Ciemna strona komórki: irytujące dzwonki
Stoję na przystanku, słyszę: „Obierz mnie! To ja!!! Twoja komórka!” i nóż mi się w kieszeni otwiera… Dlaczego ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak irytujące potrafią być dzwonki na komórkę? Dlaczego czekając na tramwaj o 7 rano, zamiast w ciszy przygotować się do całego dnia pracy, muszę słuchać najnowszego utworu Nelly Furtado? Ludzie, opamiętajcie się!
Stoję na przystanku, słyszę: „Obierz mnie! To ja!!! Twoja komórka!” i nóż mi się w kieszeni otwiera… Dlaczego ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak irytujące potrafią być dzwonki na komórkę? Dlaczego czekając na tramwaj o 7 rano, zamiast w ciszy przygotować się do całego dnia pracy, muszę słuchać najnowszego utworu Nelly Furtado? Ludzie, opamiętajcie się!
Czasem tęsknię do czasów, gdy komórka była mało zaawansowanym urządzeniem, a wybór dzwonków ograniczał się do dziesięciu załadowanych przez producenta melodyjek. Jakże zabawne było obserwowanie ludzi, którzy słysząc tzw. Nokia Tune lub „Do Elizy” Bethoveena, które królowały w tamtych czasach, spazmatycznie sięgali do kieszeni myśląc, że to ich telefon.
Ja rozumiem, że to wszystko jest dla ludzi, ale pewne osobniki nie znają umiaru. Zupełnie nie pojmuję mody na ustawianie dzwonków imitujących pijanych żuli czy skrzeczących teściowych. Jeden z drugim puści taki dzwonek na spotkaniu biznesowym – „Twoja teściowa dzwoni, nie odbieraj!” i czeka na oklaski…
Niektórym użytkownikom komórek należałoby wbić w końcu do głowy, że jego „odjechanego” dzwonka ma ochotę słuchać tylko on sam.
Druga sprawa to hity minionego lata. Czy naprawdę myślicie, że po dwóch miesiącach wałkowania (s)hitów w każdej stacji radiowej, na każdym programie w TV, każdej stronie internetowej, ktokolwiek jeszcze będzie miał ochotę słuchać tych utworów jako waszego dzwonka? Dajcie w końcu spokój temu biednemu Jozinowi z Bazin!
I na Boga włączajcie czasem alarm wibracyjny!