CAT B100 – twardziel, który pozbawia złudzeń [test]
Od kilku lat nie miałem styczności z feature phone’ami. Przywykłem do smartfonów, ich wielkich ekranów i podatności na uszkodzenia. Przelotne romanse z Xperią Z1 oraz Galaxy S4 Active także nie wyrobiły we mnie przekonania, że mogę bezstresowo przestać się ze sprzętem cackać. I w końcu dostałem do testów CAT-a B100. Przestałem się bać, zacząłem żyć.
13.07.2014 | aktual.: 26.07.2014 15:54
Wygląd i jakość wykonania
Dla designerów telefonu CAT B100 inspiracją bez wątpienia była standardowa kostka brukowa, z którą wiele go łączy. Urządzenie jest stosunkowo ciężkie (136 gram, podczas gdy Nokia 225 o podobnych wymiarach waży niecałe 100 gram) i grube (17 mm), ale jednocześnie równie solidne i niebezpieczne. Konstrukcja wykonana z grubej warstwy gumy i aluminium jest niesamowicie sztywna i bez wątpienia można ją wykorzystać do uzupełnienia ubytków w chodniku bez obaw o jej uszkodzenie. W razie potrzeby CAT B100 będzie też dobrym narzędziem do samoobrony, bardziej poręcznym niż cegłówka.
Wszystkie elementy obudowy są perfekcyjnie spasowane. Nie dziwi to biorąc pod uwagę fakt, że telefon jest odporny na wszelkiej maści czynniki zewnętrzne, w tym kurz, piach i wodę. Gumowe przyciski są miłe w dotyku i dobrze wyskalowane. Nawet w grubych, zimowych lub roboczych rękawicach bez problemu wybierzemy numer lub napiszemy wiadomość SMS. Wszystkie kluczowe gniazda (słuchawkowe, USB) są przesłonięte gumowymi zaślepkami, które przytwierdzono do obudowy przy pomocy śrubek, podobnie jak boczne, metalowe listwy. Pokrywa baterii wyłożona uszczelką również jest przykręcana.
CAT B100 bardzo dobrze leży w dłoni. Gumowane tworzywo i liczne przetłoczenia zapewniają pewny chwyt w każdych, nawet niełatwych warunkach. W zasadzie pewne wątpliwości może budzić jedynie szybka chroniąca wyświetlacz, która nie sprawia wrażenia pancernej. Powiem więcej, nie wydaje się ona równie solidna jak montowane w smartfonach Gorilla Glass 3 i podobne szybki. Całość jest miękka i zapewne prędzej czy później będzie porysowana. Z drugiej strony taki wybór tworzywa ma uzasadnienie. Telefon ze szklaną szybką upuszczony z wysokości niemal 2 metrów mógłby nie przetrwać, a na CAT B100 taki upadek nie robi wrażenia.
Specyfikacja
Wyceniany na 630 zł CAT B100 nie zachwyci raczej przyzwyczajonych do wielkich ekranów i mnóstwa funkcji gadżetomaniaków. Jeśli jednak ktoś potrzebuje niezawodnego sprzętu, na którym będzie mógł polegać, tego typu atrakcje schodzą na dalszy plan. Oto specyfikacja techniczna Caterpillara:
- procesor MediaTek MT6276W, 64 MB pamięci RAM, 128 MB pamięci ROM, 50 MB dla użytkownika;
- obsługa kart pamięci micro SD;
- ekran 2,2” TFT-LCD o rozdzielczości 240 x 320 pikseli;
- kamera tylna o rozdzielczości 3,15 Mpix (wideo 320p@30 FPS) o stałej ogniskowej;
- łączność Bluetooth 2.0 + EDR, HSDPA;
- GPS z A-GPS;
- radio FM
- certyfikaty: IP67 (odporność na kurz i pełne zanurzenie w wodzie do 1 m głębokości na 30 minut); MIL-STD-810G (odporność na sól, kurz, wilgoć, deszcz, promieniowanie słoneczne, transport i szok termiczny, wstrząsy i upadki, wysokie (55 st. C.) i niskie (-25 st. C.) temperatury); upadek z wysokości 1,8 m bez uszkodzeń;
- Akumulator 1150 mAh, litowo-jonowy;
- System operacyjny: Nucleus 2.1;
- Wymiary: 123,5 x 56 x 17 mm;
- waga: 136 g.
