Huawei Ascend G7 - test i recenzja

Huawei Ascend G7 - test i recenzja01.09.2015 22:42

Huawei Ascend G7 to podzespoły ze średniej półki zapakowane w obudowę z wyższej półki. Czy takie połączenie ma sens?

Specyfikacja

  • Android 4.4 Kitkat z nakładką Emotion UI 3.0;
  • 5,5-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1280 x 720 (267 ppi) ze szkłem Gorilla Glass 3;
  • Snapdragon 410 (4 x Cortex-A53 1,2 GHz);
  • 2 GB pamięci RAM;
  • 16 GB pamięci wewnętrznej;
  • slot na kartę microSD (do 32 GB);
  • aparat główny 13 Mpix;
  • aparat przedni 5 Mpix;
  • LTE;
  • Bluetooth 4.0;
  • NFC;
  • radio FM;
  • Wi-Fi 802.11 b/g/n;
  • wymiary: 153,5 x 77,3 x 7,6 mm;
  • waga: 165 g;
  • niewymienna bateria o pojemności 3000 mAh.

W chwili pisania tego tekstu Ascend G7 - w zależności od wariantu kolorystycznego - kosztuje w sklepach 1150-1300 zł. Jak na tę cenę wyposażenie jest, hmm, przeciętne. Tak, to dobre słowo. Nie ma tu niczego, co by ten telefon totalnie dyskwalifikowało, ale nic nie zachwyca. Połączenie Snapdragona 410 i ekranu 720p jest często spotykane w sporo tańszych telefonach (nawet tych markowych), a przy odrobinie dobrych chęci można sięgnąć po coś z mocniejszym procesorem i panelem FullHD. Daleko szukać zresztą nie trzeba, bo Honor 6 - skądinąd także stworzony przez Huaweia - ma mocniejsze bebechy. Czy jednak Ascend G7 czymś się broni? O tym w dalszej części testu.

Wygląd i wykonanie

O ile parametry tego telefonu są przeciętne, o tyle jakość wykonania jest ponadprzeciętna. Zarówno ramka jak i tylna część obudowy - nie licząc plastikowych wstawek w dolnej i górnej części - wykonane są z aluminium, co w przypadku średniej półki cenowej jest rzadko spotykanym zjawiskiem. W efekcie Ascend G7 sprawia wrażenie urządzenia premium i droższego niż w rzeczywistości jest. Czy jednak dałbym sobie wmówić, że jest to telefon kosztujący 3000 zł? Niekoniecznie.

Może i Huawei nie oszczędzał na użytych materiałach, ale już zaprojektowanie wnętrza najwidoczniej zlecono stażystom. Port microUSB nie zmieścił się na środku? Trudno, zepchniemy trochę na bok. Może nikt nie zauważy.

Wprawne oko z łatwością wychwyci też diodę doświetlającą, która znajduje się dosłownie kilka milimetrów na lewo od środka górnej krawędzi. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby umieszczono ją po prostu w którymś z rogów, ale w takiej pozycji aż się prosi o to, by zepchnąć ją na idealny środek.

Oczywiście jest to tylko kosmetyka, ale tak zaprojektowana obudowa to piekło perfekcjonisty, przez które wielbiciele symetrii będą musieli wydrapać sobie oczy.

Z drobnych wad konstrukcyjnych wspomniałbym jeszcze o luźnym przycisku głośności, który jest powodem metalicznych cyknięć rozlegających się po każdym dotknięciu czy nawet delikatnym potrząśnięciu telefonu.

To wszystko nie oznacza oczywiście, że Ascend G7 wykonany jest źle. Wręcz przeciwnie, zastosowane aluminium już samo w sobie robi robotę, a i wygląd - choć jak na mój gust trochę bezpłciowy - może się podobać. Ponadto, nie licząc grzechoczącego przycisku, spasowanie wszystkich elementów stoi na najwyższym poziomie, a dzięki delikatnie zaoblonemu tyłowi telefon, mimo sporych rozmiarów, dobrze leży w dłoni. Nie da się jednak nie zauważyć, że chcąc zaoferować wysoką jakość użytych materiałów Chińczycy musieli pójść na kilka kompromisów.

Wyświetlacz

Huawei postawił na panel IPS o rozdzielczości 1280 x 720, co przy 5,5-calowej przekątnej przekłada się na wyświetlanie 267 pikseli na cal. To wystarczająco dużo, by pojedyncze piksele nie rzucały się w oczy podczas codziennego użytkowania, ale jednocześnie za mało, by można było mówić o nieskazitelnie ostrym obrazie. Podczas przeglądania stron internetowych da się zauważyć delikatnie poszarpane czcionki.

