Mam już dość bycia karanym za to, że chcę iść z duchem czasu

Mam już dość bycia karanym za to, że chcę iść z duchem czasu

Mam już dość bycia karanym za to, że chcę iść z duchem czasu
Miron Nurski
04.10.2019 09:36, aktualizacja: 04.10.2019 14:22

Chcesz być nowoczesny, żyć wygodnie i iść innym na rękę? Nie masz łatwego życia. Jesteśmy pokoleniem karanym za cyfryzację.

Wtorkowy wieczór, brak planów. Uznaję, że w sumie warto byłoby wybrać się do kina. Nie mam ochoty stać bez sensu w kolejce, więc odpalam aplikację i kupuję bilet z poziomu telefonu.

Przeanalizujmy, co się w tym momencie dzieje.

Po pierwsze - oszczędzam czas pracownika, który dzięki temu nie musi mnie obsługiwać.

Po drugie - oszczędzam papier, tusz oraz samą drukarkę biletów i paragonów, która też się przecież zużywa.

Po trzecie - jestem klientem potencjalnie bardziej skłonnym do wybrania się na kolejne seanse. Często kupuję bilet z wyprzedzeniem pod wpływem impulsu, a później idę do kina tylko dlatego, że już zapłaciłem.

Po czwarte - ponoszę ryzyko utopienia pieniędzy. Kupuję bilet wcześniej bez możliwości zwrotu, a przecież przed dotarciem na seans coś może mi wypaść.

Podziękowanie za to wszystko? Cyk - płać pan "opłatę internetową"

Złotówka to niby niewiele, ale chodzę do kina średnio raz w tygodniu. Gdybym za każdym razem płacił z poziomu aplikacji, rocznie zrobiłoby się z tego jakieś 50 zł. A to już sporo, bo [del]oszczędzając taką kwotę przez 12 lat można sobie kupić etui na iPhone'a[/del] lepiej 50 zł mieć niż nie mieć. To w końcu dwa nowe bilety.

I - co istotne - kina naliczają tę złotówkę od biletu, nie od transakcji. Rodzice, którzy wybierają się na film z trójką dzieci i zdecydują się na kupno biletów przez aplikację, będą musieli dopłacić za tę przyjemność 5 złotych.

Próbuję ten proces jakoś zracjonalizować, ale nie mogę

Jestem osobą, która zawsze stara się rozpatrywać tego typu kwestie obiektywnie, również z punktu widzenia przedsiębiorcy. I ja naprawdę rozumiem, że dla kin nastały ciężkie czasy - w dobie popularności dużych ekranów i streamingów z filmowymi hitami. Rozmawiając z ludźmi, zdarza mi się nawet bronić półgodzinnych reklam czy wysokich cen napojów w kinowych barach.

Powiem więcej - uważam, że żaden widz, który choć raz w życiu spiracił jakiś film, nie ma moralnego prawa krytykowania kin za wysokie ceny w barze czy ilość reklam, bo w dużej mierze sami sobie zgotowaliśmy taki los. Gdy jeden kradnie, drugi musi płacić podwójnie - naturalne prawo rynku. I w takich chwilach winię kradnącego, a nie sprzedającego, który jedynie walczy o to, by utrzymać się na powierzchni.

Czym innym jest jednak cola za 10 zł dla wszystkich, a czym innym dowalanie kary za to, że ktoś idzie kinu na rękę. Bo tak - z wymienionych wcześniej powodów uważam, że kupując bilet z poziomu aplikacji idę kinu na rękę.

Obraz

Czy utrzymanie aplikacji kosztuje? Oczywiście. Czy operator płatności mobilnych pobiera od kina prowizję? Jasne. Czy jako klient z cyfrowym klientem, który omija kolejki, jestem potencjalnie mniej skłonny do zostawienia pieniędzy w barze? Być może. Wiem jednak jedno - wielokrotnie zdarzyło mi się zarezerwować bilety i się na seans nie wybrać, ale nigdy nie opuściłem seansu mając już bilet kupiony. Nie wierzę więc, że już samo to nie rekompensuje kinom wszelkich "niedogodności", które powoduję płacąc z poziomu apki.

Widać światełko w tunelu

Sztandarowym przykładem karania ucyfrowionych konsumentów są dużo wyższe ceny książek elektronicznych niż papierowych, co także jest totalnym absurdem. Akurat za to winę ponoszą przede wszystkim ustawodawcy. W chwili pisania tego tekstu podatek VAT na wydania papierowe wynosi 5 proc., a w przypadku e-booków jest to aż 23 proc.

Na szczęście w 2019 roku rząd wpadł na pomysł wyciągnięcia nas ze średniowiecza. Już 1 listopada stawki podatkowe wydań papierowych i elektronicznych zostaną zrównane w dół.

Oczywiście w dalszym ciągu nie oznacza to wyrównania cen, bo sprawa jest bardziej skomplikowana. Sprzedawca fizycznych książek czuje presję pozbycia się zalegającego towaru, dlatego musi kusić klientów ceną, a w przypadku kopii elektronicznych ten problem nie istnieje. To samo dotyczy zresztą pudełkowych gier, często tańszych od tych cyfrowych. Niemniej miło, że wreszcie cokolwiek w tym temacie ruszyło.

Szkoda tylko, że przekonywanie społeczeństwa do stawiania na cyfrowe rozwiązania zachodzi tak późno i w tak ograniczonym zakresie. Kierowca elektrycznego auta cieszy się ulgami i przywilejami. Ja za unikanie plastiku i papieru jestem na każdym kroku albo karany, albo co najwyżej niedyskryminowany.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)