Ekran
Ekran CAT B100 niestety, ale rozczarowuje. Nie chodzi o to, że jest po prostu mały (2,2”) i ma niską rozdzielczość. Po prostu jego jakość jest przeciętna chyba w każdym względzie, podobnie jak czytelność w słońcu. O ile tę pierwszą wadę można znieść, bo ostatecznie nie jest to urządzenie multimedialne, więc szerokie kąty widzenia czy bogactwo barw nie są obligatoryjne, o tyle sprzęt tego typu powinien sprawdzać się w terenie. A wyświetlacz telefonu CAT B100 w słoneczny dzień jest po prostu nieczytelny, nawet przy maksymalnych nastawach podświetlenia. Jest to moim zdaniem dość poważna wada.
Łączność i jakość rozmów
CAT B100, jak przystało na telefon dla prawdziwego twardziela, jest pozbawiony większości udogodnień. Nie ma tu WIFI, LTE czy Miracast. Można liczyć jedynie na HSDPA i Bluetooth w wersji 2.0, aczkolwiek i te moduły w przypadku tego sprzętu zdają się zbędne. Niby jest preinstalowana aplikacja Google Maps (java), ale korzystanie z niej to zadanie dla hardkorowca, w przypadku sprzętu o tak niewyśrubowanych parametrach i z tak maleńkim ekranem. GPS w CAT B100 praktycznie może się przydać jedynie do określenia swojej pozycji, a Bluetooth do podłączenia zestawu słuchawkowego. Więcej zastosowań dla tychże modułów nie znalazłem.
Jakość rozmów w przypadku telefonu CAT B100 stoi na dobrym poziomie. Mikrofon z funkcją redukcji szumów dobrze sprawdza się nawet w hałaśliwym otoczeniu, a mocny głośnik pozwala usłyszeć rozmówcę nawet w potężnym zgiełku. Szkoda jedynie, że zasięg nie jest lepszy. Tam, gdzie najczęściej przebywam, nie był on, niestety, lepszy niż w moim smartfonie, który niezbyt dobrze sobie radzi z dala od przekaźników. Nierzadko miałem na zmianę tylko jedną lub dwie kreski zasięgu i wówczas pojawiały się drobne zakłócenia. Przy stabilnym sygnale nie występują żadne niedogodności.
Oprogramowanie i obsługa
System Nucleus 2.1, pod kontrolą którego działa CAT B100, nie przypadł mi do gustu. Pomijam tu nie trafiającą w moje gusta stylistykę. Po prostu jest on nieintuicyjny, ograniczony i kiepsko zlokalizowany. Mam świadomość, że to nie jest smartfon, ale… mam jeszcze w szufladzie starą Nokię opartą na platformie S40 i po prostu wiem, że da się lepiej. Dużo lepiej. Tymczasem w CAT B100 latarka jest dorzucona do terminarza, podświetlenie ekranu reguluje się w „Ustawienia różne”, w ustawieniach zaawansowanych widnieje opcja w nieznanym mi języku, a kluczowe w nawigacji jest słowo „opróżnij”.
Jest ono używane do znudzenia, gdy coś kasujemy, gdy jakiś katalog jest pusty, czy opcja wyłączona. Ot, takie słowo wytrych, które w realnym świecie mogłoby pewnie zastąpić WD40. Co nie zmienia faktu, że choć wszystko wygląda topornie i kolorystyka nie urzeka, to jednak podstawowych opcji nie brakuje. Mamy książkę telefoniczną, klienta poczty, terminarz, dyktafon, radio FM, latarkę i GPS, czyli wszystko, co może się przydać z dala od cywilizacji i w ciężkich warunkach. Nie ma gier i zbędnych dodatków. Krótko mówiąc, producent postawił na minimalizm i prostotę. Trochę nie wyszło, ale przynajmniej próbował.
