5 lat temu zaprojektowałem wymarzony telefon. Rzeczywistość wciąż nie sprostała moim oczekiwaniom
Albo inaczej - smartfonowa rzeczywistość sprostała moim oczekiwaniom już dawno temu, ale pod pewnymi względami cofnęliśmy się w rozwoju.
28.12.2021 | aktual.: 31.12.2021 09:16
W 2016 roku zorganizowałem na łamach Komórkomanii małą zabawę. Wyselekcjonowałem najlepsze - moim zdaniem - ówczesne technologie ze smartfonów, starając się zwizualizować telefon, który łączyłby je wszystkie.
Idea była taka, by na papierze powstał smartfon jak najbardziej wypasiony (oczywiście jak na tamte czasy), ale - z technologicznego punktu widzenia - jak najbardziej możliwy do wyprodukowania.
Smartfon moich ówczesnych marzeń wyglądał tak:
Oprócz wyświetlacza z Samsung Galaxy S6 edge+, panelu 3D Touch z iPhone'a 6s czy aparatu z LG V10, marzyła mi się jeszcze obecność dodatkowego ekranu E Ink z YotaPhone'a 2. Pamiętacie ten telefon? Nie? A szkoda, bo to w mojej ocenie jedna z największych rewolucji w historii smartfonów.
Wciąż nie mogę przeboleć, że ekrany E Ink nie przyjęły się w smartfonach
YotaPhone 2 to rosyjski smartfon, który trafił na rynek w 2014 roku i miał na swoich pleckach dodatkowy ekran E Ink.
Technologia rodem z czytników e-booków cechuje się bardzo niskim zużyciem baterii; niewielka porcja energii pobierana jest wyłącznie w chwili odświeżania obrazu. Twórcy YotaPhone'a 2 wykorzystali ten atut na wiele pomysłowych sposobów.
Książki czy internetowe artykuły można było czytać z dala od ładowarki przez wiele godzin, a faktura przypominająca papier sprawiała, że dodatkowy wyświetlacz cechował się doskonałą widocznością w ostrym słońcu.
Ekran E Ink mógł przez cały czas wyświetlać wybraną tapetę lub nawet widgety z kalendarzem, zegarem czy pogodą. Realnie wystarczyło więc jedno kliknięcie, by zmienić wygląd telefonu, a to wszystko przy ekstremalnie niskim zużyciu energii.
Kolor obudowy pokrywał się z barwą wyświetlacza, co w połączeniu z wyświetloną tapetą dawało to ciekawy efekt wizualny.
Dodatkowy wyświetlacz na pleckach ułatwiał robienie selfie z użyciem aparatu głównego, który był dużo lepszej jakości niż ten ulokowany z przodu.
Producent przygotował nawet kilka prostych gier logicznych, idealnych do odpalenia na dodatkowym wyświetlaczu: 2048, sudoku, warcaby czy szachy.
YotaPhone 2 miał raptem 9 mm grubości, więc - mimo dwóch ekranów - w 2014 roku nie odbiegał gabarytowo od zwykłych smartfonów. Również cena (ok. 2900 zł) była wówczas typowa dla segmentu premium.
A jednak z jakiegoś powodu pomysł nie chwycił. Premiera YotaPhone'a 3 była wielokrotnie przekładana i ostatecznie przeszła bez większego echa, a w 2019 roku producent ogłosił bankructwo.
Niestety razem z Yotą umarła cała idea ekranów E Ink w smartfonach, bo od tamtej pory podobne rozwiązanie trafiło raptem do garstki niszowych modelu z Chin. Część producentów raz po raz umieszcza z tyłu co najwyżej drugi panel OLED.
E Ink to w mojej ocenie najlepsza technologia ze smartfonów, która się nie przyjęła. Nie mogę przeboleć tego, że mogłem z niej korzystać w 2014 roku, a 7 lat później - zamiast rozwinąć skrzydła - jest na wymarciu.
[h4]Wybierz najlepszą technologię roku i wygraj 5 tys. złotych!Wejdź na [url=https://imperatory.wp.pl/strona-glowna]imperatory.wp.pl[/url] i zagłosuj.[/h4]