Galaxy S9+ vs iPhone X, czyli Samsung w końcu nauczył się kopiować Apple'a z zachowaniem zdrowego rozsądku
Po kilkunastu dniach z Galaxy S9+ widzę, że Samsung wciąż podąża drogą wyznaczoną przez Apple'a, ale robi to w sposób mniej oczywisty niż dawniej.
Pamiętacie jak kiedyś wyglądało kopiowanie Apple'a w wykonaniu Samsunga?
Umówmy się - pierwszy Galaxy S był perfidną kopią iPhone'a. Samsung skopiował co tylko się dało; przycisku Home pod ekranem i kształtu całej bryły, przez interfejs poszczególnych aplikacji, aż po ikonki i czarne tło w menu.
Samsung miał motywację podobną do tej, którą kierują się chińscy producenci podróbek. Jego telefon miał po prostu w każdym calu przypominać najbardziej rozchwytywany smartfon na świecie, by klienci mieli wrażenie, że kupują to samo, ale taniej.
To kopiowanie trwało długie lata, przy czym często było to kopiowanie bezmyślne. Gdy Apple pokazał Siri, Samsung kilka miesięcy później wyskoczył ze swoim S Voice'em, czyli prymitywnym wirtualnym asystentem, o którym dziś nikt już nie pamięta.
W 2013 roku Apple zintegrował przycisk Home iPhone'a 5s ze skanerem linii papilarnych. Pół roku później Samsung zrobił to samo, ale do Galaxy S5 wpakował czytnik dużo gorszej jakości, który wymagał niewygodnego przesunięcia palca po przycisku i balansował na granicy używalności.
Przez dobrych kilka lat kopiowanie Apple'a w wykonaniu Samsunga było wręcz bezmyślne. Koreańczycy robili to tylko po to, by móc krzyknąć "mamy to samo!", przy czym "to samo" oznaczało zazwyczaj marną namiastkę.
Teraz wygląda to zupełnie inaczej
Chyba pierwszy przykład kopiowania Apple'a z zachowaniem zdrowego rozsądku to Samsung Pay. Gdy gigant z Cupertino wypuścił własną platformę płatności mobilnych - Apple Pay - Samsung oczywiście nie omieszkał zrobić tego samego, ale tym razem dołożył wszelkich starań, by zrobić coś lepiej niż rywal.
Przede wszystkim Samsung kupił firmę LoopPay, która rozwijała technologię MST (Magnetic Secure Transmission). Po implementacji jej z telefonami Galaxy Samsung stworzył system płatności mobilnych, który pozwala płacić telefonem nawet w przypadku starych terminali magnetycznych, które nie obsługują płatności zbliżeniowych. Od strony technologicznej Samsung Pay ma więc gigantyczną przewagę nad Apple Pay.
To samo podejście widać, gdy patrzy się na Galaxy S9+ i iPhone'a X
iPhone'a X używam od dnia premiery premiery, a Galaxy S9+ testuję od kilkunastu dni, więc łatwo jest mi dostrzec podobieństwa i różnice między tymi urządzeniami. S9+ ma niemal wszystko, czego mogłoby mi brakować po ewentualnej przesiadce, ale jednocześnie nie widać tu bezczelnego kopiowania.
Samsung w końcu nie boi się stawiać na własne wzornictwo
Patrząc na wzornictwo obu telefonów trzeba pamiętać o jednej rzeczy. To Samsung produkuje wyświetlacze do iPhone'a X, więc - biorąc pod uwagę skalę produkcji i nietypowy kształt ekranu - o planach Apple'a musiał wiedzieć od dawna, by zdążyć przygotować linie produkcyjne. Pierwsze przecieki na temat produkcji OLED-ów do iPhone'ów pojawiły się już w 2015 roku.
Myślę więc, że gdyby Samsung chciał zrobić telefon z wycięciem w górnej części, miałby szansę wyrobić się przed Apple'em. Mam zresztą przekonanie graniczące z pewnością, że zmniejszenie ramek w S8 było efektem zbrojenia się przed premierą rywala, o której Samsung z oczywistych względów wiedział.