Sama nawigacja odbywa się przy pomocy wielkich, gumowanych przycisków, w które można trafić z zamkniętymi oczami i w rękawiczkach. W praktyce nic nie stoi na przeszkodzie, by jak za starych, dobrych czasów, napisać SMS nie wyciągając telefonu z kieszeni. Da się też wybrać numer zawsze i wszędzie, nawet pod wodą. Wszystkie przyciski działają bez zarzutu nawet w skrajnych temperaturach. Naturalnie po kilku latach obcowania niemal wyłącznie ze smartfonami brakowało mi nieco dotykowego ekranu, ale jest to pomniejsza niedogodność, do której szybko zdołałem się przyzwyczaić. Podobnie zresztą jak do swobody i wolności, którą daje CAT B100.
Ile potrafi znieść CAT B100?
Choć do tej pory nie napisałem o CAT B100 zbyt wiele dobrego, muszę przyznać, że bardzo go polubiłem. Za co? Właśnie za to, że nie musiałem na niego uważać. Można z nim zrobić niemal wszystko i w większości przypadków prędzej nam się coś stanie, niż jemu. I tak natychmiast po otrzymaniu paczki postanowiłem go nieco podtopić. Trafił więc do mojego kubka, w którym spędził parę godzin. Przy okazji sprawdziliśmy, na ile donośnie dzwoni będąc w pełni zanurzony. Jak się okazało jest na tyle głośny, że nawet na jarmarku nie da się go nie usłyszeć. Wibracje jednak mogłyby być nieco mocniejsze.
Wszelkie upadki na terakotę, panele i kostkę brukową CAT B100 zaliczył bez problemu, nawet gdy lądował z wysokości 2,5 metra. Dla pewności, że na pewno jest odporny na wstrząsy i uderzenia, rozegraliśmy nim jeszcze z kolegami mały mecz, w którym służył za piłkę. Skakanie po nim (96 kg) też na nic się zdało – obudowa nie chciała się wgnieść. CAT B100 przetrwał też 10-krotne przejechanie Volvo V50 2.0D kombi (1503 kg). Może miałem niedopompowane koła, ale CAT B100 ciągle żyje. Godzinny pobyt w wypełnionej po brzegi gorącą wodą wannie też nie zrobił na nim wrażenia, jedynie zasięg nieco się pogorszył. Postanowiłem zatem zamknąć go w piekarniku.
Naturalnie nie przeginałem z temperaturą, ustawiłem 50 stopni i włączyłem termoobieg. Po godzinie telefon był bardzo gorący, ale działał bez zarzutu. Trafił zatem do zamrażarki ustawionej na -23 stopnie Celsjusza (z NoFrost). I owszem, po godzinie jeszcze działał, ale na dłuższą metę wymiękł. Po ok. 3 godzinach zainstalowane w CAT B100 ogniwo spasowało i telefon wyłączył się. Próba włączenia po kilkunastu minutach skutkowała komunikatem o konieczności naładowania. Po pełnym rozmrożeniu jednak obyło się bez ładowarki – ogniwo odzyskało swoją nominalną pojemność i wciąż było naładowane.
Wniosek? Jeśli wybieracie się na biegun, trzymajcie CAT B100 w wewnętrznej kieszeni kurtki. Co prawda jest on na tyle solidny, że może służyć do kruszenia lodu czy jako zaczep podczas wspinaczki, ale litowa bateria po dłuższym czasie zamarznie i stracicie łączność ze światem. Więcej zastrzeżeń do CAT B100 nie mam. To prawdziwy twardziel, który nie boi się zgniatania, upadków, skrajnych temperatur, pyłów i wody. A jak wypada w konfrontacji np. z o połowę tańszym Samsungiem Solid B2710? Cóż, jest to zupełnie inna liga. B2710 to telefon o podwyższonej odporności, CAT B100 to kostka brukowa z funkcją wykonywania połączeń.
