Aparat Huaweia P60 Pro chyba trochę oszukuje, ale i tak go lubię
Czy Huawei P60 Pro to nowy król mobilnej fotografii? Sprawdźmy.
17.08.2023 | aktual.: 21.08.2023 14:35
"Jeśli aparat Huaweia P60 Pro potrafi to, co obiecuje producent, będę zbierał szczękę z podłogi" - pisałem jeszcze przed premierą najnowszego flagowca. Wszystko dlatego, że rzeczy, które obiecywało szefostwo firmy, wydawały mi się wręcz niemożliwe.
I faktycznie miałem moment, gdy musiałem tę szczękę z podłogi zebrać. Ale gdy już ją zebrałem i przeprowadziłem bliższe oględziny, okazało się, że Huawei P60 Pro - prawdopodobnie - trochę oszukuje, by te niemożliwe rzeczy robić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Huawei P60 Pro faktycznie ma teleobiektyw z rekordową rozpiętością tonalną?
Szef Huaweia - Richard Yu - kilka dni przed premierą Huaweia P60 Pro opublikował zdjęcie zrobione za pomocą jego teleobiektywu.
Taka jakość ze smartfonu wydała mi się nierealna. Księżyc na nocnym niebie jest jaśniejszy nawet od mocno oświetlonych budynków, więc małe matryce smartfonów mają problemy z poprawnym doeksponowaniem obu obiektów. Nawet wspomagając się HDR-em.
A jednak Huawei oparł na obiecanych możliwościach teleobiektywu praktycznie całą kampanię P60 Pro. Reklamy obiecywały, że aparat jest w stanie uwiecznić Księżyc nie tylko na tle oświetlonego budynku, ale nawet drzew. Co już w ogóle jest bardzo odważną deklaracją.
Gdy więc Huawei P60 Pro trafił do mnie na testy, postanowiłem zweryfikować obietnice, robiąc zdjęcie Księżyca m.in. na tle dworca głównego w Poznaniu, który wygląda tak:
Gdy włączyłem zoom 10x, faktycznie zrobiłem zdjęcie, na którym widać zarówno Księżyc, jak i budynek.
Był to dla mnie niemały szok, bo dworzec nie jest oświetlony jakoś intensywnie. Dla porównania, gdy zrobiłem zdjęcia Samsungiem Galaxy S23 Ultra, mogłem ustawić ekspozycję albo na budynek...
... albo na Księżyc:
Jakbym się nie starał, flagowiec Samsunga nie był w stanie uwiecznić jednocześnie dwóch obiektów. A Huawei P60 Pro był i to bez żadnego kombinowania.
Eksperymenty powtórzyłem w różnych miejscach. Bez względu na to, czy obiekt na pierwszym planie był oświetlony, czy nie, Huawei P60 Pro zawsze uwieczniał w kadrze zarówno go, jak i Księżyc. Imponujące.
Zacząłem jednak drążyć, by się przekonać, czy aby nie ma tu żadnych programowych sztuczek. Stanąłem za ogrodzeniem siatki, wycelowałem obiektyw w Księżyc i przesuwałem aparat w taki sposób, by momentami był zasłonięty przez siatkę. Mimo to Srebrny Glob był cały czas widoczny na podglądzie.
Na poglądzie wygląda to tak, jakby siatka rzucała na tarczę Księżyca cienie, ale ani na moment nie przysłania jej całkowicie. Zrobiłem zresztą zdjęcie w momencie, w którym Srebrny Glob znajdował się za siatką i - po podbiciu kontrastu w edytorze - wygląda to tak jakby oprogramowanie całkowicie wycięło siatkę.
Ingerencję algorytmów widać zresztą także w chwili robienia zdjęcia, gdy rozmyta papka w jednej chwili zmienia się w fotkę ostrą jak żyleta.
Nie wiem, jak to działa od strony technicznej, ale podejrzewam, że oprogramowanie narzuca jakąś teksturę na obraz rejestrowany przez matrycę.
Czy to źle? To już kwestia podejścia. Zdjęcia oddają aktualną pozycję Księżyca, jego fazę i rozmiar, więc wszystko zależy od tego, czy dla kogoś liczy się wyłącznie efekt końcowy, czy także kulisy.
Teleobiektyw Huaweia P60 Pro mimo wszystko ma imponujące możliwości
Huawei umieścił pod teleobiektywem ultraczułą matrycę, która potrafi pokazać pazur podczas fotografowania czegokolwiek w trudnych warunkach oświetleniowych.
Niżej porównanie zdjęć z Huaweia P60 Pro i Samsunga Galaxy S23 Ultra, kolejno z zoomem 0,6x, 1x, 3,5x oraz 10x.
Jak widać, teleobiektyw Huaweia P60 Pro radzi sobie po zmroku znakomicie, wyciągając z ciemnych obszarów nieporównywalnie więcej niż samsung.
Robiąc zdjęcia Huaweiem P60 Pro, zauważyłem też duuużą poprawę w reprodukcji kolorów
Ze smartfonami tej marki długo miałem ten problem, że Huawei uwielbiał dopieszczać pojedyncze funkcje eksponowane w reklamach, ale olewać całą resztę. W przypadku aparatów Chińczycy długo chwalili się jakością fotek robionych w ciemności, ale już te dzienne zupełnie do mnie nie trafiały.
Oto małe porównanie Huaweia P40 Pro i Samsunga Galaxy S20 Ultra, które zrobiłem 3 lata temu.
Samsung uwiecznił piękne błękitne niebo i idealnie zieloną trawę, podczas gdy huawei uwiecznił paskudną zgniliznę. Może i bardziej realistyczną, ale niemiłą dla oka. A ja lubię, gdy fotki są przede wszystkim ładne.
To teraz rzućmy okiem na zdjęcia z Huaweia P60 Pro i Galaxy S23 Ultra.
Poziom bardzo się wyrównał i aktualnie widzę większą różnicę w kontraście niż reprodukcji kolorów. Po zmroku różnice w balansie bieli - choć zauważalne - również nie są drastyczne.
Kiedyś huaweie wypadały bardzo dobrze w nocy, ale kiepsko w dzień. P60 Pro radzi sobie bardzo dobrze praktycznie zawsze.
Czy zatem Huawei P60 Pro jest królem fotografii mobilnej?
Przez wielu dziennikarzy Huawei P60 Pro nazywany jest najlepszym fotograficznym smartfonem na rynku. Czy tak jest? Cóż, wszystko zależy od tego, czego oczekuje się od aparatu, ale - jak na mój gust - jest on za mało zrównoważony.
Huawei P60 Pro ma zarówno bardzo mocne, jak i bardzo słabe strony. Aparat główny? Świetny. Teleobiektyw? Fantastyczny. Obiektyw ultraszerokokątny? Szału nie ma.
Pod tym względem Huaweia P60 Pro nie trzeba nawet porównywać z konkurencją. wystarczy go porównać z samym sobą. Smartfon miewa poważne problemy z zachowaniem choćby zbliżonej kolorystyki na fotkach 0,6x i 1x. Drastyczne różnice występują nawet w bardzo dobrych warunkach oświetleniowych.
Biorąc więc pod uwagę, że Huawei P60 Pro ma jeden aparat godny flagowca, jeden ponadprzeciętnie dobry i jeden ponadprzeciętnie słaby, w ogólnym rozrachunku ciężko jest mi go nazwać królem mobilnej fotografii. Choć bez wątpienia potrafi pokazać pazur.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii