Na smartfonach zarabiają tylko 3 firmy. Dlaczego pozostałe nie zrezygnują z ich produkcji?
Zdecydowana większość producentów smartfonów nie dąży do tego, by na ich sprzedaży zarobić jak najwięcej. Nie licząc trójki największych graczy, celem firm jest jak najmniejsza strata. Czy nie lepiej więc porzucić nierentowny biznes? Cóż, to nie jest takie proste.
20.01.2018 | aktual.: 20.01.2018 14:08
Ile firm zajmuje się produkcją smartfonów? Nie wiem, czy jest ktokolwiek, kto byłby w stanie to policzyć. Ile firm bogaci się na swoich smartfonach? Tu rachunek jest prostszy, bo do ich policzenia wystarczą palce jednej ręki. Nawet ręki tyranozaura.
Na smartfonach zarabiają tylko Samsung, Apple i Huawei
Jak wynika z danych zebranych przez firmę analityczną Canaccord Genuity, w trzecim kwartale 2017 roku rozkład zysków między trzema największymi producentami smartfonów wyglądał tak:
- Apple - 72 proc.
- Samsung - 24 proc.
- Huawei - 7 proc.
Jak nietrudno policzyć, wspomniana trójka zgarnia łącznie 103 proc. zysków na rynku smartfonów. Nie, to nie błąd. Analitycy uwzględnili po prostu także sumy, które pozostałe marki straciły.
Reszta producentów smartfonów dokłada do biznesu
I to dokłada niemało. Od lipca do września 2017 Sony Mobile straciło 21,9 mln dolarów. LG Mobile zanotowało w tym czasie stratę w wysokości 331,37 mln dolarów. HTC zamknęło kwartał mając pod kreską 103 mln dolarów.
W kolejnych raportach firmy wręcz chwalą się tym, że udało im się zmniejszyć straty z kwartału na kwartał. Że koszty produkcji, dystrybucji czy marketingu były tylko trochę wyższe niż przychody wygenerowane na ich sprzedaży.
Dlaczego te firmy po prostu nie zamkną nierentownych biznesów?
Praktycznie za każdym razem jakaś firma publikuje niekorzystne wyniki finansowe, pojawiają się pytania o sens utrzymywania nierentownego biznesu przy życiu. "Sony powinno prawdopodobnie przestać robić telefony" - pisał już w 2015 roku serwis The Verge.
Okazuje się jednak, że producenci mogą mieć inną motywację niż złudna wiara w to, że kolejny kwartał uda się zamknąć nad kreską.
Wypowiedź szefa Sony rzuca nieco światła na ten temat
Kaz Hirai - szef Sony - poruszył temat rynku smartfonów podczas jednego z ostatnich wystąpień, o czym donosi The Guardian. Z jego ust padła ciekawa wypowiedź.
Powodem, dla którego to robimy, nie jest to, że uważamy, iż smartfony są przyszłością, ale to, że musimy mieć jakieś urządzenia podłączone do sieci w celu komunikacji. Jeśli opuścimy ten obszar, nie będziemy mieli okazji uczestniczyć w kolejnej zmianie paradygmatu.
Nie chodzi o dzisiejsze smartfony; chodzi bardziej o patrzenie poza smartfony - na to, co będziemy robić - i bycie graczem na tym polu, najlepiej liderem. To strategiczny powód, dla którego chcę mieć pewność że zostajemy, nie w branży smartfonowej, ale w branży telekomunikacyjnej.
Zdaniem szefa Sony, smartfony należy najwidoczniej traktować raczej jako technologię przejściową na telekomunikacyjnym rynku. Jego zdaniem, gdy nadejdzie kolejna rewolucja, największe szanse na przetrwanie będą mieli ci, którzy już teraz zajmują się produkcją urządzeń połączonych z siecią.
Co ma być tą "zmianą paradygmatu"? Tego Hirai nie precyzuje. Nie jest on jednak jedyną osobą, która uważa, że w niezbyt odległej przyszłości może pojawić się technologia, która zastąpi smartfony.
Analitycy Piper Jaffray przewidują, że w ciągu kilkunastu lat Apple przestanie produkować iPhone'y. Ich zdaniem zastąpi je rozszerzona rzeczywistość, w której wielkie nadzieje pokłada zresztą wielu technologicznych gigantów.
Nie potrzebujemy fizycznego telewizora. Możemy kupić apkę z telewizorem za dolara, umieścić go na ścianie i obejrzeć.
To naprawdę niesamowite, gdy zastanawiasz się na tym, ile fizycznych rzeczy, które mamy, nie musi być fizycznych. Mogą być po prostu cyfrowe i stworzone przez dzieci na całym świecie, które nie potrzebują dostępu do fabryki, by stworzyć telewizor.
Szef Facebooka wypowiedział powyższe słowa w kwietniu 2017 roku. Zuckerberg jest wielkim entuzjastą rozszerzonej rzeczywistości. W jego opinii okulary lub soczewki nakładające wirtualne obiekty na rzeczywisty obraz mogą w przyszłości zastąpić dosłownie wszystkie wyświetlacze, których używamy.
Bez względu na to, czy smartfony zostaną zastąpione przez gogle AR, słuchawki kontrolowane przez sztuczną inteligencję rodem z filmu "Her" czy jakieś futurystyczne implanty, Sony wierzy, że dni smartfonów są już policzone. Podobnie myślą pewnie inni producenci, którzy - choć nieustannie na sprzedaży telefonów tracą - trzymają się tej branży, by przetrwać do kolejnej telekomunikacyjnej rewolucji.
Oczywiście powodów, dla których niezarabiający producenci produkują smartfony, może być więcej
Szef Sony wypowiedział się wyłącznie w imieniu prowadzonej przez siebie korporacji. Inne firmy mogą mieć inną motywację.
Niektórym opłaca się pewnie produkować smartfony chociażby ze względów wizerunkowych. To dynamicznie rozwijająca się branża, która, jak chyba żadna inna, pozwala niemal co roku pochwalić się przed światem nowymi rozwiązaniami. Sony jest pewnie zadowolone, gdy tylko ludzie usłyszą, że jako pierwsze stworzyło telefon z ekranem 4K. Takie rzeczy mogą wpływać na postrzeganie całej marki i napędzać sprzedaż innych produktów.
Smartfony wzbudzają też o wiele większe zainteresowanie niż inne produkty. Gdyby stanąć w centrum dużego miasta i wypytać przechodniów o ostatnie flagowce Sony czy LG, poradziłoby sobie z tym zapewne o wiele więcej osób, niż gdyby pytanie dotyczyło chociażby telewizorów.
Jedno jest pewne: nawet jeśli jakiś biznes przynosi same straty, czasem w dłuższej perspektywie opłaca się utrzymywać go przy życiu.