Wydajność
Krótko i na temat: telefon działa, nie zamula, ale też i nie oferuje niczego nadzwyczajnego. Chyba, że wpadniecie na pomysł uruchamiania aplikacji napisanych w Javie, to wówczas trzeba będzie trochę poczekać, aż CAT B100 przetrawi porcje kiepsko napisanego kodu i rozrusza maszynę wirtualną Javy, której uruchamiania powinni zabronić na sprzętach z mniej niż 4 rdzeniami i 8 GB RAM.
Aparat i multimedia
Czy prawdziwy twardziel potrzebuje aparatu i mp3? Oczywiście, że nie! Dlatego też te elementy CAT-A B100 potraktowano po macoszemu. 3-megapikselowa kamera ze stałą ogniskową jest kiepskiej jakości i chyba tylko fotograf z wyższej półki, a takim nie jestem, mógłby z niej wykrzesać coś nadającego się do oglądania w większym niż ekran telefonu formacie. Interfejsy, tak odtwarzaczy jak i dyktafonu są toporne, a liczba obsługiwanych formatów nie przytłacza. Najpopularniejszych kontenerów nie brakuje (MP3, AAC, WAV, 3GP, MP4) ale kodeki inne niż najpopularniejsze nie są wspierane. Jakość dźwięku na wyjściu słuchawkowym zadowoli tylko mniej wymagających.
Bateria
Nikogo chyba nie zaskoczę jeśli powiem, że CAT B100 wymagania ładowania średnio raz na tydzień. Dlaczego? Po prostu jest to sprzęt, który nie prowokuje do używania go. SMS-ów prawie nie piszę, głównie rozmawiam, a w stanie czuwania zwykły, prosty OS nie potrzebuje zbyt wiele zasobów i tym samym energii. Rozmawiając 2 godziny dziennie da się wykończyć CAT-a w ciągu 4-5 dni. Można też ewentualnie bawić się latarką. Innych sposobów nie znalazłem. Chyba, że ktoś jest masochistą i zechce sprawdzić działanie każdej z opcji w menu w każdym możliwym języku.
Podsumowanie
CAT B100 to konstrukcja, która bez wątpienia przypadnie do gustu miłośnikom mocnych wrażeń, bywalcom ciemnych zaułków, pracującym w wyjątkowo trudnych warunkach oraz masochistom i tym, których nudzą już delikatne smartfony. Jest to technologiczny odpowiednik kostki brukowej, zarówno pod względem wytrzymałości, jak i funkcjonalności. Poza wbijaniem gwoździ wyświetlaczem można z nim zrobić dosłownie wszystko. Nie straszne mu gotowanie, przejeżdżanie samochodem, rozwalanie łbów i podtapianie. Do tego potrafi dzwonić i podawać współrzędne GPS. Jeśli ktoś nie potrzebuje niczego więcej, będzie wniebowzięty.
Pozostali, którzy nie mogą się rozstać z Facebookiem, Youtubem i mailem, uzależnieni od selfie i asystentów głosowych, nie mają czego tu szukać. CAT B100 to prosty do bólu telefon z niezbyt intuicyjnym menu, który oferuje tylko podstawowe funkcje i w którym słowo „opróżnij” potrafi zastąpić każde inne. Nie jest to też dobra oferta dla mniej zamożnych, bo ponad 600 zł za pancernego, ale jednak feature phone’a to sporo. Większości wystarczy Samsung Solid B2710 za połowę ceny CAT-a czy… myPhone Hammer za 180 zł, który również ma certyfikat IP67 i bez problemu wytrzymuje lądowanie z wysokości 8 metrów, a dodatkowo obsługuje 2 karty SIM i ma lepszy akumulator (1700 mAh).