Koronawirus: aplikacja do domowej kwarantanny już jest. Mam kilka zastrzeżeń
Rośnie liczba z osób, które z uwagi na pandemię koronawirusa poddane są domowej kwarantannie. Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało aplikację, która ułatwi ich monitorowanie. Czy spełni swoją rolę? Mam wątpliwości.
20.03.2020 | aktual.: 07.04.2020 17:16
Kwarantanną obejmuje się nie tylko chorych na COVID-19, ale i praktycznie wszystkie osoby, u których istnieje podejrzenie zakażenia koronawirusem. Włącznie z tymi, które w ostatnim czasie wróciły do Polski z zagranicy.
Według danych Ministerstwa Zdrowia, w chwili pisania tego tekstu kwarantanną objętych jest ponad 28 000 osób, a liczba zgłoszonych do kwarantanny po powrocie do kraju zbliża się do 50 000. Liczby te rosną lawinowo.
Sprawdzaniem, czy kwarantanna nie jest łamana, zajmuje się policja. Oczywistym jest jednak, że w świetle ostatnich wydarzeń służby porządkowe i bez tego mają ręce pełne roboty, dlatego cieszy mnie, że tak szybko pojawiło się rozwiązanie, które może je trochę odciążyć. Choć mam do niego kilka zastrzeżeń, o których za moment.
Kwarantanna domowa, czyli selfie zamiast wizyty policji
Jak działa Kwarantanna domowa? Przede wszystkim z apki mogą skorzystać wyłącznie osoby faktycznie skierowane na kwarantannę, czyli takie, które wypełniły stosowny formularz lokalizacyjny.
Po przybyciu do miejsca zamieszkania można pobrać apkę i zalogować się korzystając z numeru telefonu. Przy pierwszym uruchomieniu konieczne będzie wykonanie selfie referencyjnego.
Co jakiś czas użytkownik będzie proszony SMS-em o zrobienie nowego zdjęcia. Jeśli na prośbę nie zareaguje, po 20 minutach dostanie przypomnienie. Po upływie wyznaczonego czasu informacja o możliwości złamania kwarantanny trafi do policji.
Prośby o wysłanie selfie mają być wysyłane "z zaskoczenia", nawet kilka razy dziennie.
Oczywiście korzystanie z tej aplikacji nie jest wymagane. Ma to być jedynie opcjonalne udogodnienie dla osób poddanych kwarantannie.
Czy Kwarantanna domowa spełni swoją rolę? Mam kilka zastrzeżeń
Za każdym razem, gdy automat zastępuje człowieka, pojawiają się wątpliwości dotyczące skuteczności takiego rozwiązania. Tak też jest w tym przypadku.
Minister cyfryzacji Marek Zagórski przekonuje, że apka Kwarantanna domowa powstała "we współpracy z ekspertami w tej dziedzinie". Wykorzystuje ona dane lokalizacyjne oraz - jak mniemam - nie pozwala na załadowanie nieaktualnych zdjęć z galerii, co w teorii utrudnia wszelkie nadużycia.
Martwi mnie jednak, że czas na wysłanie zdjęcia to każdorazowo aż 20 minut. Rozumiem, że takie rozwiązanie wprowadzono z myślą o sytuacji, gdy ktoś w chwili otrzymania SMS-a chociażby bierze prysznic. Niemniej 20 minut to wystarczająco długo, by wrócić do domu z pobliskiego sklepu. A po tym czasie i tak wysyłane jest jedynie przypomnienie.
Dodatkowo obawiam się, że bazowanie na danych geolokalizacyjnych może sprawić, że apkę zadowoli selfie zrobione w mieszkaniu sąsiada.
W praktyce aplikacja zdaje się więc dawać osobom objętym kwarantanną o wiele większą swobodę niż niezapowiedziane wizyty policji.
Dotychczas ktoś, kto decydował się na wyjście z domu, ryzykował, że podczas jego nieobecności pojawi się policja, co może się zakończyć karą w wysokości 5000 zł. Teraz ktoś taki ryzykuje, że podczas nieobecności dostanie SMS-a z informacją, że jeśli za 20 minut nie pojawi się w domu, to dostanie przypomnienie, że do jego miejsca zamieszkania może wkrótce zostać wysłana policja.
Chciałbym wierzyć, że Polacy są na tyle odpowiedzialni społecznie, że monitorowanie kwarantanny będzie jedynie formalnością, ale rzeczywistość jest bardziej brutalna. Media nieustannie donoszą o kolejnych przypadkach łamania kwarantanny.
Choć samo przygotowanie takiej aplikacji uważam za bardzo dobry ruch, bo monitorowanie osób objętych kwarantanną lada moment może przekroczyć moce przerobowe policji, w mojej ocenie apka wymaga dopracowania. Mam nadzieję, że Ministerstwo cyfryzacji zadba o minimalizację ryzyka nadużyć.
Przede wszystkim sugerowałbym skrócenie czasu na wysłanie zdjęcia. Jasne, to potencjalnie większa niedogodność dla osób, które sumiennie przechodzą kwarantannę, ale pamiętajmy, że niewysłanie selfie na czas nie jest równoznaczne z mandatem, a jedynie ewentualną wizytą policji, do której i tak mogłoby dojść, gdyby apka nie istniała wcale.