Dial4Ligh czyli niemieckie „Let the sunshine in”

W wymyślaniu najbardziej oszczędnego stylu życia do tej pory przodowali Krakusi (lub - według innych wersji dowcipów- Szkoci). Rzeczywistość okazuje się jednak daleka od sytuacji z opowiadanych na imprezach żartów, bo kreatywnie oszczędni okazują się być Niemcy - a do tego również technologicznie zaawansowani. W czym ta oszczędność? W światłach latarni oświetlających miasta uruchamianych komórką.

dial4light
dial4light
Sabina

W wymyślaniu najbardziej oszczędnego stylu życia do tej pory przodowali Krakusi (lub - według innych wersji dowcipów- Szkoci). Rzeczywistość okazuje się jednak daleka od sytuacji z opowiadanych na imprezach żartów, bo kreatywnie oszczędni okazują się być Niemcy - a do tego również technologicznie zaawansowani. W czym ta oszczędność? W światłach latarni oświetlających miasta uruchamianych komórką.

Palące się przez całą noc światła ulicznych latarni, to rzeczywiście spory wydatek dla miasta. Zastosowanie fotokomórek, też tu nic nie daje - każdy przemykający chyłkiem kot, czy zapomniana torebka foliowa może bowiem uruchomić czujnik i zapalić latarnię. Niemcy wdrażają więc Dial4Light. Nowoczesny system, który pozwoli każdemu zapalić sobie światło na ulicy, za pomocą komórki.

Wystarczy, wychodząc na nocny spacer wziąć komórkę i zadzwonić pod odpowiedni, przypisany ulicy numer. Egipskie ciemności ulicy rozświetlą na 15 minut latarnie. Po tym czasie, światłą zgasną - ale my będziemy już w następnej przecznicy i wykręcimy sobie kolejny numerek... Wszystkie numery dostępne są on-line - dzięki temu, nawet poruszanie się po nieznanych nam rejonach miasta nie jest poruszaniem się po omacku.

W kilku pilotażowych niewielkich miasteczkach w Niemczech (np w Morgenröthe-Rautenkranz) w których wdrożono Dial4Light, oszczędności na zużyciu energii sięgają 25%.

Źródło artykułu:WP Komórkomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)