Star Wars Jedi Challenges oficjalnie. Pokonałem Kylo Rena, czyli "Gwiezdne wojny" w rozszerzonej rzeczywistości
Lenovo zaprezentowało własne smartfonowe gogle rozszerzonej rzeczywistości, które zostały stworzone we współpracy z Disneyem. Nowy zestaw skierowany jest do fanów "Gwiezdnych wojen". Biorąc pod uwagę cenę, raczej tylko tych najwierniejszych fanów...
01.09.2017 | aktual.: 01.09.2017 13:41
Zacznijmy od technikaliów
W skład zestawu Star Wars Jedi Challenges wchodzą:
- gogle Lenovo Mirage AR, w których umieszcza się telefon;
- kontroler w kształcie miecza świetlnego;
- beacon, czyli niewielki świecący stojak, który pomaga goglom orientować się w przestrzeni i śledzić lokalizację gracza;
- aplikacja do pobrania na telefon.
Wbrew pozorom gogle Mirage AR nie mają przezroczystego wyświetlacza
Na przodzie gogli znajduje się przezroczysta szybka. Odbija ona zawartość ekranu telefonu, który umieszczony jest w środku. Odbicie znajduje się przed oczyma użytkownika, dzięki czemu wirtualne obiekty nakładane są na to, co się akurat widzi.
Na podobnej zasadzie działają gogle Mira Prism, które opisywaliśmy jakiś czas temu, ale rozwiązanie Lenovo jest bardziej zaawansowane. Gogle uzbrojone są w dwie kamery z szerokokątnymi obiektywami, które precyzyjnie śledzą pozycję kontrolera i wspomnianego beacona.
Z jakimi smartfonami działa Star Wars Jedi Challenges?
Kompatybilne telefony to:
Lenovo zaznacza jednocześnie, że lista wspieranych telefonów będzie rosnąć i zaleca zaglądać co jakiś czas na tę stronę, gdzie można znaleźć świeże dane.
Lenovo deklaruje, że zabawy wystarczy na "wiele godzin"
Grę podzielono na trzy główne tryby.
Bitwy na miecze świetlne
Przed oczyma gracza ukazuje się znany z "Gwiezdnych wojen" złoczyńca, z którym należy stoczyć walkę wymachując mieczem świetlnym (kontrolerem).
Holoszachy
Znana z filmów gra planszowa; wirtualne figurki pojawiają się na stole, czy innej płaskiej powierzchni.
Walka strategiczna
Gracz przejmuje kontrolę nad armią, a jego pokój zamienia się w pole bitwy.
Miałem już okazję zagrać w Star Wars Jedi Challenges
Podczas pokazu dziennikarzom oddano do dyspozycji jeden tryb, w którym można było stoczyć walkę na świetlne miecze z Kylo Renem.
W pierwszym momencie zaskoczyło mnie, jak klarowny jest "wyświetlany" obraz. To tylko odbicie, ale nie miałem problemów z dokładnym przyjrzeniem się wszystkim obiektom. Nie są one również zniekształcane. Można pomyśleć, że to niezły, przezroczysty wyświetlacz.
Nie jest jednak tak, że ma się wrażenie, jakby przeciwnik naprawdę biegał po pokoju
Generowany obraz jest półprzezroczysty, a kolory nie są nasycone. Miałem przez to wrażenie, że walczę z hologramem, choć - biorąc pod uwagę, że mówimy o "Gwiezdnych wojnach" - ma to swój urok. Twórcy zresztą zgrabnie obrócili technologiczne ograniczenia w zaletę, bo wszystkie obiekty mają niebieskawy odcień, aby jeszcze bardziej przypominały starwarsowe hologramy.
Jako że przez szybę dokładnie widziałem pomieszczenie, w którym się znajdowałem, było to ciekawe doświadczenie. Zupełnie inne niż korzystanie z gogli wirtualnej rzeczywistości, które całkowicie odcinają zmysł wzroku od świata zewnętrznego.
Niestety gogle nie mapują dokładnie otoczenia
Gdy odwracałem głowę od przeciwnika, ten znikał z pola widzenia. Gdy ponownie skierowałem na niego wzrok, znajdował się dokładnie w tym samym miejscu. Za to plus.
Gogle całkowicie ignorują jednak obiekty, które znajdują się dookoła. W strefie demo miałem sporo pustej przestrzeni, ale znajdowała się tam ze mną hostessa, która tłumaczyła zasady gry. Wirtualny Kylo Ren najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy z jej obecności, bo nieustannie przez nią przenikał i przez ściany. Trochę psuło to wrażenia z rozgrywki.
Obawiam się, że w pomieszczeniu wypełnionym meblami będzie jeszcze gorzej, więc zainteresowani powinni zadbać o zarezerwowanie do grania z 4 x 4 m pustej przestrzeni.
Zaskakująco dobrze działa natomiast kontroler
Kontroler w kształcie świetlnego miecza ma niewielką, świecącą końcówkę, dzięki czemu kamery w goglach wykrywają jego położenie. Co jednak ciekawe, same gogle generują wiązkę światła, która porusza się równo z kontrolerem dając złudzenie wymachiwania całym mieczem.
Co prawda wirtualny laser nie przylegał do kontrolera perfekcyjnie, ale to ma został naprawione w finalnej wersji produktu, która trafi na rynek za kilka miesięcy. Najważniejsze, że ruchy już teraz wykrywane są precyzyjnie, więc nie miałem problemów z zadawaniem ciosów i blokowaniem ataków. Dzięki temu Kylo Ren przegrał z Komórkową Stroną Mocy ;)
Dla mnie frajda jest jednak nieadekwatna do ceny Star Wars Jedi Challenges
Owszem, bawiłem się świetnie i nie przeszkadzało mi nawet ograniczone pole widzenia, ale zachwyt minął, gdy dowiedziałem się, że zestaw został w Niemczech wyceniony na 299 euro, czyli równowartość 1270 zł.
To dużo, bo - przypominam - cały zestaw został stworzony z myślą o jednej grze. Możliwe, że w przyszłości gogle Mirage AR będzie można wykorzystać do innych rzeczy, ale na razie to trochę jak kupowanie specjalnego telewizora dla jednego filmu.
Jest to więc zabawka tylko dla największych zapaleńców
Nie ukrywam, że "Gwiezdne wojny" lubię, ale jakimś ogromnym fanem serii nie jestem. Podczas prezentacji widziałem jednak dorosłych facetów, którzy podczas wymachiwania mieczem cieszyli się jak małe dzieci. Trochę im zazdrościłem, bo to przyjemne uczucie, gdy zwykły gadżet daje tyle frajdy.
Tak czy inaczej - po tym co widziałem, jestem przekonany, że niejeden fan wyłoży te 1300 zł tylko po to, by pokonać Dartha Vadera we własnym pokoju. A potem zrobić to znowu. I znowu.
Star Wars Jedi Challenges w wybranych krajach dostępny jest już w sprzedaży (w Polsce póki co nie), a do pierwszych klientów ma trafić przed Świętami. Lenovo wiedziało, jak ustawić datę premiery. Mimo wysokiej ceny, będzie to zapewne hit wśród prezentów gwiazdkowych.