Angry Birds Space [recenzja]

Nie brakuje głosów, że marka Angry Birds już za kilka lat będzie mogła ścigać się z takimi potentatami jak Coca Cola czy Sony. Żadna inna gra na świecie nie narobiła tyle szumu, co produkcja fińskiego Rovio. Niedawno ukazała się nowa odsłona Wściekłych Ptaków, która miała olśnić świat. No cóż, rewolucji niestety nie ma. Zapraszam do recenzji wersji na Androida.

Angry Birds Space [recenzja]
Zbyszek Kowal

31.03.2012 | aktual.: 31.03.2012 23:09

Rovio to marzenie każdego developera, który rozpoczyna pracę nad swoją grą. Każdy marzy o tym, aby jego produkt powtórzył sukces Finów. Miliony pobranych kopii, gigantyczne zyski z reklam, całkiem spore dochody ze sprzedaży gadżetów. Prosta gra ustawiła swoich twórców oraz ich rodziny na całe życie.

Czy i tym razem uda się zarobić miliony? Oczywiście!

Faktycznie, w Rovio nie brakuje ani pieniędzy, ani utalentowanych ludzi. Niedawno otwarto nawet nowe studio w Szwecji, w którym zatrudniono 30 pracowników. Zainwestowano również w promocję nowego Angry Birds Space. Do współpracy zaproszono NASA, National Geographic oraz magazyn "The Daily", który ukazuje się na iPadzie. Wszystko dla osiągnięcia końcowego sukcesu.

Obraz

Dzisiaj można oficjalnie powiedzieć, że Angry Birds Space okazał się sukcesem. W tej chwili gra zajmuje pierwsze miejsce na wszystkich platformach, na jakich się ukazała. Czy rzeczywiście nowa odsłona jest tak dobra? Nie, moi drodzy, to nie jest przełomowy tytuł, ale magia ciągle działa!

Fabuła nowego Angry Birds Space była znana na długo przed ukazaniem się gry. Jest tak samo miałka jak te z poprzednich odsłon. Pewnego dnia na niebie pojawia się portal, przez który wpada dziwny, lodowy ptak, zaraz za nim pojawia się kosmiczna świnia siedząca za sterami robota kradnącego jajka. Następuje chwila konsternacji i cała grupa ptaszków postanawia wskoczyć w portal w pogoni za kolejnym złodziejem jajek.

Obraz

Podczas podróży ptaszki przechodzą metamorfozę, przybierają nieco futurystyczny wygląd, a niektóre z nich otrzymują specjalne zdolności. Wszystko po to, aby dopasować się do nowej mechaniki gry, w której grawitacja odgrywa najważniejszą rolę.

Skromna liczba nowych ptaków zaskakuje

Tutaj natrafia się na sedno całej sprawy. Tuż po filmie wprowadzającym okazuje się, że nadal do czynienia mamy ze sprawdzonym interfejsem i menusami. Kampania podzielona jest na dwa światy, w których do pokonania jest 60 plansz. Naturalnie za każdą można maksymalnie otrzymać trzy gwiazdki.

Obraz

Przechodząc dalej, okazuje się, że grafika nie uległa zmianie. Nadal jest to kolorowa, płaska plansza doskonale znana z poprzednich wersji. Świnie chowają się za tymi samymi przeszkodami (drewno, lód, kamień) co poprzednio, a ptaszki wystrzeliwuje się z tej samej klasycznej procy.

Jest jednak dość istotna różnica. Wszystko rozgrywa się w kosmosie, zatem obowiązują inne prawa. Konkretnie rzecz ujmując, trzeba brać pod uwagę grawitacje planet, na których chowają się zielone świnki. Po wystrzeleniu ptaszka z procy porusza się on w linii prostej, aż do momentu gdy wpadnie w pole grawitacyjne planety, która zakrzywia trajektorie lotu.

Obraz

Nierzadko, aby dotrzeć do schowanej świni, trzeba skorzystać z pomocy kilku planet, czasami rozsądnie jest również oblecieć całą planetę od drugiej strony i zaskoczyć przeciwnika bardziej niekonwencjonalnym strzałem.