A jednak Samsung wciąż trzyma się swojego wzornictwa, które nijak nie przypomina iPhone'a X, ale jednak ma podobne walory praktyczno-wizualne (wydłużone proporcje i małe ramki).
Sam wyświetlacz w mojej ocenie dużo lepszy ma Galaxy S9+. Głównie za sprawą rozbudowanych ustawień, które - w zależności od upodobań - pozwalają podsycić lub stonować kolory. Wyświetlacz iPhone'a X jest skalibrowany pod naturalne barwy i nic z tym nie można zrobić.
W Galaxy S9 pojawił się "inteligentny skaner" twarzy, czyli odpowiedź na Face ID
Już Galaxy Note7 i Galaxy S8 miały wbudowane skanery tęczówki, ale w przypadku S9 Samsung opracował hybrydowe rozwiązanie, które dodatkowo wykorzystuje informacje na temat rysów twarzy. Dzięki temu skanowanie jest dokładniejsze i wygodniejsze w użytkowaniu.
Ta metoda odblokowywania telefonu jest sugerowana przy pierwszym uruchomieniu. Da się odczuć, że to odpowiedź na Face ID z iPhone'a X, bo sam skaner tęczówki jest mniej przyjazny użytkownikowi niż rozwiązanie Apple'a. Niemniej - no właśnie - jest to raczej odpowiedź, a nie kopia. Od strony technologicznej Samsung rozwiązał to inaczej.
Jak obie technologie spisują się na co dzień? Face ID zazwyczaj działa wyraźnie szybciej i pod dużo większym kątem (S9 musi być skierowany w stronę twarzy), ale Samsung lepiej rozwiązał to software'owo.
iPhone X po rozpoznaniu twarzy pozostaje na ekranie blokady. Aby przejść do pulpitu głównego należy przeciągnąć palec od dołu, co jest moim zdaniem niepotrzebnym gestem.
W S9 działa to odwrotnie. Telefon domyślnie od razu przechodzi do pulpitu głównego, ale podczas skanowania można dotknąć wyświetlacza, by pozostać na ekranie blokady np. w celu sprawdzenia powiadomień.
Dodatkowo S9 - w przeciwieństwie do iPhone'a - ma czytnik linii papilarnych.
Galaxy S9 ma też głośniki stereo
OK, głośniki stereo nie są czymś, co wymyślił Apple, ale Samsung dziwnym trafem zainteresował się tym rozwiązaniem dopiero wtedy, gdy zrobił to główny rywal. Myślę więc, że za ich implementację w S9 można podziękować Timowi Cookowi.
Jednocześnie Samsung chwali się innymi aspektami. Nie tyle dwoma głośnikami samymi w sobie, co wsparciem dla technologii dźwięku przestrzennego Dolby Atmos.
Jeśli chodzi o muzykę, iPhone X bezapelacyjnie wygrywa. Dźwięk jest głębszy, z wyraźnie wyczuwalnymi niższymi tonami. Niejeden głośnik Bluetooth może przy nim czuć się zawstydzony.
W Galaxy S9 tej głębi brak, ale lepiej lepiej akcentuje średnie i wyższe tony, przez co lepiej sprawdza się podczas oglądania niektórych filmów. Przejścia z jednego kanału do drugiego są bardziej słyszalne, a wyższe dźwięki (no. odgłosy wydawane przez świerszcze) faktycznie zdają się dobiegać ze wszystkich stron.
Nie zabrakło podwójnego aparatu z teleobiektywem
Podwójny aparat to najbardziej oczywista kopia. Dodatkowy obiektyw daje 2-krotne przybliżenie optyczne, co jest rozwiązaniem spopularyzowanym przez Apple'a. Żałuję, że Samsung zdecydował się zerżnąć akurat ten pomysł, bo obiektyw szerokokątny rodem ze smartfonów LG jest dla mnie rozwiązaniem po stokroć bardziej przydatnym.
Sama jakość zdjęć robionych tymi telefonami jest bardzo zbliżona. Może z delikatną przewagą S9, ale nie są to raczej różnice, które mogłyby wpłynąć na decyzję zakupową.
