Xiaomi dało czadu. Redmi Note 7 powala niską ceną, ale nie wszystko działa w nim świetnie

Xiaomi dało czadu. Redmi Note 7 powala niską ceną, ale nie wszystko działa w nim świetnie

Xiaomi dało czadu. Redmi Note 7 powala niską ceną, ale nie wszystko działa w nim świetnie
Barnaba Siegel
18.03.2019 11:52, aktualizacja: 18.03.2019 16:23

Jeszcze niedawno za mniej niż 1000 zł kupowaliśmy budżetowe telefony, których główną zaletą było to, że działały. Dziś za 799 zł Xiaomi wypuszcza Redmi Note 7 z aparatem 48 Mpix – w 2018 zarezerwowanym dla drogich flagowców. Rewolucja? Na pewno na papierze. Sprawdziłem, jak telefon działa w praktyce.

W zeszłym roku miałem okazję korzystać kilka tygodni z Redmi Note 5. Telefon Xiaomi okazał się bardzo porządnym, eleganckim sprzętem. Robił zdjęcia, których pozazdrościli mi znajomi, miał fajną, metaliczną obudowę i działał bez zarzutu.

Szybkie przewinięcie z czerwca 2018 do marca 2019 i mamy w Polsce Redmi Note 7. Cena za najsłabszy model? 799 zł. Odpowiednik z 2018 roku kosztował 899 zł. Aż "stówka" różnicy, a na pokładzie szybszy procesor – i przede wszystkim - aparat. Xiaomi zrobiło nam przeskok z 12 Mpix na 48. "Kosmos" – myślałem podczas warszawskiej premiery, na której aparatowi poświęcono zaskakująco dużo uwagi jak na telefon ze średniej półki. I gdy tylko pudełko ze smartfonem dotarło do redakcji, pobiegłem wypróbować jego naczelną atrakcję.

Redmi Note 7 ma bardzo małe ramki
Redmi Note 7 ma bardzo małe ramki

Redmi Note 7 czy Redmi Note 5?

Ale zanim o aparacie – słów kilka o samym telefonie. Przy "piątce" czułem, że trzymam w ręku bardzo solidną próbę upchnięcia dobrych elementów w sprzęcie o niskiej cenie. Metaliczna, bardzo ładna, jasnoniebieska obudowa. Jak to się mówi, "wstydu nie było". Dla osoby takiej jak ja, która nie lubi wydawać 3000 zł, ale też nie chce mieć plastikowej tandety, trafił się ideał.

Zdjęcia robił świetne, system działał prawidłowo dla wszystkich, typowych czynności. Nie byłem zaskoczony, gdy podczas któregoś z branżowych eventów, gdy padł temat Redmi Note 5, osoby z kilku redakcji zgodnie przytaknęły, że to był świetny smartfon – w swoim segmencie cenowym.

Tak wygląda Redmi Note 5
Tak wygląda Redmi Note 5

Z daleka Redmi Note 7 wygląda jeszcze lepiej. Tył obudowy, mieniący się kilkoma odcieniami niebieskiego, wydaje się idealnie pasować do aktualnego, designerskiego trendu. Czar jednak pryska, gdy bierzemy sprzęt do ręki. Niby ramki wyglądają jak metalowe, niby tył jak szkło, ale czuję, jakbym miał w ręku plastikową zabawkę. Kolory w realu też bledną i wyglądają dość "tanio". Cóż, przynajmniej nie będzie żalu, gdy założymy na niego etui.

Z aplikacji i systemowych funkcji korzystałem niewiele (poza aparatem), ale podczas tych nie tak wielu momentów kilka razy zdarzyło mi się spowolnienie czy chwilowe zawieszenie. Kiepsko, ale sądzę, że w tym przypadku wiele poprawią pierwsze aktualizacje systemowe.

Redmi Note 7 ma gradientowy tył
Redmi Note 7 ma gradientowy tył

Xiaomi Redmi Note 7: zdjęcia z aparatu 48 Mpix

Przejdźmy do najważniejszego. Aparat. Przez ostatnie tygodnie korzystam z Xiaomi Mi 8 Pro, który na pokładzie ma "tylko" 12 Mpix. I robi absolutnie znakomite zdjęcia. Perspektywa 4-krotnie większej liczby pikseli na matrycy była intrygująca – choć jednocześnie wiedziałem, że nie ma co się spodziewać cudów. W weekend pogoda była jednak łaskawa, mogłem zrobić kilka fotek przy umiarkowanym i dobrym świetle.

Jak to wypadło?

Wrażenie pierwsze. Redmi Note 7 świetnie radzi sobie z wodą. Zdjęcia nad kanałkiem potockim wyszły całkiem ładnie.

Obraz
© Barnaba Siegel

Na zbliżeniach dobrze widać też kaczki. Tutaj akurat "mandarynki", czyli import z Azji, który dobrze się u nas zaaklimatyzował.

Obraz
© Barnaba Siegel

Wątpliwości mam jednak do klasycznych plenerów. Ze zdjęć, na których dominowała trawa, jestem najmniej zadowolony. Przy włączonym AI i HDR (na Mi 8 Pro robię zdjęcia już wyłącznie z tymi opcjami), zieleń zlewa się w brzydką, jednolitą masę.

Obraz
© Barnaba Siegel

Widać to także na innym zdjęciu, robionym przy porannym świetle.

Obraz
© Barnaba Siegel

Najwidoczniej software różnie sobie radzi z nagromadzeniem pewnych elementów. Bo z innego miejsca placu zabaw zdjęcie wyszło zdecydowanie lepiej. Widać każdy detal.

Obraz
© Barnaba Siegel

Podobnie w przypadku "fotografii makro". Czyli po prostu zbliżeń na florę. Tutaj zaskoczyło mnie tylko automatyczne użycie rozmycia tła w zwykłym trybie.

Obraz
© Barnaba Siegel

Jak radzi sobie Redmi Note 7 nocą i w trudniejszych warunkach? Oto zdjęcie, gdy zaczęło się ściemniać.

Obraz
© Barnaba Siegel

A tak wyszło zdjęcie z koncertu. Przyznam, że całkiem satysfakcjonująco. Robiłem ich w życiu setki, ale ciemne sale i nadmiar kolorowych świateł zawsze utrudniają zadanie. Na cztery zdjęcia trzy wyszły z lekkim rozmazaniem, ale jedna taka jak niżej. Do sentymentalnego archiwum będzie się nadawała.

Obraz
© Barnaba Siegel

Xiaomi Redmi Note 7 - czy warto kupić?

Nie ma co ukrywać, cena robi swoje. Przy 800 zł ciężko się nawet zastanawiać, czy brać, czy nie. Alternatywą jest oczywiście szukanie dobrych ofert smartfonów z 2018 roku, które do teraz mogły sporo stanieć. Na przykład świetne Mi A2, które nie tylko robi naprawdę niezłe zdjęcia, ale ma też bardzo zbliżone parametry do Redmi Note'a 7.

Osobiście jestem trochę zawiedziony nowym sprzętem po zestawieniu z zeszłorocznym Note 5. Gorszy design i wykonanie, a aparat 48 Mpix nie sprawił, że straciłem głowę z wrażenia. Cóż, pewnie gdy nadejdą słoneczne dni, łaskawe dla amatorów fotografii, inaczej spojrzę na jego możliwości. I wrócę ze stosowną kontynuację tego testu.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)