Co prawda - jak już wspomniałem - mając 1300 zł w kieszeni spokojnie można się już rozejrzeć za czymś z ekranem FullHD, ale nie oznacza to, że Huawei całkowicie poskąpił na ten element. To wciąż niezły, jasny panel gwarantujący dobrą widoczność w pełnym słońcu. Wyświetlane barwy są ciepłe, ale niewyblakłe i - choć osobiście preferuję mocno nasycone kolory - Ascend G7 nie ma się czego wstydzić. Warty odnotowania jest zresztą fakt, że w ustawieniach znalazł się suwak odpowiedzialny za regulację temperatury barw, więc nikt nie będzie skazany na predefiniowany profil kolorów.

Kąty widzenia? W porządku, choć gdy nie patrzy się na panel idealnie na wprost, biel wyraźnie wpada w różne odcienie żółci, szarości i błękitu (w zależności od kąta patrzenia), ale od tego w przypadku paneli LCD nie uciekniemy. Podobnie jak od szarawej czerni.

Wydajność

Huawei Ascend G7 napędzany jest przez procesor Snapdragon 410 zbudowany z czterech rdzeni Cortex-A7 taktujących z maksymalną częstotliwością 1,2 GHz i układu graficznego Adreno 306. Jest to chipset, który można znaleźć zarówno w telefonach za ok. 500 zł (Moto E), jak i tych za ok. 1500 zł (Galaxy A5), więc Huawei ustawił się bliżej tej górnej granicy. W przeciwieństwie do większości tańszych konstrukcji ma on jednak do dyspozycji 2 GB pamięci operacyjnej.

Średniej klasy procesor w połączeniu z ekranem o rozdzielczości "tylko" HD przekłada się na satysfakcjonującą wydajność podczas korzystania z przeglądarki, Facebooka czy innych aplikacji. Trzeba jednak odnotować, że o ile interfejs działa bardzo szybko, o tyle animacje często klatkują. Moim zdaniem lepsze to niż interfejs płynny, ale wolny (patrz budżetowe Lumie). Zwłaszcza że nakładka jest na tyle lekka, że nie zapycha RAM-u, więc przełączanie się między wieloma otwartymi w tle apkami czy kartami w przeglądarce jest błyskawiczne.

Gry? Real Racing 3, Modern Combat 5 i FIFA 15 działają jak marzenie. Mortal Kombat X wyraźnie klatkuje, ale od biedy da się zagrać. Na granie w GTA: San Andreas nie wystarczyłoby mi cierpliwości. Ascend G7 teoretycznie ma wystarczająco dużo mocy, żeby radzić sobie z zaawansowanymi graficznymi tytułami, ale w praktyce jest jej za mało, by mógł uporać się z grą słabo zoptymalizowaną, a tych na Androidzie niestety nie brakuje. Na szczęście telefon nie ma żadnych problemów z nadmiernym wydzielaniem ciepła. Metalowa obudowa nagrzewa się równomiernie, ale nie udało mi się doprowadzić do sytuacji, w której temperatura przekroczyłaby granicę komfortu.

W każdym razie, jeśli gry nie są dla Ciebie priorytetem, ale chciałbyś od czasu do czasu w coś zagrać, powinieneś być zadowolony. Jeśli jednak chciałbyś ograć wszystkie premiery, rozejrzyj się za czymś wydajniejszym.

[1/7]
[2/7]
[3/7]
[4/7]
[5/7]
[6/7]
[7/7]

Jakość rozmów i multimedia

Głośnik ulokowany nad ekranem cechuje się wysokim poziomem głośności, dzięki czemu prowadzenie rozmów to czysta przyjemność. Co prawda w dobiegającym z niego dźwięku da się wyczuć delikatne dudnienie, ale nie jest to nic, co utrudniłoby zrozumienie rozmówcy. Najważniejsze jest to, że dźwięk jest na tyle głośny, że można się swobodnie dogadać nawet w mocno zatłoczonych miejscach. Zwłaszcza że wbudowany mikrofon dobrze radzi sobie ze zbieraniem dźwięku.

Gorzej wypada umieszczony na tylnej części obudowy głośnik multimedialny, bo wydobywający się z niego dźwięk jest płaski i - co gorsza - cichy, więc w głośniejszym otoczeniu nietrudno nie usłyszeć dzwonka.