Apple ma Animoji, a Samsung Emoji AR
Jedna z głównych nowości w iPhonie X to Animoji, czyli animowane emotki, które śledzą ruchy twarzy użytkownika.
Samsung przygotował coś w podobnym stylu, ale jednak Emoji AR działają na nieco innej zasadzie. Zamiast animowanych zwierzaków można znaleźć generator emotek, który - bazując na rysach twarzy użytkownika - tworzy kreskówkową postać oraz kilkanaście gotowych do wysłania GIF-ów z różnymi reakcjami. To w mojej ocenie o wiele fajniejsze niż gadająca kupa z iPhone'a.
Kreskówkowego siebie także można animować samemu, ale samo śledzenie ruchów twarzy jest o wiele mniej precyzyjne niż w przypadku iPhone'a X.
Tak czy inaczej, to kolejny przykład sensownej odpowiedzi na ruch rywala. Podczas gdy dawny Samsung zadowoliłby się zapewne kulawą kopią Animoji, nowy Samsung postarał się, by uderzyć swoją funkcją do podobnej grupy odbiorców, ale zrobić coś innego i potencjalnie lepszego.
Samsung też ma już wirtualnego asystenta z prawdziwego zdarzenia
Apple rozwija Siri od wielu lat, a obecny na samsungach S Voice był tylko jego marną namiastką. Bixby - za którego stworzenie odpowiadają zresztą ci sami ludzie, którzy stworzyli Siri - robiony jest ze zdecydowanie większym rozmachem.
Zalety asystenta Samsunga to głęboka integracja z zewnętrznymi aplikacjami oraz dodatkowe moduły, wykraczające poza integrację głosową. Potrafi on m.in. rozpoznawać obiekty i miejsca na zdjęciach, tłumaczyć tekst znajdujący się w polu widzenia kamery czy nawet wyświetlać dodatkowe informacje na temat win w oparciu o fotkę etykiety.
Samsung rozwija Bixby dopiero od kilkunastu miesięcy. Nie jest jeszcze idealne i - co najważniejsze - nie obsługuje w pełni języka polskiego, ale widać, że Samsung ma ambitniejsze plany niż wrzucenie do telefonu prymitywnego asystenta, którego jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać w reklamach. A tak było przecież z S Voice'em.
To gonienie konkurencji zaczęło zresztą działać w dwie strony
Apple dopiero niedawno zainteresował się przecież wodoszczelnością (od iPhone'a 7) czy szybkim i bezprzewodowym ładowaniem (iPhone 8 i iPhone X), czyli cechami, którymi samsungi mogą się poszczycić od lat.
Widać, że obu firmom zależy na tym, by ich flagowce stanowiły dla siebie wzajemnie realną alternatywę. Wspólne mianowniki w przypadku Galaxy S9+ i iPhone'a X to:
- ekran OLED o wydłużonych proporcjach, zaokrąglonych rogach i małych ramkach;
- podwójny aparat z teleobiektywem i funkcją rozmywania tła;
- animowane emotikony;
- zabezpieczenie biometryczne bazujące na rozpoznawaniu twarzy;
- autorskiego asystenta głosowego;
- głośniki stereo;
- wodoszczelność;
- szybkie i bezprzewodowe ładowanie;.
Wspólny zestaw cech sprawia, że wybór między tymi modelami spokojnie może sprowadzić się do preferowanego systemu operacyjnego, a ewentualna przesiadka jest możliwie jak najbardziej bezbolesna. Jednocześnie widząc oba modele na półce w sklepie nie ma się wrażenia, że któryś jest bezczelną kopią drugiego.
W nowych telefonach Samsunga - zwłaszcza w S9 - nie widać już tej desperacji w gonieniu Apple'a. Gdy Samsung implementuje jakieś rozwiązanie, stara się to zrobić równie dobrze lub lepiej. Jeśli trzeba, nie spieszy się, tylko daje sobie czas na dopracowanie technologii.
Choć sam wolę iOS z uwagi na ekosystem Apple'a, pojedynczych funkcji, których brakowałoby mi po przesiadce na S9, jest bardzo mało (głównie 3D Touch). To dwa różne, ale w nieoczywisty sposób bardzo podobne do siebie smartfony.