„Cześć, jestem cyborgiem”. Nawet nie wiesz, jak technologia zmieniła Twoje życie

„Cześć, jestem cyborgiem”. Nawet nie wiesz, jak technologia zmieniła Twoje życie

Wizualizacja myśli pochodzi z serwisu Shutterstock.com
Wizualizacja myśli pochodzi z serwisu Shutterstock.com
Michał Puczyński
25.12.2015 11:18, aktualizacja: 25.12.2015 12:28

Dopiero kiedy łapiemy katar, zdajemy sobie sprawę, jak niedocenianym luksusem jest możliwość swobodnego oddychania. Podobnie jest z technologią: nawet nie widzimy, że weszła w każdą sferę naszego życia, choć jeszcze niedawno nie sądziliśmy, że można ją tak wykorzystywać.

  • Obecne urządzenia wywarłyby ogromne wrażenie na każdym, kto mógłby zobaczyć je dziesięć lat temu – powiedział niedawno Gadżetomanii Adam Żelazko, PR & Marketing Manager w ASUS Polska.

Żelazko mówił w odniesieniu do nowego laptopa ASUS, który niedawno wszedł do sprzedaży, i rzeczywiście - Transformer Book T100HA z odpinanym ekranem, funkcjonującym jako tablet, niejednego wprawiłby w zachwyt. Nas jednak zastanowił szerszy wydźwięk jego słów.

Jak bardzo stechnicyzowało się nasze życie? Jak zmieniła się nasza dzienna rutyna i co tak naprawdę zyskaliśmy? Czy z perspektywy człowieka żyjącego dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia lat temu, nasze życie nie stanęło na głowie?

Ja, cyborg

Kilka miesięcy temu lekarze ze szpitala Manchester Royal Eye Hospital wszczepili 80-letniemu Brytyjczykowi Rayowi Flynnowi pierwszy na świecie bioniczny implant oczny korygujący zaburzenia widzenia związane z degeneracją plamki żółtej. Innymi słowy: zniwelowali skutki starzenia się oczu.

Także w tym roku specjaliści z amerykańskiego prywatnego Uniwersytetu im. Johna Hopkinsa w Baltimore opracowali dla sparaliżowanego 28-latka sztuczną dłoń. Elektrody umieszczone w korze mózgowej pacjenta pozwalają mu nie tylko poruszać kończyną, ale także nią czuć. Sensory wykrywające nacisk przesyłają do mózgu sygnał elektryczny odwzorowujący wrażenia dotykowe.

W roku 2014 Amerykanin Les Baugh, który przed czterdziestoma laty stracił obie ręce w wypadku, stał się pierwszym posiadaczem bionicznych protez – stworzonych zresztą przez naukowców tego samego uniwersytetu. Po krótkim treningu nauczył się gestykulować, podnosić przedmioty i wykonywać proste domowe obowiązki.

Les Baugh
Les Baugh© John Hopkins University Applied Physics Laboratory

Co prawda protezy Baugh nie wyglądają tak efektownie, jak sztuczne ręce Adama Jensena z gry Deus Ex, ale nie znaczy to, że podobne rozwiązania są czystą fantastyką. Granica między nauką i s-f jest coraz cieńsza. I choć korzystanie z tak zaawansowanych technologii wciąż jest luksusem dla nielicznych, nie znaczy to, że nowoczesne rozwiązania pozostają poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego. Kowalski po prostu o nich nie myśli, albo wręcz nie jest świadomy tego, że z nich korzysta. Na przykład podczas wizyty u dentysty.

  • Kiedyś brało się zamek ortodontyczny do ręki i przyklejało do zęba – opowiada Rafał, stomatolog ze Śląska. - Teraz zamki są indywidualnie dobierane do każdej wady, projektowane na modelu cyfrowym. Model jest drukowany w drukarce 3D, nanosi się na niego zamki, a potem przenosi w całości do jamy ustnej na zakładce silikonowej. Wszystko jest idealnie dopasowane, dzięki czemu wada jest lepiej skorygowana.

Pacjent może nie być świadomy, jak przebiega proces tworzenia zamków, jeśli jednak miał zakładany podobny aparat w przeszłości, zapewne zauważy, że klejenie nie trwa półtorej godziny, lecz dwadzieścia minut.

