Puszka coli pomaga ulepszać aparaty smartfonów. Byłem w laboratorium, w którym nad nimi pracują

Puszka coli pomaga ulepszać aparaty smartfonów. Byłem w laboratorium, w którym nad nimi pracują

Puszka coli pomaga ulepszać aparaty smartfonów. Byłem w laboratorium, w którym nad nimi pracują
Miron Nurski
15.10.2021 14:19, aktualizacja: 06.03.2024 22:15

Razem z 5 innymi dziennikarzami z Europy miałem okazję udać się do siedziby firmy Zeiss w niemieckim Oberkochen, gdzie testowane są aparaty wybranych smartfonów.

Zeiss od 1846 roku zajmuje się produkcją układów optycznych do mikroskopów, teleskopów czy fotograficznych obiektywów. Od 2005 roku firma wspomaga swoich partnerów w opracowywaniu aparatów w telefonach.

Przygodę z rynkiem mobilnym niemiecki gigant zaczął od głośnej współpracy z Nokią. Później po optykę Zeissa zaczęło sięgać także Sony, a od 2020 roku vivo. Pracownicy przedsiębiorstwa twierdzą, że współpraca z tą ostatnią marką przebiega najintensywniej.

Jaki jest wkład firmy Zeiss w aparaty w smartfonach vivo?

Przedstawiciele Zeissa nie potrafili odpowiedzieć na to pytanie jednym zdaniem, bo cała sprawa jest dość skomplikowana.

Aparaty opracowywane są na zasadzie współinżynierii; vivo i Zeiss prowadzą wspólne prace badawczo-rozwojowe, w ramach których pracownicy obu firm swobodnie wymieniają się pomysłami i uwagami. Na koniec dnia ciężko ponoć określić, które rozwiązania pochodzą od vivo, a które od Zeissa.

Kluczowym etapem jest jednak certyfikacja, za którą w całości odpowiada Zeiss. Zanim firma zgodzi się na umieszczenie swojego logo na obudowie telefonu, ma być on poddawany serii testów w celu upewnienia się, że aparat spełnia określone standardy jakościowe. Jeśli coś jest nie tak, producent otrzymuje informację zwrotną i nanosi poprawki.

Byłem w laboratorium, w którym Zeiss testuje aparaty smartfonów vivo

Niestety Zeiss nie pozwala dziennikarzom na robienie zdjęć we wspomnianym laboratorium, co - jak mniemam - jest zabezpieczeniem przed szpiegostwem przemysłowym. Jestem więc skazany na materiały dostarczone przez niego.

W pomieszczeniu znajdującym się na parterze siedziby w Oberkochen wykonywanych jest 17 testów, które pozwalają ocenić ponad 20 parametrów wpływających na finalną jakość zdjęć.

Jedna ze ścian nafaszerowana jest wysuwanymi planszami, których fotografowanie pozwala ocenić szczegółowość zdjęć, wierność odwzorowania kolorów, poziom zniekształceń soczewkowych czy kontrast.

Obraz
© Zeiss

Co ciekawe, na etapie testowania aparatu wykorzystuje się nie tylko specjalistyczne plansze, ale i obiekty codziennego użytku. W tym - na co badacze zwracali uwagę - puszkę coli.

Obraz
© Zeiss

Okazuje się, że ludzki umysł ma szczególną tendencję do zapamiętywania czerwieni, a właśnie takiego koloru jest opakowanie najpopularniejszego napoju na świecie. Jako że nasze mózgi w ciągu kilku dekad mimowolnie zakodowały jego odcień, fotografie ikonicznej puszki pozwalają ekspertom ocenić wierność, z jaką aparat odzwierciedla barwy.

W laboratorium znalazła się także specjalna instalacja świetlna, która służy do testowania trybu portretowego. Smartfony vivo mają specjalne funkcje, które imitują rozmycie generowane przez kultowe obiektywy Zeissa. Dzięki licznym diodom LED można ocenić stopień odwzorowania rozmycia.

Obraz
© Zeiss

Aparaty kontrolowane są również pod kątem sprzętowym. Eksperci Zeissa rozkładają je na pojedyncze komponenty - których w jednym smartfonie jest ponad 30 - i sprawdzają pod mikroskopem.

Obraz

Dość widowiskowo prezentuje się test z użyciem tablicy wypełnionej diodami LED, które zapalają się jedna po drugiej, odmierzając upływający czas. Smartfon umieszczany jest za rozsuwaną planszą, która została idealnie zsynchronizowana oprogramowaniem aparatu telefonu.

Obraz
© Zeiss

Dzięki tej maszynie można sprawdzić, po jakim czasie smartfon generuje pierwsze zdjęcie, jak dużo jest w stanie zrobić fotografii w ciągu jednej sekundy czy ile trwa zmiana punktu ostrości.

Powłoki antyrefleksyjne mają większe znaczenie niż może się wydawać

Podczas wizyty w siedzibie Zeissa miałem okazję wysłuchać wykładu o powłokach antyrefleksyjnych, którymi pokrywa się obiektywy wybranych smartfonów. Nie brzmi to może ekscytująco, ale pozwoliło mi nieco szerzej spojrzeć na tę technologię.

Powłoka Zeiss T* - obecna m.in. w vivo X60 Pro+ - niweluje refleksy, które powstają podczas fotografowania silnych źródeł światła, np. słońca. To najbardziej oczywista, ale nie jedyna zaleta powłoki.

Obraz

Obiektyw aparatu w telefonie składa się z kilku soczewek. Odbite światło - oprócz tego, że może popsuć zdjęcie - ginie bezpowrotnie i nie trafia do matrycy. Warstwy antyrefleksyjne sprawiają tym samym, że do sensora trafia więcej szczegółów, co przekłada się na poprawę jakości zdjęć.

Zeiss przekonuje więc, że - wbrew temu, co sądzą niektórzy - jego udział w pracach nad aparatami smartfonów nie kończy się na licencjonowaniu swojego logo.

Zobacz również:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)