ZenFone 5 - pierwsze wrażenia. Ależ mnie ASUS zaskoczył
Przyznam szczerze, że z premierą ZenFone'ów 5 nie wiązałem wielkich nadziei. ZenFone 4 mnie rozczarował, bo był nudny i za drogi, więc nie oczekiwałem cudów. A tu niespodzianka - "piątka" to w mojej ocenie jedna z ciekawszych premier z targów MWC 2018.
28.02.2018 | aktual.: 28.02.2018 08:03
ZenFone 5 może się podobać
Tutaj sprawa jest w zasadzie prosta - jeśli komuś podoba się iPhone X, prawdopodobnie spodoba mu się także ZenFone 5. Podobieństwo jest uderzające.
Tajwańczycy trochę jednak przy tym projekcie pomajstrowali. Wycięcie w ekranie jest węższe niż w iPhonie, więc na pasku stanu spokojnie mieszczą się wszystkie potrzebne informacje; włącznie w procentowym stanem naładowania baterii.
ASUS zastosował też sztuczkę, która optycznie zmniejsza ramki dookoła ekranu. Czarna obwódka, która najbardziej rzuca się w oczy, jest bardzo wąziutka. Dookoła niej znajduje się srebrne obramowanie, którego na pierwszy rzut oka nie widać.
Wyświetlacz jest większy niż w iPhonie (6,2 zamiast 5,8 cala). Osobiście wolałbym odrobinę mniejszy panel, ale nie jest źle. Problemy z dosięgnięciem górnej części ekranu firma rozwiązała programowo - jednym gestem można aktywować tryb obsługi jedną ręką, który minimalizuje wyświetlany obraz.
Swoją drogą zastosowany wyświetlacz jest bardzo dobry.
Co z wycięciem? W aplikacjach, w których pasek stanu jest widoczny, jest on zrównany z wycięciem. Cały ekran jest wówczas aktywny.
W pozostałych apkach, grach czy podczas oglądania filmów pojawia się czarny pasek, który wycięcie maskuje. Wówczas sprawia to wrażenie, jakby smartfon miał ramkę z obu stron, co także wygląda dobrze.
Widać, że ASUS dodając kolejne funkcje kierował się logiką
Prosty przykład - ZenFone 5 ma nie tylko czytnik linii papilarnych, ale i skaner twarzy. Firma sugeruje, że to może być przydatne, gdy użytkownik ma założone rękawiczki. I sam wyświetlacz także został wzbogacony o wykrywanie dotyku w rękawiczkach.
Drobnostka, ale nie każdy producent dba o taką spójność. Mój ulubiony przykład to HTC U11 - telefon o muzycznym zacięciu, który nie ma gniazda słuchawkowego. Skądinąd ZenFone 5 także promowany jest jako muzyczny i Jacka 3,5 mm ma.
Jak kopiować, to tylko dobre rozwiązania
Bałem się, że ZenFone 5 będzie totalnie bezmyślną kopią iPhone'a X, ale tak na szczęście nie jest.
Owszem, wygląda jak iPhone, ale już aparat ma jak LG (szeroki kąt), który w dodatku działa jak aparat Huaweia (wykrywanie scen). Odblokowywanie twarzą jest, ale skaner linii papilarnych nie został usunięty.
I mnie takie kopiowanie z głową się podoba. Gdyby ASUS wpakował dodatkowy aparat z teleobiektywem, ZenFone 5 byłby prawdopodobnie wdzięczniejszy marketingowo, bo ślizgałby się na rozwiązaniach promowanych przez Apple'a. Tymczasem firma sięgnęła jednak za pomysł, który uważa za lepszy. Ja zresztą też.
Zaczerpniętych pomysłów jest zresztą więcej. Chociażby inteligentne ładowanie, które w nocy ma napełniać baterię do 80 proc. i uzupełniać resztę przed planowaną pobudką, od jakiegoś czasu stosuje Sony.
I tak, można się nabijać, że ASUS uruchomił kopiarki, ale czy klienta będzie obchodzić to, że ktoś miał coś wcześniej? Nie sądzę. Będzie się cieszył, że kilka sprawdzonych i znanych z różnych smartfonów rozwiązań ma w jednym produkcie.
Jeszcze garść dodatkowych spostrzeżeń:
- wbudowane głośniki są naprawdę bardzo głośne i grają dobrze;
- odblokowywanie twarzą nie jest jakieś mega zaawansowane (zwykła kamerka bez dodatkowych sensorów), ale nie udało mi się go oszukać zdjęciem;
- oprogramowanie ZenUI 5 jest ładne, schludne i minimalistyczne, a jednocześnie nie brakuje w nim fajnych funkcji.
Podoba mi się zabieg z zastosowanymi procesorami
Klienci będą mogli wybierać między modelem ze średniopółkowym Snapdragonem 636 (ZenFone 5), a takim, który napędzany jest przez topowego Snapdragona 845 (ZenFone 5Z). Przebierać będzie można także w wersjach pamięciowych. Poza tym oba modele mają te same rozwiązania.
I to jest fajne. Nie każdy potrzebuje najwyższej wydajności, a sięgnięcie po tańszy wariant nie będzie się wiązało z innymi kompromisami. Świetna sprawa.
ZenFone 5 zapowiada się ciekawie szczególnie w kontekście spodziewanych cen
Na razie ASUS ujawnił, że ZenFone 5Z ze Snapdragonem 845 będzie docelowo startował z poziomu 479 euro (ok. 2000 zł). Wariant ze Snapdragonem 636 ma być jeszcze tańszy. Firma na razie nie zdradza, o ile (ta kwestia zresztą nie została jeszcze ponoć ustalona), ale wycena ma być bardzo atrakcyjna.
Jeśli z czasem nie wypłyną jakieś poważniejsze wady (z ZenFone'em 5 spędziłem raptem kilkadziesiąt minut), może być bardzo solidną propozycją. Pierwsze wrażenie robi bardzo dobre.