliwie, będzie to dla Apple’a bardzo ciężki rok. Firma postanowiła bowiem, że z większymi zmianami poczeka do 2017 roku… a akcje na giełdzie zaczęły maleć już teraz. Inwestorzy się niecierpliwą. Owieczki też kiedyś zaczną...

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)