Amerykanie narzekają na zbyt duże przeceny na Black Friday. I nie są bez racji
Jeśli jest ci smutno, bo nie znalazłeś dla siebie żadnej ciekawej oferty na czarny piątek, głowa do góry. Amerykanie mieli jeszcze gorzej. U nich przeceny były zbyt wielkie.
Na Black Friday Google wraz z partnerami przygotował w Stanach naprawdę niezłe oferty. W zależności od sklepu można było:
- kupując jednego Pixela 3, drugiego otrzymać za pół ceny;
- Pixela 3 kupić taniej o 150 dolarów (ok. 570 zł), a Pixela 3 XL taniej o 200 dolarów (ok. 750 zł);
- Pixela 3 i 3 XL kupić taniej o 400 dolarów (ok. 1500 zł) przy podpisaniu umowy z operatorem.
Zaoszczędzić można było więc od 20 do nawet 50 proc. na jednym egzemplarzu. Wielu z tych, którzy się załapali, pewnie do teraz płacze ze szczęścia.
Nie wszystkim się to jednak spodobało
Aby zrozumieć, w czym problem, trzeba wiedzieć o jednej rzeczy: Pixel 3 i 3 XL to flagowe smartfony, które trafiły do sprzedaży raptem miesiąc przed wspomnianymi promocjami.
"To jak kopniak w twarz dla każdego, kto kupił telefon w dniu premiery" - pisze 9to5Google. Zdaniem autora artykułu, Google dał klientom dobry powód, by nie kupować jego smartfonów od razu po premierze. Podobnego zdania jest chociażby Chris Lacy - znany twórca aplikacji na Androida i przy okazji wielki fan Google'a.
Narzekanie na zbyt duże obniżki może się wydawać śmieszne, ale w tym przypadku ciężko się z taką argumentacją nie zgodzić. Mowa o bardzo świeżym produkcie. Raczej nikt nie mógł oczekiwać, że miesiąc po starcie sprzedaży flagowca będzie go można kupić za pół ceny.
Co więcej - skoro Google'owi po tak krótkim czasie opłacało się zbić cenę o kilkaset dolarów, ta pierwotnie była najpewniej mocno zawyżona. Być może właśnie z myślą o przedświątecznych wyprzedażach.
Promocja może być bronią obosieczną
Obniżając cenę produktu można przyciągnąć nowych klientów, ale jednocześnie wkurzyć już istniejących - to logiczne. Zdaje się jednak, że tym razem Google przeszarżował. Firma pokazała przecież środkowy palec swoim największym fanom.
Oczywiście gdyby Google przecenił rocznego Pixela 2, też znaleźliby się tacy, którzy kupili go chwilę wcześniej w wyższej cenie. Byłoby to jednak chyba wybaczalne, bo raczej wszyscy klienci wiedzą, że w pewnym momencie trzeba wietrzyć magazyny i pozbywać się starszych produktów.
Tu sytuacja jest jednak inna. Krótko po premierze - gdy ceny są najwyższe, a opinii na temat niewidocznych od razu wad jeszcze nie ma - smartfony kupują przede wszystkim najwierniejsi miłośnicy marki. Google wysyła takim osobom jasny sygnał: "jesteś frajer, boś przepłacił".