Wybuchowe telefony, czyli co stanie się z komórką, gdy masz pecha [TOP 10]
Podczas zwykłego użytkowania telefonu komórkowego większość użytkowników wysyła z niego setki SMS-ów i sporo dzwoni. Zużyta komórka trafia później na sprzedaż lub po prostu do szuflady i tak kończy się jej żywot. Niestety, nie wszystkie mają tyle szczęścia. Pechowe lub niewłaściwie użytkowane urządzenia mogą skończyć znacznie bardziej wybuchowo...
22.10.2011 | aktual.: 22.10.2011 17:00
Samsung Rogue
Na zdjęciu powyżej widzicie to, co pozostało ze zniszczonego Samsunga Rogue kupionego w amerykańskiej sieci Verizon. Sprzęt należał do Coreya Hursta i nic nie wskazywało, że może stać się niebezpiecznym narzędziem.
Urządzenie wybuchło po tym, jak wyśliznęło się użytkownikowi i spadło na podłogę samochodu. Po samoistnej eksplozji urządzenia w twarz Hursta trysnęły podobno chemikalia. Prawdopodobnie przyczyną eksplozji Samsunga była wadliwa bateria.
Na szczęście historia nie skończyła się trwałym uszczerbkiem na zdrowiu.
Apple iPhone 4 - pieczone jabłko
W pierwszym opisywanym wypadku telefon uszkodził się samoczynnie. Tutaj wiadomo, co było przyczyną uszkodzenia i niewielkiego pożaru komórki zakupionej w sieci AT&T.
Widoczny na zdjęciu powyżej iPhone 4 to prawdopodobnie pierwszy egzemplarz iPhone'a 4, który został uszkodzony w tak niezwykły sposób. Do pożaru doszło podczas ładowania urządzenia. Telefon najzwyczajniej się przegrzał. W wyniku pożaru stopiła się wtyczka USB, a jego użytkownik został poparzony. Mógł zawinić użytkownik.
Apple iPhone 4 - pieczone jabłko #2
Czas na kolejnego pechowego iPhone'a 4. Tym razem komórka została uszkodzona nie podczas ładowania, ale całkiem samoistnie.
Jak informował właściciel urządzenia, sprzęt nagle przegrzał się, zaczął dymić, a później eksplodował. Dym wydobywający się z uszkodzonego smartfona włączył nawet czujniki przeciwpożarowe. Pechowy użytkownik iPhone'a zrealizował nawet krótkie wideo dokumentujące zniszczenia.
IPHONE 4 BLOWS UP / KAOSHOTBEATZ
Motorola Milestone 2
Nie tylko telefony Apple'a i Samsunga wybuchają. Teraz czas na tajemniczy przypadek Motoroli Milestone 2. O ile wcześniej prezentowane egzemplarze faktycznie były bardzo zniszczone i przyczyny uszkodzeń nie pozostawiały wątpliwości, tak teraz jest trochę inaczej.
W grudniu zeszłego roku w Sieci opublikowano historię pechowego użytkownika Motoroli, która miała uszkodzić się podczas prowadzenia rozmowy głosowej. Zepsuty wyświetlacz pokaleczył ucho Arona Embry, tak że konieczne było założenie czterech szwów.
W firmie powołano specjalną komisję, która miała zbadać przyczyny wypadku. Anonimowy informator donosił, że cała zabawa mogła być oszustwem, a użytkownik po prostu zbił wyświetlacz i chciał dostać darmową komórkę.
Zawsze może być gorzej
Telefony komórkowe są tylko urządzeniami i nawet gdy się zepsują, straty - poza pieniężnymi - nie są zbyt wielkie. Większego pecha miał 18-letni mieszkaniec New Delhi w Indiach.
Chłopak kupił tanią komórkę z Gaffar Market i zostawił ją na noc do ładowania. Rankiem okazało się, że sprzęt nie chce współpracować. Po wyjęciu baterii nastąpiła eksplozja.
W wyniku wybuchu młody mężczyzna trafił do szpitala z obrażeniami oczu. Powodem pechowego wydarzenia było przegrzanie się baterii.
