Facebook w końcu wykorzysta wiedzę na Twój temat z korzyścią dla Ciebie?
Żyjemy w czasach, gdy możemy korzystać "za darmo" z wielu zaawansowanych usług, aplikacji i serwisów. Użyłem cudzysłowu, bo choć za korzystanie z nich zazwyczaj nie wydajemy ani grosza, walutą jest nasza prywatność. Facebook chce nam za nią zaoferować coś jeszcze.
14.07.2015 | aktual.: 14.07.2015 15:11
Facebook to u boku Google'a jeden z podmiotów, których apetyt na naszą prywatność jest największy. Google nauczył się już jednak, że mimo wszystko warto dać użytkownikowi coś w zamian. Gigant zna Twoją lokalizację, ale jest w stanie zawsze wskazać Ci najkrótszą drogę do domu z ominięciem korków. Przeczesuje Twoje maile, ale wydobywa z nich informacje o planowanych lotach czy przesyłkach kurierskich. Zna Twoje zainteresowania i preferencje, ale dzięki temu podsuwa Ci trafniejsze wyniki wyszukiwania.
Bardzo dużo wie o nas także Facebook, ale ten za wgląd w nasze życia oferuje w zasadzie jedynie narzędzie służące do komunikacji ze znajomymi oraz terminal do wyświetlania spersonalizowanych reklam. Mało? Mało. Na szczęście jednak wygląda na to, że Mark Zuckerberg chce to zmienić. Ostatnio pojawiły się już plotki na temat serwisu muzycznego, który mógłby bazować na wiedzy o naszych muzycznych preferencjach, a teraz dochodzą do tego doniesienia o wirtualnym asystencie. A w zasadzie nie do końca wirtualnym.
The Information donosi, że Facebook pracuje właśnie nad usługą ukrywającą się pod nazwą Moneypenny. Fanom Jamesa Bonda może się ona wydać znajoma, bo tak nazywa się sekretarka jego szefowej. Ale do rzeczy. Ma to być zintegrowany z Messengerem asystent, którego od Siri, Google Now i Cortany odróżniać ma to, że po drugiej stronie ekranu siedzieć będzie żywy człowiek odpowiadający na pytania lub doradzający podczas zakupów.
Dokładna zasada działania tej usługi nie jest jeszcze znana, ale można oczekiwać, że Facebook albo zatrudni ekspertów w różnych dziedzinach, albo - co bardziej prawdopodobne - opracowane przez niego algorytmy będą odnajdywać ludzi mogących dysponować wiedzą w danym temacie. To miałoby sens. W ciągu miesiąca niebieską społecznościówkę odwiedza 1,44 miliarda osób. Chyba nie ma człowieka, który nie dysponowałby wiedzą lub doświadczeniem, które dla drugiej osoby mogą być na wagę złota. Gigantyczna i sprawnie działająca sieć wymiany myśli to byłoby coś. Co więcej, w dłuższej perspektywie taka usługa mogłaby stać się solą w oku Google'a. Po co bowiem miałbym google'ać interesujące mnie informacje na forum dla hodowców paprotników, jeśli Facebook połączyłby mnie z chętną do pomocy kwiaciarką?
Niemniej na razie możemy sobie tylko gdybać, bo żadne szczegóły na temat nowego dziecka Facebooka nie zostały jeszcze ujawnione. Nie wiadomo, kto i kiedy będzie uprawniony do udzielania odpowiedzi na pytania ani w jaki sposób Zuckerberg zamierza motywować ludzi do udzielania sobie wzajemnej pomocy. Całość ma jednak potencjał i mam nadzieję, że Facebookowi uda się wykrzesać z tego naprawdę przydatne narzędzie.