Czy 8‑calowy Galaxy Note to strzał w dziesiątkę?
Największe koncerny w swoich materiałach prasowych nierzadko zapowiadają nowe produkty. Wydaje się, że Samsung tym razem nieco się jednak zapędził, przypadkiem przyczyniając się do wycieku swojego nowego tabletu - 8-calowego Galaxy Note'a.
15.02.2013 | aktual.: 15.02.2013 16:00
Samsung swego czasu zaryzykował, przygotowując smartfona Galaxy Note (czy też phablet - jak kto woli). Wiele osób podawało w wątpliwość sens udostępniania tak dużego telefonu, nawet mimo oczywistych zalet związanych z wygodą notowania na tak dużym ekranie. Teraz już wiemy, że ryzyko się opłaciło, a Note 2 to jedno z najlepiej sprzedających się urządzeń z Androidem.
Nikt nie wątpił, że Samsung jak zawsze pójdzie za ciosem. Dla klientów potrzebujących naprawdę dużego ekranu opracowano tablet Galaxy Note 10.1, jednak w portfolio koreańskiej spółki wciąż brakowało gadżetu pośredniego, który byłby bardziej mobilny niż duży tablet, a jednocześnie znacznie większy od smartfona.
Wydaje się, że takim strzałem w dziesiątkę może się okazać Galaxy Note 8.0, którego wypatrzono w materiałach prasowych Samsunga. Spytałem innych redaktorów Komórkomanii, co sądzą o tego typu urządzeniu. Na wieść o bardziej poręcznym tablecie większość reagowała pozytywnie.
Mateusz uważa, że tablet tego typu może się okazać idealnym połączeniem między wielkością urządzenia a jego ergonomią:
Galaxy Note II - ze względu na dostępność rysika S Pen - jest moim ulubionym Androidem, ale już Galaxy Note'a 10.1 uważam za zbyt duże urządzenie. Myślę więc, że 8-calowy tablet z S-Pen będzie strzałem w dziesiątkę, tym bardziej że pod względem ergonomii będzie podobny do HTC Flyera.
Podobnego zdania jest też Miron Nurski, który zwraca uwagę na zalety mniejszego tabletu, gdy korzysta się z niego w ruchu:
Myślę, że Galaxy Note 8.0 może być najbardziej udanym tabletem Samsunga. S Pen to świetne akcesorium, ale Note 10.1 jest moim zdaniem zbyt duży, by komfortowo z niego korzystać. Z kolei 8-calowy ekran przełoży się na większą mobilność urządzenia i pozwoli je wygodnie trzymać w jednej ręce, a jednocześnie jest to wystarczające, by cieszyć się dużym ekranem.
Michał Mynarski pokusił się o szczyptę krytyki, zauważając, że nowości Samsunga nie są właściwie niczym rewolucyjnym, a jedynie kontynuacją "polityki walca":
Pytanie, czy Galaxy Note 8 jest strzałem w dziesiątkę, jest pytaniem retorycznym. To po prostu rozwinięcie polityki walca i zapychania każdej luki kolejnym urządzeniem z którejś tam serii. Trudno tu mówić o złotych strzałach, to raczej takie pomniejsze trafienia tak od 3 do 7. Samsung w swojej przygodzie na rynku smartfonów zaliczył tylko jeden złoty strzał. Nazywał się Galaxy S. Wszystko, co wydarzyło się potem, to szturm i wykorzystanie sukcesu tego modelu. A sam Galaxy Note 8 to po prostu możliwości 10.1 upakowane w mniejszej obudowie, bardziej przystępne dla studenciaka, który stawia Androida ponad iOS.
Nowy Galaxy Note 8.0 z pewnością nie będzie więc produktem dla wszystkich. Osoby, które potrzebują tabletu głównie wtedy, gdy wygodnie rozsiadają się na fotelu przed telewizorem, prawdopodobnie zdecydują się na większy, 10-calowy ekran. Użytkownicy ceniący sobie jednak dużą mobilność, zabierający tablet na wykłady czy wrzucający do plecaka na dłuższe wycieczki, bez wątpienia mogą być zainteresowani 8-calowym urządzeniem z dodatkowym rysikiem.
Mnie najbardziej zawiódł bardzo przewidywalny wygląd urządzenia - faktycznie przypomina rozjechanego walcem Note'a 2. Niestety, większy jest i ekran, i białe ramki wokół niego, co nie jest już najkorzystniejsze wizualnie i stawia Galaxy Note 8.0 pod tym względem zdecydowanie za iPadem mini. Mimo wszystko to ciekawa propozycja dla fanów Androida, której - o czym warto pamiętać - Samsung jeszcze oficjalnie nie zaprezentował.
Źródło: The Verge