Kształt obudowy sprawia, że dźwięk nie jest wytłumiany, gdy telefon leży pleckami do dołu na idealnie płaskiej i twardej powierzchni (biurko, stół), ale już koc czy pościelone łóżko bez problemu go zabijają. Telefon ewidentnie skierowany do osób, które częściej wykonują, niż odbierają połączenia.

Oprogramowanie i interfejs

Na horyzoncie widać już Androida 6.0, podczas gdy Ascend G7 wciąż pracuje pod kontrolą leciwej już wersji 4.4 KitKat, a aktualizacji choćby to 5.x ani widu, ani słychu. Tyle dobrego, że Huawei postawił na autorską nakładkę Emotion UI 3.0, która ingeruje w system na tyle głęboko, że nieaktualny numerek przy systemie nie boli aż tak bardzo.

[1/9]
[2/9]
[3/9]
[4/9]
[5/9]
[6/9]
[7/9]
[8/9]
[9/9]

Przygotowując oprogramowanie Chińczycy wyraźnie inspirowali się iOS-em dodając przy okazji wszystkie rozwiązania, jakie przyszły im do głowy. Efekt? Bardzo funkcjonalny i przyjemny w użytkowaniu, ale jednocześnie niespójny wizualnie interfejs. Na szczęście wygląd można podreperować motywami graficznymi.

Huawei zrezygnował ze standardowego dla Androida układu pulpitów ze skrótami i widgetami oraz dodatkowej siatki wszystkich zainstalowanych aplikacji. Zamiast tego użytkownik ma do dyspozycji tylko jedną warstwę pulpitów, na których rozmieszcza sobie wszystko - najczęściej używane apki, widgety oraz wszystkie zainstalowane gry i programy. Osobiście preferuję typowo androidowe podejście do tematu, ale w taki sposób z telefonów od lat korzystają użytkownicy iPhone'ów i żyją.

Bardzo podoba mi się to, w jaki Huawei przebudował domyślny panel powiadomień, który podzielony jest na dwa segmenty. Jeden zawiera same powiadomienia ułożone na linii czasu, a drugi przełączniki. Przechodzi się między nimi przesunięciami palca.

Jeśli kogoś męczą upierdliwe powiadomienia napływające z jakiejś apki, można je dezaktywować bezpośrednio w poziomu panelu powiadomień.

Front urządzenia nie skrywa żadnych fizycznych przycisków, dlatego oprogramowanie zostało wzbogacone o przyciski software'owe, których wygląd żywcem wyjęto z Androida 5.0. Przyciski można jednak w każdej chwili schować i w razie potrzeby "wysunąć" je z dolnej krawędzi, więc nie zabierają cennej przestrzeni. Ponadto ich rozkład na pasku nawigacyjnym można modyfikować wedle uznania.

A propos przestrzeni. Ekran Ascenda G7 ma przekątną o długości 5,5 cala, czyli jest całkiem spory, ale oprogramowanie w żaden sposób tego nie wykorzystuje. Możliwość odpalenia dwóch aplikacji na wspólnym ekranie? Brak. Miniaplikacje w ruchomych oknach? Nope. Jest tylko tryb obsługi jedną ręką "spychający" systemowe klawiatury na jedną ze stron ekranu.

Nie zabrakło za to obsługi gestów. Oprogramowanie umożliwia wyciszenie połączeń po odwróceniu telefonu ekranem do dołu, wybudzanie ekranu dwukrotnym tapnięciem i wygaszanie go po zakryciu dłonią czy też "rysowanie" liter na zablokowanym ekranie w celu błyskawicznego uruchomienia wybranej aplikacji. Działa to bardzo dobrze. Świetna sprawa.

[1/6]
[2/6]
[3/6]
[4/6]
[5/6]
[6/6]

Opracowana przez Chińczyków nakładka na mojej liście ulubionych interfejsów nie znalazłaby się na podium, ale skłamałbym pisząc, że korzystało mi się z niej źle. Wręcz przeciwnie, znalazło się kilka przemyślanych rozwiązań, jak chociażby wspomniana wcześniej obsługa gestów. Szkoda tylko, że potencjał dużego ekranu nie jest wykorzystywany, a - patrząc na dotychczasowe wsparcie aktualizacyjne - nie liczyłbym na to, by miało się to wkrótce zmienić.

Aparat

Smartfon Huaweia ma aparat 13 Mpix z przysłoną o jasności f/2,0, który pozwala na robienie 13-megapikselowych zdjęć w formacje 4:3 lub 10-megapikselowych w formacie 16:9.

