Czy 500 zł wystarczy na telefon "premium"? Minitest MyPhone'a City XL

Czy taka kwota wystarczy na to, aby zbudować porządny telefon średniej klasy? Niektóre podzespoły, nawet ze średniej półki, będą kosztować sporo i nie da się tego przeskoczyć. Sprawdzamy, jak ta sztuka udała się polskiej marce myPhone w modelu City XL.

Czy 500 zł wystarczy na telefon "premium"? Minitest MyPhone'a City XL
Źródło zdjęć: © WP
Bolesław Breczko

20.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 11:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

MyPhone City XL to próba zaoferowania Polakom smartfona "premium" za przystępną cenę. Jednak powiedzmy sobie od razu - za taką cenę nie da się zbudować urządzenia, które stanie do walki z flagowcami za trzy, cztery i pięć tysięcy złotych.

Z tego powodu City XL stara się raczej sprawiać wrażenie produktu premium, niż nim być. Nie ma w tym absolutnie nic złego, o ile zdajemy sobie z tego sprawę i liczymy się z pewnymi ustępstwami. A tych w smartfonie City XL jest kilka. Najpierw skupmy się jednak na zaletach.

Elegancki design

MyPhone City XL wygląda tak, jakbyśmy sobie wyobrażali smartfon z wyższej półki, gdybyśmy większość czasu korzystali z tańszych rozwiązań. Osobiście uważam, że wygląda nawet lepiej niż kilka droższych modeli. W City XL mamy do czynienia ze smukłą aluminiową obudową (nie będzie się rysować, palcować i tłuc tak jak szklana!). Ma też srebrne poprzeczne linie, które nadają szyku.

Aluminowa obudowa myPhone City XL prezentuje się atrakcyjnie
Aluminowa obudowa myPhone City XL prezentuje się atrakcyjnie© Bolesław Breczko

Na froncie mamy ekran wykonany z tworzywa sztucznego (mniej podatny na stłuczenia, ale za to bardziej wrażliwy na zarysowania, najlepiej od razu nakleić na niego folię ochronną). Na dole ekranu mamy przyciski nawigacyjne. W przycisku "home" znajduje się sprawnie działający skaner odcisków palca. Jest on też znacznie zagłębiony w ekranie, co pozwala na łatwe odnalezienie go bez patrzenia.

Na lewej, bocznej krawędzi znajdują się przyciski do sterowania głośnością oraz przycisk zasilania. Osobiście wolę, gdy ten ostatni jest po przeciwnej stronie, ale to kwestia przyzwyczajenia. Dolna krawędź prawie w całości jest zajęta przez podwójny głośnik (nie jest to jednak głośnik stereo) oraz port ładowania micro USB.

W tym miejscu trzeba powiedzieć o pierwszych minusach modelu City XL. Po pierwsze zastosowano tutaj port microUSB zamiast coraz popularniejszego i lepszego USB-C. Po drugie, port ładowania umieszczony jest na zaokrągleniu obudowy, co może powodować to samoczynne wypadanie kabla zasilającego. Na koniec należy jeszcze wspomnieć o porcie słuchawek 3,5 mm. W modelu City XL znajduje się na górnej krawędzi.

Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie
Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie© Bolesław Breczko

Dobry ekran, średni aparat

W City XL dostajemy ekran IPS o przekątnej 5,5 cala i rozdzielczości 1280x720. Gdy jest wyłączony, jest zdecydowanie jaśniejszy od czarnych krawędzi obudowy, które, swoją drogą, są dość spore. Nie wygląda to zachęcająco, żeby nie powiedzieć, że wygląda tanio.

Na szczęście po uruchomieniu ekranu jest zdecydowanie lepiej, kolory są wyraźne i soczyste. Oczywiście pod względem jakości ekran w City XL będzie odstawał od matryc OLED w najdroższych flagowcach, jednak większość użytkowników będzie z niego zadowolona. Ekran daje radę nawet w bardzo jasnym słońcu, a niska jak na dzisiejsze standardy rozdzielczość HD Ready w zupełność wystarczy przy tak małym wyświetlaczu.

Aparat. Od pewnego czasu stał się on w smartfonach jednym z najważniejszych podzespołów. W tym aspekcie nie możemy się po City XL spodziewać zbyt dużo.

Najwięksi producenci prześcigają się w upychaniu jak najbardziej zaawansowanych technologii przetwarzania obrazu i optyki do tak małych urządzeń. Często na rozwój aparatu przeznaczana jest największa część budżetu. Przypomnijmy, że City XL kosztuje 500 zł. Jeśli jednak nie spodziewamy się po tym aparacie przesadnie dużo, to może on nas pozytywnie zaskoczyć.

Przyznam sam, że oczekiwałem po nim gorszych efektów. I chociaż o zdjęciach w nocy możemy raczej zapomnieć, w warunkach przyzwoitego oświetlania smartfon polskiej marki radzi sobie naprawdę nieźle. Najlepiej oceńcie sami.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/6]

Aparat główny ma dwa dwie matryce: 8 Mpix i 2 Mpix. Ten drugi ma zapewniać lepsze szczegóły, kontrast oraz efekt bokeh, czyli rozmycia tła przy robieniu zdjęć portretowych. Może się wydawać, że w ostatnich latach bokeh stało się najważniejszym czynnikiem, który świadczy o jakości aparatu w smartfonach. Każdy chce go mieć w swoim telefonie. Jedni robią to lepiej, inni gorzej, a myPhone robi to z małym oszustwem.

Co to jest bokeh?

OK, najpierw kilka słów wyjaśnienia jak powstaje bokeh (z japońskiego ‘rozmazanie’). W profesjonalnych obiektywach fotograficznych można ręcznie ustawić parametr, który nazywa się apertura (po polsku ‘przysłona’). Określany jest on symbolem f/1,4 do f/22 (najpopularniejsze wartości) i odpowiada za głębię ostrości.

Ustawiając jej niską wartość, możemy uzyskać efekt rozmycia tła za fotografowanym przez nas obiektem. Chociaż niektóre aparaty w smartfonach mogą się pochwalić naprawdę niskimi wartościami przysłony (f/1,6) to nie są w stanie tak rozmyć tła jak w profesjonalnym sprzęcie. Po prostu fizyka na to nie pozwala.

Bokeh w profesjonalnych aparatach tworzy się przez ustawienie głębi ostrości w obiektywie. W smartfonach sztucznie robi to oprogramowanie
Bokeh w profesjonalnych aparatach tworzy się przez ustawienie głębi ostrości w obiektywie. W smartfonach sztucznie robi to oprogramowanie© Adobe Stock

Dlatego producenci smartfonów trochę oszukują. Do stworzenia efektu bokeh zaprzęgają podwójne obiektywy oraz algorytmy, które są wstanie obliczyć jak daleko znajdują się obiekty na zdjęciu i rozmyć te dalsze. Jest to podobne do pracy grafika w programie do obróbki zdjęć. Chociaż efekt jest wywołany sztucznie, to jest czasem nawet taki sam jak w przypadku profesjonalnych aparatów fotograficznych.

MyPhone też chciał się pochwalić bokeh na swoich zdjęciach. Podszedł do tego jednak po linii najmniejszego oporu. Chociaż w City XL znajdziemy dwa obiektywy aparatu głównego, to zaawansowanych algorytmów już nie. Ich opracowanie lub licencje kosztują masę pieniędzy. Dlatego bokeh w tym modelu powstanie poprzez nałożenie filtra, który po prostu rozmazuje krawędzie zdjęcia niezależnie od tego jak daleko znajdują się widniejące tam obiekty. Efekt jest widoczny i mało kogo oszuka.

