Adobe zabija Flasha dla urządzeń mobilnych! Jobs dopiął swego, a to dopiero początek...

W końcu Apple dopiął swego! Adobe poinformowało dzisiaj, że nie zamierza dłużej rozwijać technologii Flash na smartfony i tablety. Czyżby Jobs miał rację i Flash rzeczywiście nie jest nikomu potrzebny?

Flash nie żyje? (fot. gizmodo.com)
Flash nie żyje? (fot. gizmodo.com)
Mateusz Żołyniak

09.11.2011 | aktual.: 09.11.2011 17:40

Przedstawiciele firmy oficjalnie ogłosili rezygnację z rozwoju wtyczki Flash dla urządzeń mobilnych opartych na Androidzie, BlackBerry i webOS oraz przerzucenie się na konkurencyjny standard. Okazuje się więc, że Flash nie jest tak dobry, jak twierdziło Adobe, a Apple (a także Microsoft) postąpił dobrze, rezygnując z tej technologii. Decyzja giganta z Cupertino była szeroko komentowana i przez długi czas przysparzała firmie wrogów, którzy twierdzili, że iPhone bez Flasha jest upośledzony.

Większość naszych czytelników zapewne pamięta dyskusje po premierze nowych wersji iOS-a czy wpisach dotyczących wad smartfonów z logo nadgryzionego jabłka. W większości z nich brak Flasha oceniano jako największą wadę urządzeń Apple'a. Jednocześnie wsparcie dla tej technologii było przedstawiane jako zaleta smartfonów z Androidem i miało sprawić, że strony na urządzeniach przenośnych z systemem Google'a będą obsługiwane tak samo jak na komputerach. Założenia nigdy nie zostały jednak do końca zrealizowane.

Adobe najpierw nie mogło poradzić sobie z optymalizacją Flasha i jego wymaganiami, co powodowało ciągłe przesunięcia premiery wtyczki. Gdy Flash Player w końcu się pojawił, okazało się, że jest niedopracowany i po prostu za ciężki dla urządzeń mobilnych. Prace nad wtyczką trwały i mimo wad była ona dostępna dla Androida, BlackBerry PlayBooka czy urządzeń z webOS. Apple bronił się przed Flashem, określając tę technologię jako niepotrzebną i archaiczną. Według Jobsa Flash nadawał się wyłącznie do wyświetlania denerwujących reklam. Dla użytkowników Androida stał się on jednak zaletą, dzięki której mieli oni dostęp do większych zasobów Sieci niż koledzy korzystający z iPhone'ów. Dotyczyło to zwłaszcza tabletów z Honeycombem, które pod tym względem przewyższały iPada.

Oczywiście, jeszcze nie tak dawno temu kluczowe serwisy wideo czy różne usługi w chmurze bazowały na Flashu, ale szybko zaczęło się to zmieniać. Nawet Google zaczął przykładać większą wagę do HTML5. Był to cios w plecy Adobe, ponieważ to właśnie gigant z Mountain View i Android mieli pomóc w promocji i rozwoju Flasha na smartfony i tablety, upodabniając je do małych komputerów. Szybko jednak się okazało, że YouTube czy Google Cloud Apps zostały przepisane na HTML5, a śnieżka puszczona z góry przez Jobsa powoli przeistaczała się w lawinę.

Nieco później kolejny partner Adobe, Microsoft, całkowicie zrezygnował z Flasha w systemie Windows Phone 7 i postawił na HTML5 (po krótkiej przygodzie z Silverlight). Gigant z Redmond postawił HTML5 nawet nad własnym Silverlightem, który obecnie ma służyć do tworzenia aplikacji na system Windows. To jednak nie koniec: na różnych konferencjach MS wspominano, że Windows 8 pod układy ARM również nie będzie wspierał Flash Playera. Tu Qualcomm co prawda pokazywał, że jego obsługa będzie możliwa, ale twórcy okienek nie interesowali się już tym standardem.