Wadliwa bateria Nokii
Bateria Nokia BL-5C montowana była w wielu popularnych modelach fińskiego koncernu. Akumulator trafiał m.in. do telefonów takich jak Nokia 1600, 6630, N72 czy 5130 XpressMusic.
W 2007 roku firma poinformowała, że na rynek trafiła sporo wadliwych akumulatorów. Wcześniej zanotowano około 100 niebezpiecznych wypadków związanych z modelem.
Jednym z nich był przypadek pana Normana Sievewrighta z Auckland w Nowej Zelandii. Jak to zwykle bywa - bateria uszkodziła się podczas ładowania, a siła eksplozji rozsadziła telefon.
Nieco mniej tragiczną w skutkach historią z baterią BL-5C pochwalił się w Polsce jeden z dziennikarzy "Dziennika Polskiego". Wadliwa bateria spowodowała jedynie niewielkie uszkodzenie dywanu i parkietu. Mieliście jakieś przygody z tymi akumulatorami Nokii?
Nokia 1209 - powrót baterii BL-5C?
Nie wszystkie wypadki z telefonami Nokii skończyły się jedynie strachem i niewielkimi zniszczeniami otoczenia telefonów. Pechowy użytkownik Nokii 1209, 23-letni Hindus Gopal Gujjar zmarł właśnie przez eksplozję telefonu komórkowego. Na ciele zmarłego znaleziono poparzenia w okolicy lewego ucha, szyi oraz ramion, a także kawałki zniszczonej Nokii.
W przeciwieństwie do większości wypadków prawdziwych eksplozji telefonów komórkowych tym razem awaria nie miała nic wspólnego z ładowaniem baterii. Niestety, prawdy o wypadku nie dowiemy się nigdy, ponieważ nie znaleziono świadków. Warto dodać, że model 1209 wyposażany był w baterię BL-5C, jednak do wypadku doszło w 2010 roku, czyli w 3 lata po akcji serwisowej.
Wieczorne SMS-owanie
Według badań nastolatki bardzo lubią wysyłać SMS-y. Nie inaczej było z mieszkającą w Illinois Carlie Duitsman.
W zeszłym roku media informowały, że telefon dziewczyny najzwyczajniej stopił się i poparzył śpiącą dziewczynę. Wszystko zaczęło się niewinnie - od wieczornego SMS-owania.
Ojciec dziewczyny, Greg Duitsman, uważał, że winę za wypadek ponosi bateria zainstalowana wewnątrz urządzenia. Przedstawiciele sieci AT&T w której kupiony był telefon, zdecydowali się na przekazanie dziewczynie darmowego zamiennika. Dobre i to.
Eksplozja w samochodzie
To, co widzicie powyżej, to wcale nie efekt próby kradzieży radia samochodowego lub zawartości schowka. Całkowicie zdemolowane wnętrze auta to efekt pozostawienia telefonu komórkowego bez opieki. Do zdarzenia doszło w 2009 roku w Arabii Saudyjskiej.
Wiadomo, że w aucie zaparkowanym w pełnym słońcu pozostawiono kilka komórek z czego jedna była włączona. Przyczyną eksplozji było oczywiście przegrzanie się urządzeń. Ucierpiała praktycznie cała kabina auta.
Czy komórki zawsze wybuchają?
W listopadzie 2007 roku media obiegła informacja o śmierci 33-letniego robotnika z Korei Południowej, który miał zginąć przez eksplozję komórki. Pracownik został znaleziony z uszkodzeniami serca i płuc oraz stopionym telefonem w kieszeni na klatce piersiowej.
Początkowo śledczy ustalili, że winę za wypadek mógł ponosić telefon firmy LG wyposażony w wadliwą baterię.
Dopiero po kilku tygodniach dochodzenia prawda wyszła na jaw. Współpracownicy mężczyzny wymyślili historię z telefonem i podrzucili uszkodzone urządzenie, by ukryć wypadek przy pracy. Mężczyzna został tak naprawdę przygnieciony przez cofającą koparkę, której operator po prostu go nie zauważył. Kolegów jednak ruszyło sumienie.