Drodzy producenci smartfonów, skoro już wracamy do plastiku, proponuję pójść o krok dalej
5 lat temu za mniej niż 1000 zł spokojnie dało się kupić telefon, który miał obudowę wykonaną ze szkła. Dziś wydając 4000 zł można się natknąć na plastik. Osobiście nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie jeden szkopuł.
18.02.2021 | aktual.: 18.02.2021 18:23
Samsung Galaxy S21 to - nie licząc pobocznych wersji "Lite" czy "FE" - pierwszy reprezentant tej serii od 2014 roku, który w podstawowej wersji ma plecki wykonane z tworzywa sztucznego. Wcześniej podobna obudowa trafiła do Galaxy Note'a 20.
Kompromisy w kwestii jakości wykonania mocno widać w segmencie do 2000 zł, gdzie jeszcze kilka lat temu stosowanie metalu i szkła było powszechne, a teraz ze świecą szukać telefonu, który nie byłby plastikowy.
Trend wracania do plastiku wyraźnie nasilił się w drugiej połowie 2020 roku, co każe podejrzewać, że cięcia kosztów produkcji mogą mieć związek z pandemią COVID-19. I ja to wszystko rozumiem. Szkoda tylko, że wracamy do tego, co było złe, z pominięciem tego, co było dobre.
Plastikowe obudowy aż proszą się o powrót wymiennych klapek i baterii
Galaxy Note 4 przez lata pozostawał ostatnim topowym telefonem Samsunga, który miał plecki wykonane z tworzywa sztucznego. To też ostatni topowy telefon Samsunga, w którym klapkę oraz znajdujący się pod nim akumulator można wymienić bez konieczności stosowania specjalistycznych narzędzi. I akurat za tą cechą starych plastikowych telefonów tęsknię.
Plastik ma to do siebie, że jest miękki, a przez to podatny na zarysowania czy przetarcia. Jakże brakuje mi czasów, w których zniszczoną klapkę można było wymienić w kilka sekund za grosze, zmieniając przy okazji kolor telefonu.
A o zaletach wymiennych akumulatorów nie trzeba chyba przekonywać nikogo. Dzięki nim wymiana zużytej baterii nie była równoznaczna z koniecznością odesłania telefonu do serwisu. Z kolei zapasowe naładowane ogniwo w kieszeni było doskonałą alternatywą nawet dla najszybszych i najwygodniejszych metod ładowania.
Tymczasem plastik powrócił, ale żadna z jego dwóch olbrzymich zalet nie.
Producenci mogliby chociaż stosować plastik, który nie udaje szkła
Część firm wraca do tworzyw sztucznych, bo są tańsze. Jednocześnie wciąż trwa moda na szkło, dlatego producenci starają się swoje tworzywa do szkła upodobnić. A to niesie za sobą sporo minusów.
Pół biedy, gdy plastik jest - jak w topowych samsungach - matowy. Nienawidzę jednak powszechnie stosowanych połyskujących tworzyw sztucznych, które rysują się od patrzenia i równie łatwo zbierają zabrudzenia.
To tak jakby producenci za wszelką cenę starali się stworzyć materiał, który połączy największe wady plastiku i szkła. Absurd.
A przecież znalezienie złotego kompromisu jest możliwe
Dla mnie idealnym balansem między jakością wykonania a praktycznością był zapomniany już Samsung Galaxy Alpha z 2014 roku.
Alpha miał nowoczesny design i metalową ramę, która nadawała mu elegancji. Pokrywa baterii była wykonana z perforowanego plastiku, który nie udawał na siłę szkła czy skóry. Jednocześnie było to tworzywo miłe dla oka, przyjemne w dotyku i zapewniające pewny chwyt, a klapkę można było łatwo zdjąć, by dostać się do wymiennej baterii.
Alphie brakowało jedynie certyfikatu wodoszczelności, ale debiutujący nieco wcześniej Galaxy S5 udowodnił, że można połączyć odporność na wodę ze zdejmowaną klapką. I nie miałbym nic przeciwko temu, by plastikowe flagowce powróciły, ale właśnie w takiej formie.
Więc nie, plastik nie jest jednoznacznie zły, bo ma też swoje atuty. Trzeba tylko chcieć je wykorzystać.
Zobacz również: