200 tys. dolarów rachunku za transfer danych?
Historia pewnej kobiety z Tasmanii uczy, że nie warto ufać nieznajomym. Dlaczego?
Kylie Monks, bohaterka naszej historii, poznała przez Internet faceta o nicku Freeman. Aby być w stałym kontakcie, nowo poznany mężczyzna oferował jej kartę SIM, którą kobieta wykorzystywała do rozmów telefonicznych oraz transferu danych. Jak się później okazało, karta była kradziona. Należała do lokalnego przedsiębiorstwa elektrycznego i służyła do przesyłania danych dotyczących pomiaru prądu, a każdy przesłany megabajt kosztował 2 dolary.
Jakie było więc zdziwienie pracowników firmy, gdy po trzech miesiącach otrzymali rachunek na kwotę ponad 193 tysięcy dolarów australijskich. Kwota jest tak duża, bo kobieta używała karty także do ściągania z Sieci filmów, które następnie przesyłała tradycyjną pocztą ukochanemu, zużywając prawie 100 GB transferu. Cała historia miała miejsce na przełomie 2009 i 2010 roku, a Pani Monks została skazana na 18 miesięcy więzienia z możliwością wyjścia na wolność już po 6 miesiącach w przypadku dobrego sprawowania. Musi też zwrócić firmie "przetransferowane" pieniądze.
Morał z historii jest następujący: nigdy nie ufaj nieznajomym, zwłaszcza jeśli ofiarują Ci coś darmowego. Jaki najwyższy rachunek telefoniczny udało Wam się nabić?
Źródło: PhoneArena