Zabawa z grawitacją to udany pomysł

Być może brzmi to skomplikowanie, ale jest dużo prościej niż poprzednio. Dlaczego? Otóż przed wystrzeleniem ptaszka z procy widać wyrysowaną, domniemaną trajektorię lotu. Dobierając odpowiedni kąt wystrzału, dokładnie wiadomo, jak ptaszysko poleci. Oczywiście nadal trzeba wykazać się logicznym myśleniem oraz refleksem, aby pokonać trudniejsze plansze.

Obraz

Jeżeli chodzi o nowe ptaszki, to odniosłem wrażenie, że niewiele się zmieniło. Zestaw jest bardzo podobny: klasyczny czerwony ptak, malutki ptaszek, który dzieli się na trzy mniejsze, ptak bomba oraz ciężki ptaszek niszczący twardsze osłony. Pewnym urozmaiceniem jest ptak lodowy zamrażający wszystko w małym promieniu, w którym się rozbił, oraz ptak z samonaprowadzaniem na wskazany cel.

Tym samym zlikwidowano ptaszka bombardującego cele oraz ptaka, który wracał jak bumerang. Niby wszystko jest w nowej szacie graficznej, niby jest nieco inna mechanika gry, ale już po sekundzie wiadomo, jak grać i czego się po ptaszkach spodziewać.

Obraz

W Google Play znajdziecie dwie wersje gry. Jedna jest darmowa i zawiera reklamy. Druga jest płatna (nieco ponad 3 złote), ale pozwala cieszyć się rozgrywką bez wyświetlania uciążliwych reklam. Sprawa nie jest bez znaczenia, bo reklamy dość skutecznie utrudniają grę, przysłaniając dość sporą część ekranu.

Reklamy dokuczają bardziej niż zwykle

W Angry Birds Space reklamy są naprawdę wkurzające. Do tego trzeba dorzucić nieco inną, mniejszą perspektywę oglądania planszy. Kamera zawieszona jest dość daleko i przy maksymalnym zoomie do tyłu praktycznie niewiele widać. Znacznie lepiej wypada to jednak na tabletach. Dla satysfakcjonującej rozgrywki trzeba zatem użyć sporego przybliżenia.

Obraz

Oprawa muzyczna jest całkiem solidna i nie odbiega od tego, co już widzieliśmy. Znany motyw przerobiono nieco na kosmiczną wersję, co naprawdę dodaje grze uroku. Dużą część dźwięków (napinanie procy, odgłosy ptaków, zawalanie się przeszkód) skopiowano ze starych wersji gry.

Co smutne, nowe Angry Birds to projekt na góra 3 godzinki grania. Wszystkie dostarczone plansze można dość szybko pokonać. Oczywiście do niektórych będzie trzeba wrócić, aby odblokować je na trzy gwiazdki, ale zabawa jest dość krótka. Na długość rozgrywki nie mają wpływu również plansze bonusowe, jakie otrzymuje się po znalezieniu złotych jajek. Pomimo że są ciekawe (nawiązują motywami do klasycznych gier), to jest ich zbyt mało, aby odpowiednio wydłużyć zabawę.

Szczerze powiedziawszy, po firmie, która osiągnęła taki sukces i zarobiła tak dużo pieniędzy, spodziewałem się czegoś więcej. Owszem, pomysł z grawitacją jest fajny, ale równie dobrze mógł się pojawić jako kolejny dodatek do Seasons lub Angry Birds Rio.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że fanom serii Angry Birds właśnie w tej chwili podpadłem, ale nie zamierzam zaklinać rzeczywistości. Na mnie nowe dzieło Rovio nie robi ogromnego wrażenia. Zapowiadanej rewolucji nie ma, jest raczej skromna ewolucja. Na szczęście gra nie jest droga (wersja płatna), zatem nie jest to wielki problem. Kolejny tytuł na jeden dzień, oby tylko aktualizacje pojawiały się dość często.

[plus] Kolejne Angry Birds!

[plus] Ciekawa mechanika z grawitacją w tle

[plus] Solidna robota sygnowana przez Rovio

[minus] Brak zmian w grafice

[minus] Dość szybko się nudzi

[minus] Postępy znikają w momencie przejścia z wersji free na premium

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)