  • Dzięki technologiom pacjent zyskuje znacznie więcej – twierdzi dentysta. - Zacieśnia się kontakt między nim a lekarzem. Powiadomienia na Facebooku o wizytach, przypomnienia o konieczności szczotkowania – to wszystko pomaga dbać o zdrowie i daje motywację, żeby to robić.
Użycie technologii CAD CAM - skaner do ust, program do modelowania na komputerze, drukarka 3D na zapleczu
Użycie technologii CAD CAM - skaner do ust, program do modelowania na komputerze, drukarka 3D na zapleczu© aridiclinic.net

Przede wszystkim możemy jednak liczyć na ograniczenie bólu i stresu. Czas i szybkość podawania leku znieczulającego dziś określa komputer, a sam środek nie jest wstrzykiwany igłą, lecz igiełką w obudowie wyglądającej jak długopis, lekko dotykającej dziąsła. Wizyta staje się przyjemniejszym doświadczeniem także dzięki zmianie atmosfery w gabinecie. Brak kolejek dzięki elektronicznej rejestracji, wi-fi, ekspres do kawy, telewizor na ścianie czy na suficie nad fotelem dentystycznym – to drobnostki, które czynią cuda.

Wszystko na plus?

Niezależnie od tego, kim jesteśmy, prawdopodobnie czerpiemy korzyści z nowej technologii – nawet jeśli sami korzystamy z niej w ograniczonym zakresie. Nie musimy mieć konta na Twitterze, żeby docenić łatwość i szybkość wymiany informacji, którą ów serwis oferuje. Newsy oparte na tweetach to wszak nic nowego.

Informacja dziennikarska w 140 znakach przebywa w jednej chwili tysiące kilometrów, a kilkanaście minut później jest publikowana w klasycznych serwisach, do korzystania z których ograniczają się „konserwatywni” użytkownicy komputerów.

  • Tylko z opowieści starszych kolegów znam ich pracę przed dziesiątkami lat: szybki telefon do redakcji, gdzie ktoś musi spisać całą relację, podczas gdy dziennikarz mu ją dyktuję – przyznaje Przemysław Langier, dziennikarz sportowy portalu Onet.pl. - Dziś nikt nie chce czekać na informację, a musi mieć ją dostarczoną od razu. Bez technologii cała moja praca "w terenie" wydłużyłaby się niesamowicie, a odbiorcy też swoje by odcierpieli.
140 znaków może być materiałem na news dnia
140 znaków może być materiałem na news dnia© Gazeta.pl

Wszystko ma jednak swoją cenę. Bywa, że nasz związek z technologią jest bliższy, niżbyśmy sobie tego życzyli.

  • Po pracy zamieniam się z dostawcy informacji w jej odbiorcę – mówi Langier. - Smartfony czy laptopy niestety silnie uzależniają i choć często bym chciał, nie umiem od nich odpocząć. Brutalna prawda jest taka, że bez obecnej technologii nie umiałbym żyć. I z tego, co obserwuję, całe moje środowisko ma podobnie.

Powiedzieć, że w dużym stopniu polegamy na nowych rozwiązaniach, to dziś za mało. Znacznie trafniejsze byłoby stwierdzenie, że – dosłownie – zżyliśmy się z nią. Nawet zadziwiająco potężne urządzenia przestały być czymś wyjątkowym; korzystamy z nich odruchowo i nieświadomie. Wszystko bowiem stało się przystępniejsze, łatwiejsze i szybsze.

Wykonanie fotografii, czyli czynność wymagająca kilkanaście lat temu posiadania odrębnego, dość nieporęcznego urządzenia oraz podstawowej umiejętności jego obsługi, stała się czymś niemalże automatycznym. Wystarczy nacisnąć jeden przycisk albo punkt na ekranie, albo nawet wykonać gest. W rezultacie fotografujemy wszystko i wszędzie.

I publikujemy to. Nawet jeśli nie jest warte uwagi
I publikujemy to. Nawet jeśli nie jest warte uwagi© boringinstagramphotos.tumblr.com
  • Nie jesteśmy nawet w stanie odróżnić osoby fotografującej od piszącej wiadomość na swoim telefonie – zauważa specjalista fotografii Mateusz Drabent z agencji reklamowej Viwa.gg.

Kto w erze kliszy fotograficznej, a nawet aparatów cyfrowych, ale z dyskiem o ograniczonej pojemności i brakiem opcji natychmiastowego udostępniania online, marnowałby czas i środki na fotografowanie swojego obiadu?

Każdy może być geekiem

Życia bez smartfonu prawdopodobnie nie wyobraża sobie dziś nawet najpopularniejsza nastolatka w liceum, która piętnaście lat temu patrzyłaby na kolegę nierozstającego się z komputerem jak na dziwadło, którego należy unikać. Czy to znaczy, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy wszyscy stali się geekami?

