5 powodów, dla których warto pobierać legalne gry i aplikacje

5 powodów, dla których warto pobierać legalne gry i aplikacje

Piractwo jest złe
Piractwo jest złe
Źródło zdjęć: © bloomua / depositphotos.com
Miron Nurski
16.07.2018 15:16, aktualizacja: 17.07.2018 10:47

Pobierasz pirackie treści? Sprawdź, dlaczego lepiej tego nie robić.

Piractwo było, jest i pewnie jeszcze długo będzie poważnym problemem dla twórców. Jak w 2015 roku ujawniło studio ustwo odpowiedzialne za bardzo popularną grę logiczną "Monument Valley", tytuł ten spiraciło:

  • 95 proc. graczy na Androidzie;
  • 60 proc. graczy na iOS-ie.

W przypadku systemu Google'a grę z legalnego źródła pobrała tylko jedna osoba na 20. Coś okropnego. OK, nie jest to najtańsza gra (18,99 zł za wersję na Androida), ale nie wierzę, że taka kwota leży poza zasięgiem portfela 95 proc. osób, które wcześniej mogły sobie pozwolić na kupno smartfonu.

Dla mnie takie statystyki są szokujące, bo znam przynajmniej 5 dobrych powodów, dla których piracić nie warto.

  1. Piracenie jest niewygodne

Dawniej kupno pirackiej płyty z grą na bazarze nie było mniej wygodne od kupna oryginalnej płyty w sklepie, więc perspektywa zaoszczędzenia paru złotych była bardziej kusząca nić dziś. Obecnie dostawcy legalnych treści wyprzedzili piratów o lata świetle pod względem jakości oferowanych usług.

Pobranie apki jednym kliknięciem z Google Play czy App Store'a jest zwyczajnie o niebo wygodniejsze niż przeczesywanie sieci w poszukiwaniu pirackich plików. Równie łatwe jest późniejsze aktualizowanie programów.

To samo dotyczy muzyki oraz filmów. Nie sądzę, by jakikolwiek pirat stworzył kiedyś coś technicznie lepszego niż Spotify czy Netflix. Nawet gdyby piractwo było w 100 proc. legalne, płaciłbym za treści przez sam wzgląd na wygodę.

Nie trafiają do mnie także argumenty o braku konta bankowego. Twórcy większości cyfrowych platform udostępniają karty podarunkowe, które pozwalają na zasilenie wirtualnego konta za pomocą kodu.

  1. Płatne aplikacje to sposób na klęskę urodzaju

Nie będę zgrywał świętego. Choć na komputerze i telefonie od dawna nie mam żadnej pirackiej apki, kilkanaście lat temu było inaczej. I wcale nie wspominam tego okresu jakoś miło.

Gdy traktowałem internet jako niewyczerpane źródło "darmowych" treści, nic mnie nie cieszyło. Nie przechodziłem gier do końca, porzucałem filmy w połowie i traciłem czas na zabawę z toną w ogóle mi niepotrzebnych aplikacji. Ot klasyczny przykład klęski urodzaju.

Od kiedy olałem piractwo, inaczej patrzę na treści. Gry kupuję świadomie, a jeśli już wydam na nie choć niewielką kwotę, przechodzę je do końca. Nie instaluję zbędnych aplikacji z nadzieją, że może się kiedyś przydadzą. Żyje mi się lepiej. Wiecie - "mniej znaczy więcej".

  1. Pirackie apki to proszenie się o złośliwe oprogramowanie

Gdy pobierasz piracką aplikację, musisz mieć świadomość, że ktoś ją wcześniej złamał oraz udostępnił. Jeśli ten ktoś ma tak skrzywiony kręgosłup moralny, że żeruje na cudzej pracy, naiwnym jest sądzić, że sumienie nie pozwoli mu żerować na tobie.

O wiele łatwiej jest umieścić złośliwe oprogramowanie na stronie z pirackimi plikami niż przemycić je do App Store'a czy Google Play. Choć i takie przypadki się zdarzają, korzystanie z oficjalnych sklepów jest nieporównywalnie bezpieczniejsze.

No i Google czy Apple raczej nie zostawią na lodzie pokrzywdzonych użytkowników, gdy to ich zabezpieczenia nawalą. Jeśli natomiast pobierzesz piracką grę świadomie, a ta wykradnie twoje dane albo nabije wysoki rachunek wykonując w tle połączenia do krajów, o których nigdy nie słyszałeś, sam jesteś sobie winien.

  1. Piracisz? Wspierasz rynek mikropłatności

Inwestowanie prawdziwej gotówki w wirtualne dobra, bez których gry nierzadko w ogóle nie da się przejść, to z punktu widzenia gracza nic fajnego. Mikrotransakcje są jednak złem, za które winę ponoszą nie twórcy aplikacji, tylko piraci.

Przed kilkoma laty studio Madfinger Games głośno skarżyło się na "niewyobrażalną skalę piractwa", która dotknęła jego grę "Dead Trigger" na Androida, kosztującą wówczas symboliczne 99 centów. Ostatecznie twórcy zdecydowali się udostępnić swój tytuł za darmo. Wydana rok później druga część gry także jest darmowa do pobrania, ale ceny cyfrowej zawartości wahają się od 12,99 do 449,99 zł.

Official DEAD TRIGGER 2 Launch Trailer

Zachłanność wydawcy? Nic z tych rzeczy. Raczej bezsilność. Skoro gracze mają problem z wydaniem głupich 4 zł, studio musi sobie odbić na tej garstce graczy, która jest skłonna za czyjąś pracę zapłacić. Efekt? Niepłacący mają mocno okrojony tytuł, a płacący wydają krocie. Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że taki stan rzeczy nie jest korzystny dla nikogo, a moralną winę ponoszą za to piraci.

  1. Piracenie jest niemoralne i złe

Abstrahując już od legalności pobierania i udostępniania pirackich treści, jest to zwyczajnie, tak po ludzku, bucowate. Zwłaszcza w przypadku gier i aplikacji, za którymi często nie stoją wielkie koncerny, które i tak jakoś sobie poradzą. Wiele popularnych programów rozwijają pojedynczy programiści, dla których każda zapłata za owoc ich pracy jest na wagę złota.

Już choćby z tego względu warto rzucić te kilka złotych za aplikację. Nie masz? Z pewnością znajdziesz darmową alternatywę, której twórca także ucieszy się z pobrania.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)