Na placu bitwy o Flasha z liczących się platform pozostał tylko Android. Niestety, fragmentacja systemu nie pozwoliła Adobe na poprawną optymalizację wtyczki pod wszystkie dostępne na rynku smartfony. Różne wersja Androida, milion różnych konfiguracji sprzętowych czy dziesiątki alternatywnych przeglądarek zrobiły swoje. Zresztą Flash Player działał bardzo dobrze jedynie na tabletach z Honeycombem i Tegrą 2, a jego wcześniejsze wersje do w miarę poprawnego działania wymagały procesora co najmniej 1 GHz i 512 MB pamięci RAM, które były zarezerwowane dla high-endowych urządzeń (dostępność jedynie od Androida 2.x nie pomogła w popularyzacji wtyczki). Co więc pozostało Adobe? Firma ma zamiar wycofać się z tworzenia nowych wersji wtyczki dla urządzeń mobilnych, ale nie chce niszczyć całego dorobku.

Po pierwsze, nie pojawi się już żadna nowa wersja Flash Playera for Mobile, a jedynie łatki do wersji dostępnych w tabletach. Dotyczy to urządzeń z Androidem powyżej 3.x oraz BlackBerry PlayBooka. Sama wtyczka w obecnej wersji wciąż będzie dostępna na urządzenia mobilne, ale producent zamierza powoli przekonywać deweloperów do przesiadki na Adobe AIR, o większych możliwościach. Będzie można je wykorzystać do prostego tworzenia natywnych aplikacji na niemal każdą platformę mobilną.

Po drugie, Adobe może przerzucić się na HTML5, który obecnie staje się standardem i jest używany na szeroką skalę przez największych graczy na rynku, z Google'em, Apple'em i Microsoftem na czele. Co więcej, standard jest wspierany przez wszystkie mobilne OS-y. Nie tylko Androida czy iOS, ale też badę, Windows Phone czy nadchodzące BBX. Wnioski te mogą potwierdzić ostatnie doniesienia o zwolnieniu przez Adobe grupy 750 deweloperów z oddziałów w Stanach i Europie, którzy rzekomo pracowali nad flashową wtyczką.

Czy powinniśmy rozpaczać z powodu porzucenia Flasha? Jeśli obiektywnie spojrzeć na jego rozwój - chyba nie. Umożliwiał on korzystanie z wielu napisanych tylko we Flashu stron WWW z poziomu telefonów komórkowych, ale naprawdę było w tym więcej marketingu niż realnych korzyści. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę problemy z wtyczką na niektórych urządzeniach i brak jej wsparcia przez alternatywne przeglądarki WWW. Oczywiście androidowcy mogą spać spokojnie, ponieważ ciągle będą mieli niewielką przewagę nad użytkownikami systemów iOS czy Windows Phone. Przewagę jeszcze przez jakiś czas... Decyzja Adobe pokazała jednak, że to Apple miał rację, a Flash nie jest rozwiązaniem niezbędnym w telefonach.

Brak Flasha w sprzęcie mobilnym może również zwiastować powolne wycofywanie technologii z komputerów. Tu również decydującą rolę mogą odgrywać produkty Apple'a, jak iPad, który jest masowo wykorzystywany do przeglądania stron WWW. Deweloperzy powoli zaczną dochodzić do wniosku, że nie ma sensu korzystać z kilku standardów, skoro jest HTML5. Widać to zresztą już teraz. Liczba stron optymalizowanych pod produkty Apple'a robi wrażenie i dowodzi, że liczą się one bardziej niż Androidy jako urządzenia do przeglądania zasobów Sieci.

Prawdopodobnie więc to HTML5 będzie przyszłością i jednocześnie zgubą Flasha, o czym mówiło się od dawna. Gwoździem do trumny produktu Adobe może okazać się Windows 8, który będzie nastawiony na HTML5. Ba, mówi się nawet o tym, że gigant z Redmond Silverlighta i Flasha może całkowicie zastąpić właśnie HTML5. Nie nastąpi to od razu, ale w ciągu najbliższych lat.

Niewykluczone, że standard wkrótce całkowicie zniknie. Jeżeli wszyscy czołowi producenci oprogramowania będą stale rozwijali i stawiali na HTML5, może się to okazać pożyteczne dla nas wszystkich. W końcu lepszy jeden standard wspierany przez wszystkich niż kilka rozrzuconych między platformami. Powinno to ułatwić pracę deweloperom, a użytkownicy nie powinni mieć problemów z kompatybilnością. To jednak pieśń przyszłości. Pewne jest to, że Flash jeszcze przez jakiś czas będzie stanowił zaletę Androidów, ale nie przetrwa on długo na urządzeniach mobilnych - słowa Jobsa się sprawdziły.

Źródło: TechCrunch

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)