Odpaliłem Forzę Horizon 4 na smartfonie za 500 zł. xCloud daje radę
Oto kolejny dowód na to, że chmura to sposób na tanie granie.
17.08.2020 | aktual.: 17.08.2020 14:23
xCloud wystartował w Polsce, choć na razie w ramach testów beta, dających dostęp do niespełna 40 z ponad 100 zapowiedzianych tytułów. Sporą część długiego weekendu poświęciłem na ogrywanie "A Plague Tale: Innocence" oraz "Forzy Horizon".
Usługę testuję głównie na Samsungu Galaxy Note 20 Ultra, ale postanowiłem sprawdzić, jak z odpaleniem gier z chmury poradzi sobie tańszy smartfon. Dokładniej - 12-krotnie tańszy smartfon.
xCloud na telefonie za 500 zł
Akurat mam pod ręką realme C11. To telefon wyceniony na 499 zł, który właśnie debiutuje na polskim rynku.
Dla szerszego kontekstu dodam, że mowa o smartfonie, którego piętą achillesową jest wydajność. realme C11 ma problemy z utrzymaniem płynności na pulpicie, o przewijaniu bardziej rozbudowanych stron internetowych nie wspominając. Granie na nim w bardziej wymagające, klasyczne gry z Google Play to abstrakcja.
A jednak ten tani telefon jest wystarczająco mocny, by odpalić z xClouda gry na Xboksa
Jest do dość osobliwe doświadczenie. Sama aplikacja Xbox Game Pass ładuje się ok. 15 sekund, a na kolejnych 5 zamiera i nie reaguje na dotyk. Po wybraniu z listy upatrzonego tytułu zaczyna się jednak magia.
Dostępne w bibliotece tytuły działają bez zająknięcia, utrzymując maksymalną dostępną dla danej produkcji liczbę klatek na sekundę (a więc - płynność totalną). Forza Horizon 4 - gra o imponującej oprawie graficznej, która wymaga konsoli lub sensownego peceta - śmiga jak złoto na telefonie z 2 GB RAM-u, dla którego przeglądarka internetowa potrafi być zabójcza. Coś pięknego.
Niewielkie opóźnienia - które i tak nie są w stanie zabić przyjemności płynącej z rozgrywki - leżą głównie po stronie kontrolera, który komunikuje się z telefonem po Bluetoothie. Problem ten wyeliminowałoby USB OTG (po podłączeniu pada do Note'a 20 Ultra kablem latencja wyraźnie spada), ale nie dysponuję odpowiednią przejściówką.
Jest jednak haczyk. xCloud wymaga do działania Wi-Fi 5 GHz lub dobrej łączności LTE
Wspomniany realme C11 obsługuje jedynie Wi-Fi w standardzie 2,4 GHz, który jest bardziej podatny na zakłócenia sygnału. Wbrew zaleceniom Microsoftu, spróbowałem odpalić na nim gry z chmury, ale bezskutecznie. Mocne lagi występują zarówno na budżetowcu realme, jak i Galaxy Nocie 20 Ultra. Dopiero Wi-Fi 5 GHz jest w stanie zapewnić wysoką jakość rozgrywki.
W przypadku realme C11 komfortowo mogłem grać jedynie po LTE. Problem jest taki, że gry fizycznie uruchamianie są na serwerach Microsoftu, a telefon odpowiada za wyświetlanie obrazu i wysyłanie sygnałów z kontrolera, co wymaga transmisji dużej ilości danych. Godzina grania pochłania ok. 2,5 GB danych, więc w taki sposób można szybko wyzerować paczkę internetu na cały miesiąc.
Niemniej ten eksperyment pokazał mi, jak niewymagająca dla telefonu jest chmura. Realnie wystarczy najprostszy smartfon z dwuzakresowym Wi-Fi oraz 55 zł miesięcznie, by cieszyć się ponad setką dużych gier AAA oraz grafiką rodem z konsol.
Zalet grania w chmurze jest więcej
Część dostępnych w ramach abonamentu Xbox Game Pass tytułów potrafi rozgrzać konsolę do czerwoności. Tymczasem nawet po kilku godzinach ogrywania ich na telefonie ten pozostaje chłodny.
Chmura to także niższa energożerność. Mobilne gry potrafią wyssać baterię w oka mgnieniu, ale odpalenie tytułu z chmury to dla telefonu wysiłek niewiele większy niż wyświetlenie z YouTube'a filmu 720p. Możliwość grania przez 3 godziny w "A Plague Tale: Innocence" i zostanie z zapasem energii na resztę dnia to atut nie do przecenienia.
Nie bez znaczenia jest także brak konieczności (a nawet możliwości) instalowania gier. Widoczny przy każdej produkcji przycisk "graj" zamiast "instaluj" to bardzo odświeżające doświadczenie. Nie mówiąc już o tym, że taka "Forza Horizon 4" na wspomnianym realme C11 nawet by się nie zmieściła.
Jeśli chcecie wypróbować xClouda sami, musicie pobrać aplikację Xbox Game Pass (beta). Pełny start usługi zaplanowano na 15 września.
Wśród konkurencji na razie jest dwóch poważnych graczy. Pierwszy to Google i jego Stadia, choć ta nie dotarła jeszcze do Polski, a i za granicą nie zdobyła wielkiej popularności. Druga usługa to GeForce Now - ta już nie zawodzi, co zresztą opisywałem na łamach Komórkomanii.
Zobacz także: