"Druga połowa", czyli smartfon Jolla jest ciekawy. Skończy się jednak jak w "300"

Jolla (fot. Jolla)
Jolla (fot. Jolla)
Mateusz Żołyniak

20.05.2013 16:10, aktual.: 20.05.2013 18:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W tekście poświęconym smartfonowi Jolla, a przynajmniej temu, co o nim wiadomo, zwróciłem uwagę na jego niewielką innowacyjność choćby względem Androidów. Cofam tę opinię - wbrew pozorom urządzenie jest bardzo pomysłowe.

W tekście poświęconym smartfonowi Jolla, a przynajmniej temu, co o nim wiadomo, zwróciłem uwagę na jego niewielką innowacyjność choćby względem Androidów. Cofam tę opinię - wbrew pozorom urządzenie jest bardzo pomysłowe.

Finowie muszą się wyróżniać

Kilka dni temu uciąłem sobie pogawędkę z Pawłem na temat nadchodzących systemów mobilnych i wsparcia platform software'owych odpowiednim sprzętem. Rozmawialiśmy między innymi o Jolli, która dzisiaj zaprezentuje finalną wersję nieformalnego następcy MeeGo. Wspólnie zastanawialiśmy się, czy fińska firma, mimo że jest bardzo małym producentem (co nie jest równoznaczne z brakiem doświadczenia), będzie w stanie przygotować ciekawy sprzęt.

[solr id="komorkomania-pl-159377" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3730,pierwszy-smartfon-jolla-bedzie-kosztowac-az-400-euro-to-duzo" _mphoto="widejolladevices2-159377-8f050e5.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3860[/block]

Powszechna jest opinia, że Jolla to pasjonaci, który chcą zrobić urządzenie dla innych pasjonatów - użytkowników N9 oraz osób sympatyzujących z ideą MeeGo/Harmattana. Rzeczywiście jest w tym sporo prawdy, ale nie można zapominać, że Jolla nie jest fundacją! To nie - pewnie już zapomniane - OpenMoko, żmudnie dopracowujące przez lata FreeRunnera (co zresztą nigdy tak na dobrą sprawę się nie udało). Jak każda inna firma chce zarabiać na swoich produktach, szczególnie na smartfonach. Aby w ogóle wzbudziły one zainteresowanie, muszą się czymś wyróżniać.

Tu z pewnością bardzo pomocna okazała się mocno zaangażowana w działania firmy społeczność. Zasypywała ona fanpage Jolli na Facebooku najróżniejszymi konceptami telefonów z Sailfish OS, wśród których dominowały urządzenia z klawiaturą QWERTY, będące obecnie rzadkością na rynku. Paweł stwierdził, że może rzeczywiście byłby to jakiś kierunek rozwoju. Zdziwiłem się więc dzisiaj, gdy okazało się, pierwszy smartfon firmy Jolla nie dość, że nie ma zaskakującej specyfikacji, to jeszcze nie wyróżnia się wyglądem. Ot, kolejny telefon z dużym dotykowym wyświetlaczem.

"The Other Half" to świetny pomysł

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=l9B2ebLgXcQ[/youtube]

Muszę jednak przyznać, że zapomniałem o dość istotnym aspekcie. Finowie od dłuższego czasu wiążą swoje działania z tajemniczym zwrotem "I am the Other Half". Dopiero teraz wyjaśniło się, co on oznacza (przynajmniej częściowo). Jolla zdecydowała się na złożenie smartfona z dwóch komponentów. W pierwszym umieszczono ekran o rozdzielczości HD, układ ARM i inne kluczowe podzespoły (na wybranych rynkach także LTE). Drugi może zostać w każdej chwili wymieniony i - co ważniejsze - mieć "własny hardware".

Jolla phone
Jolla phone

We wcześniejszym wpisie wspomniałem, że takie rozwiązanie umożliwi jeszcze większą personalizację (wciąż niewiele smartfonów na rynku to zapewnia). Możliwe będzie dobieranie ulubionych kolorów obudów, do których dopasowywać będzie się automatycznie wygląd systemu. A to jeszcze nie wszystko.

Mark Dillon z firmy Jolla poinformował, że także nakładka może zwiększać możliwości sprzętowe smartfona. Możliwe będzie np. dołączenie do niego zwojów do ładowania indukcyjnego, większego ogniwa czy ksenonowej lampy błyskowej. Już teraz widzę również opcję przygotowania nakładek z gamepadem lub klawiaturą QWERTY. To innowacyjne podejściem do tematu.

Jak 300

Szkoda tylko, że dla Jolla to raczej nic nie zmieni. Aby myśleć o jakimkolwiek sukcesie, smartfon Finów musiałby być konkurencyjny dla Androidów ze średniej półki cenowej. Niestety, zanosi się na to, że ta batalia będzie przypominać obraz rodem z filmu "300". Grupa zapaleńców broniących odrzuconej przez wielkich idei będzie musiała stanąć naprzeciw hordzie Androidów. Wynik starcia może być tylko jeden...

[solr id="komorkomania-pl-159190" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3733,zdecydowanie-wybieram-jakosc-ekranu-nie-rozdzielczosc" _mphoto="nokia-lumia-920-vs-lumia-3f5462a.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3861[/block]

Pomijając nawet specyfikację i to, że za cenę 400 euro można kupić mocniejsze i mające więcej funkcji zeszłoroczne flagowce (Galaxy S III, HTC One X, Nexus 4), wciąż brakuje atutów. Oczywiście jest zoptymalizowany i wygodny system, ale jak pokazał przykład BlackBerry 10, to argument istotny dla nielicznych. Jest ciekawe UI, ale szybko pojawią się identyczne launchery na Androida. Słabość platformy dobrze pokazują także sami twórcy, którzy zapewniają o wspieraniu androidowych programów. Czyżby poza prawdziwymi geekami nikt nie widział sensu w pisaniu aplikacji dla docelowej grupy kilku lub kilkunastu tysięcy użytkowników?

Mam nadzieję, że dla Jolli będzie to wystarczające, a kontynuatorzy dawnego podejścia Nokii szybko nie zrezygnują. Nie obraziłbym się też, gdyby pomysł na "drugą połówkę" podpatrzył któryś z dużych producentów...

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Komentarze (0)