Do zdjęć robionych w dzień nie mam większych zastrzeżeń. Są ostre, szczegółowe i mają żywe, lecz nieprzesycone kolory. Dopiero przy mocniejszym przybliżeniu na jaw wychodzą poszarpane krawędzie będące najpewniej następstwem działania algorytmu odszumiającego, ale nie jest to coś, na co zwracałoby się uwagę podczas zwyczajnego przeglądania fotografii.

[1/8]
[2/8]
[3/8]
[4/8]
[5/8]
[6/8]
[7/8]
[8/8]

W nocy jest natomiast źle. W teorii zastosowana optyka jest na tyle jasna, że powinna z powodzeniem łapać wystarczająco dużo światła, by zapewnić dobrej jakości zdjęcia nawet po zmroku, ale w praktyce we znaki daje się brak optycznej stabilizacji obrazu. Choć trzymany w stabilnej pozycji telefon potrafi wygenerować bardzo fajne zdjęcie, podczas szybkiego fotografowania większość fotek wychodzi rozmyta.

[1/15]
[2/15]
[3/15]
[4/15]
[5/15]
[6/15]
[7/15]
[8/15]
[9/15]
[10/15]
[11/15]
[12/15]
[13/15]
[14/15]
[15/15]

Oprogramowanie do aparatu to kolejny element wyraźnie wzorowany na iOS-ie. Nastawiony jest na typowe "uruchom i pstrykaj", więc na pierwszy plan nie wysunięte są żadne wodotryski. Dodatkowe tryby - których i tak jest malutko - ukryto w dodatkowym menu.

Słowem - jak na przedstawiciela średniej półki nie jest najgorzej. Problem jednak w tym, że za podobne pieniądze można nabyć starszego flagowca o lepszych fotograficznych możliwościach. Chociażby nieśmiertelnego LG G2 z aparatem stabilizowanym optycznie.

Bateria

Ascend G7 zasilany jest przez akumulator o pojemności 3000 mAh, co - zważywszy na fakt, że rozdzielczość ekranu to "tylko" 720p - wygląda obiecująco. Co istotniejsze, smartfon Huaweia się z tej niewypowiedzianej obietnicy wywiązuje, bo naprawdę jest długodystansowcem.

Gdy ograniczałem się do wykonywania połączeń głosowych, słuchania muzyki przez Spotify oraz korzystania z sieci i komunikatorów, Ascend G7 zapewniał mi nawet 2 dni pracy na jednym ładowaniu. Czas ten ulega skróceniu, gdy dochodzą na to gry i trzaskanie zdjęć, ale w dalszym ciągu doba intensywnego używania jest jak najbardziej realna. Bateria jest również przewidywalna; podczas testów nie zdarzały mi się niespodziewane drenaże.

Na to wszystko dochodzi jeszcze zaawansowany tryb oszczędzania energii wraz z monitorem zasilania, który wykrywa najbardziej energożerne apki i sugeruje działania mogące wydłużyć czas pracy.

Co prawda akumulator nie jest wymienny i nie wspiera szybkiego ładowania, ale przy takiej wydajności można przymknąć na to oko.

Podsumowanie

Przygotowanie telefonu kosztującego 1200-1500 zł to z punktu widzenia producentów najbardziej niewdzięczna robota. High-endowe smartfony tanieją błyskawicznie i zazwyczaj już po kilkunastu miesiącach spadają na tę samą półkę cenową. Nie brakuje też świeżych marek, które stają na głowie, by zaoferować topowe urządzenia w cenie średniaków. Jak na ironię, jedną z takich marek jest wspomniany wcześniej Honor, który de facto należy do Huaweia.

Nie oznacza to jednak, że dla Ascenda G7 w ogóle nie ma miejsca na rynku. Jest to telefon, który łączy nieźle wykonaną, metalową obudowę, duży wyświetlacz i bardzo dobrą baterię, więc będzie to ideał dla osób, dla których akurat te czynniki są najistotniejsze. Osobiście wolałbym jednak poświęcić wielkość ekranu, jakość wykonania lub baterię na rzecz wyższej wydajności, lepszej jakości wyświetlanego obrazu i lepszego aparatu.

PLUSY

[plus]aluminiowa obudowa

[plus]bardzo dobra wydajność baterii

[plus]funkcjonalne oprogramowanie

[plus]niezły aparat

[plus]dobry wyświetlacz (choć w tej cenie można by oczekiwać FullHD)

MINUSY

[minus]niechlujne wzornictwo (niesymetryczne ulokowanie portu ładowania i diody doświetlającej)

[minus]stara wersja systemu i słabe wsparcie aktualizacyjne

[minus]problemy z wydajnością w niektórych grach

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.