5G: nieważne, kto był pierwszy. Ważniejsze jest to, by ostatni się pospieszył

5G: nieważne, kto był pierwszy. Ważniejsze jest to, by ostatni się pospieszył

5G: nieważne, kto był pierwszy. Ważniejsze jest to, by ostatni się pospieszył
Miron Nurski
29.11.2019 15:44, aktualizacja: 14.01.2020 15:42

1 października 2018 roku pierwszy operator - amerykański Verizon - uruchomił pierwszą na świecie komercyjną sieć 5G. I się zaczęło.

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz

I nie, nie chodzi o to, że zaczęło się globalne korzystanie z 5G. Zaczął się jedynie festiwal wyliczanek.

Pierwsza sieć 5G w Azji. Pierwsza sieć 5G w Europie. Pierwsze testy 5G w każdym pojedynczym kraju. Pierwsza komercyjna usługa 5G w każdym pojedynczym kraju. Pierwszy modem 5G. Pierwszy telefon z 5G. Pierwszy składany telefon z 5G. Pierwszy telefon z 5G w Europie. Najtańszy telefon z 5G. Najcieńszy telefon z 5G. I tak dalej, i tak dalej...

Wiecie, co mi to wszystko przypomina?

Czuję się, jakbym cofnął się do początku XXI wieku i ujrzał szyld: "pierwsze lotnisko na świecie".

Jasne, bardzo dobrze, że ktoś przetarł szlak i zatroszczył się o to, by lotnictwo rozkwitło. Jego prawo do chwalenia się tym faktem jest święte.

Problem w tym, że ja - potencjalny pasażer - widząc szyld "pierwsze lotnisko na świecie" dostaję sygnał, że nie bardzo mam się gdzie z tego lotniska wybrać. Dla mnie to lotnisko nabierze wartości dopiero wtedy, gdy zostaną otwarte inne lotniska i uruchomione połączenia między nimi. W tym wypadku nie ma znaczenia, kto był pierwszy, dopóki cała reszta się nie pospieszy.

Z 5G sprawa wygląda bardzo podobnie

Co tak naprawdę daje 5G? Główne zalety to:

  • wysoka prędkość pobierania i wysyłania danych;
  • niskie opóźnienia w transmisji danych;
  • obsługa nawet miliona urządzeń na kilometr kwadratowy;
  • niezachwiana stabilność sieci nawet podczas poruszania się z prędkością 500 km/h.

Te wszystkie czynniki sprawią, że możliwe będzie powstanie zupełnie nowych gałęzi gospodarki. Uruchomienie usług, które dziś pozostają jedynie w strefie marzeń. Oraz takich, które poza tę strefę marzeń wykraczają.

Granie w chmurze, błyskawiczna komunikacja autonomicznych samochodów z miejską infrastrukturą, przeprowadzanie operacji medycznych na odległość - to dopiero początek długiej listy potencjalnych zastosowań.

Aby jednak do tego wszystkiego doszło, 5G nie może działać w pierwszym mieście. Musi działać w każdym mieście.

Bo co z tego, że mam już 5G i mogę szybko odebrać plik, jeśli mój znajomy w innym mieście jeszcze 5G nie ma i nie może mi tego pliku z równą prędkością wysłać. Co z tego, że jestem już gotowy, by oglądać transmisje na żywo w 8K i wirtualnej rzeczywistości, jeśli nadawca jeszcze nie jest gotowy, by taką transmisję stworzyć. Co z tego, że mogę komfortowo grać w chmurze, jeśli ten komfort kończy się od razu po opuszczeniu miasta.

Oczywiście w kilku aspektach 5G daje wymierne korzyści tu i teraz (głównie w kwestii szybszej transmisji danych), ale do wykorzystania pełnego potencjału sieci nowej generacji jeszcze daleka droga.

Nie zrozumcie mnie źle

Nie chcę oczywiście krytykować operatorów, producentów sprzętu i twórców infrastruktury sieciowej, że chwalą się każdym kolejnym kamieniem milowym. Nie moglibyśmy dziś korzystać z przeszło 40 000 lotnisk, gdyby ktoś kiedyś nie zbudował pierwszego.

Sęk jednak w tym, że 5G to jedno z tych rozwiązań, w przypadku których hasło "pierwszy" działa bardziej jako antyreklama. To nie park rozrywki, do którego można wejść zupełnie nie interesując się tym, czy istnieją inne parki rozrywki.

Dlatego ja bardziej niż na pierwsze polskie miasto z 5G czekam na ostatnie polskie miasto z 5G.

Advertisement
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)