  • Geek jest osobą szczególnie zainteresowaną daną dziedziną życia – wyjaśnia Natalia Dołżycka, założycielka bloga Jestem Geeekiem, Marketing & PR Manager w b-interaktive GmbH. - Można więc być geekiem kuchennym, geekiem piłkarskim i geekiem komiksowym. Dziś, w powszechnym rozumieniu tego słowa, geek jest przede wszystkim gadżeciarzem, early adopterem, fanem komiksów, fantastyki, filmów i popkultury w ogóle. Zdecydowanie rzadziej niż kiedyś kojarzy się z nieprzystosowanym społecznie kujonem z plasterkiem na okularach.
Nie trzeba już wstydzić się wyjścia na ulicę w komiksowym kostiumie. Robią to dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi
Nie trzeba już wstydzić się wyjścia na ulicę w komiksowym kostiumie. Robią to dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi© Cosplay.com

Obecnie popkultura ma się lepiej niż kiedykolwiek – na filmy komiksowe chodzą nawet ludzie, którzy unikali samych komiksów jak ognia. Gadżety też radzą sobie znakomicie: sprzęt Apple jest otoczony kultem wśród ludzi, którzy często mają o technologii znikome pojęcie. Dzieje się tak, ponieważ urządzenia w ciągu ostatnich lat stały się tanie, przystępne, łatwe w obsłudze i po prostu fajne. Wspomnianego Transformer Booka od ASUSa aż chce się mieć – nawet nie dlatego, że ma mocny procesor, tylko dlatego, że możliwość wyjęcia ekranu to świetny bajer.

Geekiem może więc być praktycznie każdy; wsiąknięcie w ten świat nie wymaga poświęcania życia towarzyskiego czy innych zainteresowań. Wręcz przeciwnie - zmniejszenie „progu wejścia” do zamkniętego niegdyś kręgu ułatwia kontakty międzyludzkie. Coraz mniej nas dzieli, coraz więcej łączy. Ale czy zawsze będzie tak pięknie?

Asus Transformer Book T100HA
Asus Transformer Book T100HA

Każdy kij ma dwa końce

W nieodległej perspektywie są tak zadziwiające technologie, jak nanoroboty operujące bezpośrednio wewnątrz ciała, bez konieczności interwencji chirurgicznej; hodowane narządy do transplantacji; możliwość pobudzania organizmu do autoregeneracji.

  • Być może pojawi się możliwość przesyłania obrazu stereoskopowego bezpośrednio do nerwu wzrokowego, lub generalnie przesyłania wrażeń zmysłowych prosto do mózgu – spekuluje Krzysztof Kieszkowski z firmy Digital Emotions, zajmujący się tworzeniem interaktywnych spektakli z wirtualnymi postaciami. - Dlaczego nie miałyby powstać tanie i wytrzymałe ogniwa fotowoltaiczne, np. w postaci farby?

Tempo rozwoju technologii jest tak duże, że nie postrzegamy podobnych pomysłów w kategorii fantastyki. Nie zastanawiamy się już, czy coś jest możliwe, ale kiedy będzie możliwe. To jednak w szerszej perspektywie może okazać się problemem.

W latach 80. tablet wydawał się gadżetem z bardzo odległej przyszłości
W latach 80. tablet wydawał się gadżetem z bardzo odległej przyszłości
  • W przeciwieństwie do technologii człowiek rozwija się dużo wolniej – zauważa Kieszkowski. - Patrząc na to, co obecnie dzieje się na świecie, mam wielkie wątpliwości, czy kiedykolwiek nastąpi jakiś skok jakościowy w myśleniu i działaniu człowieka.

Potężna technologia w niewłaściwych rękach byłaby dziś groźniejsza niż kiedykolwiek, toteż rozwój postrzegany w skali makro może niepokoić. W skali mikro jednak powinniśmy się nim cieszyć.

Patrz i podziwiaj

Ignorowanie postępu jest zrozumiałe. Przyzwyczajamy się do niego. W końcu czymś normalnym stanie się przybijanie bionicznej piątki znajomkowi z okularami AR na nosie, który narzeka, że jego holofon z czternastoma rdzeniami uruchamia aplikacje przez niedorzecznie długie dwie sekundy. Naprawdę warto jednak dostrzec, co już możemy, i zamiast narzekać, że przycisk blokady w nowym smartfonie jest umieszczony nieco za wysoko, skupić się na tym, że mamy w ręce urządzenie nieporównywalnie potężniejsze od komputera wykorzystanego podczas pierwszego lotu na Księżyc.

Technologia jest wszędzie, jest wspaniała i dzięki niej możemy niemal wszystko. Wpływa na nasze życie, ale cóż – wszystko ma swoją cenę. Jeśli dziś nie jesteś zachwycony posiadanymi możliwościami, zastanów się: co ludzkość musiałaby osiągnąć, żebyś wreszcie zaczął się cieszyć? I czy naprawdę potrzebujesz aż tak wiele?

Materiał powstał we współpracy z firmą

Obraz
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)