Apple sprawdził, jak bardzo ograniczyliśmy przemieszczanie się podczas pandemii koronawirusa
Na tle innych krajów nie wypadamy najgorzej.
15.04.2020 | aktual.: 15.04.2020 16:29
Najpierw kilka słów o metodyce. Apple tworząc raport przeanalizował liczbę uruchomień nawigacji pieszej i samochodowej w swoich Mapach w kolejnych dniach. Za punkt odniesienia służą dane zebrane 13 stycznia, czyli zwyczajnego dnia w czasach sprzed pandemii koronawirusa, gdy żadne obostrzenia jeszcze nie istniały.
Dane uwzględniają 63 kraje i regiony. Statystyki dla poszczególnych państw i pojedynczych miast można przejrzeć na tej stronie.
Trzeba wziąć poprawkę na to, że mówimy wyłącznie o użytkownikach iPhone'ów korzystających z Map Apple. Ciężko uznać ich za reprezentatywną grupę w odniesieniu do całego narodu, choćby z uwagi na wysokie ceny smartfonów tej marki i ich relatywnie niską popularność nad Wisłą. Niemniej warto na te dane rzucić okiem, bo mimo wszystko można dojść do ciekawych wniosków.
Apple sprawdził, jak bardzo ograniczyliśmy przemieszczanie się w Polsce
Wykres dla naszego kraju wygląda tak:
Czyli 13 kwietnia w porównaniu z 13 stycznia:
- odsetek osób korzystających z nawigacji samochodowej był niższy o 73 proc.;
- odsetek osób korzystających z nawigacji pieszej był niższy o 85 proc.
Oba te dni to poniedziałki, przy czym 13 kwietnia był Poniedziałkiem Wielkanocnym.
Gwałtowny spadek ruchu odnotowano w połowie marca, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że właśnie wtedy wprowadzono w Polsce pierwsze obostrzenia.
Nie jestem przekonany, czy dane Apple'a są pocieszające
Z jednej strony z wykresów wynika, że w ograniczaniu przemieszczania się jesteśmy bardziej zdyscyplinowani niż Amerykanie, Brytyjczycy czy Niemcy. To zdaje się być dobrą wiadomością, biorąc pod uwagę to, w jak kiepskiej sytuacji epidemiologicznej znajdują się te narody.
Z drugiej jednak strony nie wiem, czy 15 proc. spacerowiczów w Wielkanocny Poniedziałek to wynik godny pochwały. Pamiętajmy, że zgodnie z aktualnymi obostrzeniami wyjść z domu można tylko w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb, a dane obejmują wyłącznie aktywnych użytkowników Apple Maps.
Możemy więc bezpiecznie założyć, że statystyki nie uwzględniają znacznej części osób wychodzących po codzienne zakupy lub wyprowadzających psy na spacer, bo ciężko mi sobie wyobrazić, by tego typu sytuacje wymagały uruchomienia nawigacji. A w przypadku 13 kwietnia mówimy o Poniedziałku Wielkanocnym, gdy sklepy i tak były pozamykane, więc te 15 proc. może obejmować głównie osoby, które wyszły z domu niekoniecznie w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb.
Jeśli chodzi o zmotoryzowanych, odsetek użytkowników korzystających z nawigacji jest jeszcze wyższy, ale może to być częściowo spowodowane celami zawodowymi, bo podczas pandemii wzrósł chociażby popyt na usługi kurierskie. Niemniej - raz jeszcze - dane z 13 kwietnia dotyczą dnia wolnego od pracy. A jednak podróżujących samochodem w Wielkanoc było o 73 proc. mniej niż w zwyczajny styczniowy dzień. Czy to dobry wynik, biorąc pod uwagę apele rządzących i epidemiologów o to, by w Święta nie opuszczać domu? No nie wiem.
W trzymaniu dyscypliny na tle innych krajów wypadamy więc nie najgorzej, ale niekoniecznie dobrze.