Nawet bez obiektu na pierwszym planie "bokeh" zostaje dodane do "tła"
Nawet bez obiektu na pierwszym planie "bokeh" zostaje dodane do "tła"© Bolesław Breczko

Przedni aparat o matrycy 5 Mpix robi zdjęcia dobrej jakości i na Facebooku czy Instargramie nie będziemy wstydzić się swoich selfie. Zwłaszcza, że soft aparatu daje nam do dyspozycji efekt upiększania. Według mnie, jego efekty są przerażające, no ale to może już wina "modela" a nie aparatu i trybu.

Obraz
Obraz;

Głośnik do wymiany

Teraz czas na wady telefonu. Pierwszą i jedną z największych jest głośnik. Nie mam nic na jego obronę, jest po prostu koszmarny. Brzmi tak tanio jak tylko się da.

Oczywiście nie będę sobie przez niego puszczał muzyki w autobusie. Ale jego jakość razi nawet przy dźwiękach powiadomień czy połączeniach. W rezultacie za każdym razem, gdy dostaję maila, SMS-a czy inne powiadomienie myślę, sobie: no tak, flagowiec to to nie jest. Zdecydowanie nie polecam fanom muzyki z telefonu (o ile tacy w ogóle istnieją).

Głośnik w myPhone City XL jest nieznośny
Głośnik w myPhone City XL jest nieznośny© Bolesław Breczko

Sprawa ostatnia i może nawet najważniejsza – działanie. Od razu ostrzegam, że moja opinia o działaniu City XL może być trochę spaczona. Na co dzień rozpieszczam się bowiem koreańskim flagowcem, który najczęściej działa bez zarzutów. Jednak nie każdy używa telefonu tak nałogowo jak ja i nie każdy potrzebuje najmocniejszych podzespołów. To pewnie do tych osób potencjalnie trafi najnowszy myPhone i im może nie przeszkadzać to co mi.

Werdykt

City XL wyposażony jest w czterordzeniowy procesor MediaTeka o taktowaniu 1,3 Ghz oraz 2 GB pamięci RAM. Mogłoby się wydawać, że wystarczy to do podstawowych czynności, jakie większość z nas wykonuje na smartfonach, czyli przeglądanie internetu, odbieranie poczty i pisanie wiadomości.

Niestety, nawet przy tych czynnościach wychodzą braki "mocy" smartfona. Aplikacje otwierają się ze znacznym opóźnieniem (czasem nawet kilkusekundowym!), a przewijanie bardzo często jest niepłynne. Gdy ktoś do nas dzwoni możemy odebrać dopiero po kilku sekundach, bo musimy poczekać, aż interfejs telefonu się załaduje. Dla kogoś takiego jak ja, kto używa telefonu non stop i bardzo często do pracy, te braki opóźnienia i chwilowe zacięcia są niezwykle uciążliwe.

Na koniec coś o nie do końca wykorzystanej szansie myPhone’a w modelu City XL. Smartfon działa na "czystym" Androidze. Czyli systemie operacyjnym bez żadnych nakładek producenta urządzenia. Oznacza to, teoretycznie, że aktualizacje będą się na nim pojawiać, gdy tylko opracuje je Google, czyli producent Androida. Faktycznie jest inaczej. Mimo obecności na rynku Androida 8 Oreo, City XL działa na starszej wersji 7 Nougat. Dodatkowo polski producent nie wie, kiedy aktualizacja dla tego modelu będzie dostępna.

myPhone City XL, to dobry wybór dla osób, które nie wymagają za dużo od swoich smartfonów
myPhone City XL, to dobry wybór dla osób, które nie wymagają za dużo od swoich smartfonów© Bolesław Breczko

Smartfon myPhone XL mogę polecić osobom, które chcą mieć telefon sprawiający wrażenie Premium, ale nie chcą wydawać na niego góry pieniędzy. Będzie dobry także dla osób, które chcą robić dobre zdjęcia, ale odpuszczą sobie ich robienie przy złym świetle i w nocy. Nie polecam go natomiast osobom, które dużo pracują na telefonie. Kilkusekundowe opóźnienia doprowadzą was do szału.

Komentarze (0)