Zamawianie jedzenia przez Asystenta Google? Nie tak to sobie wyobrażałem...
Stało się - wreszcie możemy poprosić Asystenta Google, by zamówił żarcie. Nie widzę niestety ani jednego powodu, by to robić.
04.04.2019 | aktual.: 04.04.2019 16:35
Gdy w styczniu Asystent wreszcie zaczął mówić po polsku, pisałem:
Na razie lista polskich usług, które współpracują z Asystentem, nie zachwyca. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie rozszerzana. Nie mogę się doczekać aż rozmawiając z telefonem będzie można zamówić jedzenie czy taksówkę.
Zamawianie jedzenia to coś, co - w mojej opinii - powinno być jedną z podstawowych funkcji asystenta głosowego. Dlatego z niemałą ekscytacją czytałem informację prasową o nawiązaniu przez Google'a współpracy z Pyszne.pl. Czar jednak prysł, gdy przekonałem się na własnej skórze, jak ta usługa działa.
Zamawianie jedzenia przez Asystenta: oczekiwania kontra rzeczywistość
Zamawianie jedzenia z użyciem wirtualnego pomocnika wyobrażałem sobie mniej więcej w taki sposób:
- OK Google, zamów średnią hawajską z pizzerii Koczkodan.
- OK, zamawiam średnią hawajską z pizzerii Koczkodan. Jaki sos?
- Czosnkowy.
- Wartość twojego zamówienia to 21,50 zł. Czy na pewno chcesz je złożyć?
- Tak.
- Twoje zamówienie przyjedzie za ok. 40 minut.
A co dostałem zamiast tego? "OK Google, wykonaj akcję A/B/C".
Asystent potrafi jedynie zamówić jedną z trzech zdefiniowanych wcześniej potraw
Po wypowiedzeniu frazy "OK Google, porozmawiaj z Pyszne", Asystent prosi o utworzenie trzech zestawów dań. Co więcej, nie można wymyślać własnych, lecz trzeba korzystać z gotowych: Pizza, Burger, Sushi, Indyjskie, Azjatyckie, Romantyczna kolacja, Praca do późna, Kac, Zdrowe jedzenie i Leniwy wieczór.
Po konfiguracji muszę więc zapamiętać, że średnia hawajska z czosnkowym z pizzerii Koczkodan to "Pizza", mała capricciosa z Jokera to "Praca do późna", a spaghetti po bolońsku to "Leniwy wieczór" (kto wymyślał te nazwy?). Jeśli nie zapamiętam, nie będę wiedział co zamawiam, bo Asystent mi tego nie powie.
Problem pojawia się, gdy chcę zamówić cokolwiek wykraczającego poza przygotowane wcześniejsze zestawy. Mam ochotę na inną pizzę niż hawajska lub capricciosa? Zamiast sosu czosnkowego wolę jednak pomidorowy? Nic z tego.
Mało tego - nie można wybrać innej formy płatności niż gotówka, mimo że Pyszne.pl działa przecież z Google Pay. Nie wiem, co stoi na przeszkodzie, by na ostatnim etapie zamówienia Asystent poprosił o autoryzację płatności. Przecież skoro już zakładamy, że jestem tak leniwy, że nie chce mi się składać zamówienia trzema kliknięciami w aplikacji i musi mnie wyręczyć asystent głosowy, to tym bardziej nie będzie mi się chciało wygrzebywać gotówki z portfela.
Tym samym coś, co w założeniach ma mi maksymalnie uprościć życie, jest bardziej przekombinowane i ograniczone niż skorzystanie z aplikacji. Gdzie to logika?
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że jedzenia w taki sposób zamawiać prawdopodobnie nie będzie nikt, więc Google i partnerzy mogą dojść do wniosku, że rozwój tego typu głosowych usług nie ma sensu. A sens ma, tylko muszą być zrobione dobrze, a nie na odwal.